Rozmawialiśmy dość długo o Stipant Sverae. Jak na nastolatków
przystało po niekrótkim czasie przystąpiliśmy do mówienia o innych.
Heh, nie ma to jak konwersacja o innych członkach watahy. Dość długo o
trwało. Chyba najciekawsze było opowiadanie o wpadkach dorosłych.
Spojrzałem w niebo, od tak. Nagle jedna z myśli, jaka przszła mi do
głowy dała mi do myślenia. Za długo spędzaliśmy czas na polnie. Przecież
mamy jeszcze zwiedzić Jezioro, Lasy, Jaskinie... Coś mi mówi, że nie
zdążymy na kolację...O ile w ogóle na coś się załapiemy. Cóż, to jedna z
uroków Polany (a przez to wydaje się magiczna, jak powiedziała Dara).
Jak jest się pierwszy raz lub nawet i setny, zawsze, po mimo woli,
zostaje się trochę na dłużej. Niekiedy to "trochę" oznacza "do rana"
(Ładnie jest zwłaszcza w nocy podczas pełni. Wtedy ma się pewność, że
się nie zaśnie. Niektóre legendy mówią, że tu się mogą spełnić
najskrytrze, najdziwniejsze bądź największe maźenia. Ale muszą być one
"czyste" i bardzo trzeba wierzyć, że się spełnią. Następny urok Polany.)
-Ok, to musimy iść dalej, jeżeli chcemy zwiedzić przynajmniej te najważniejsze tereny watahy.- powiedziałem w końcu.
-Tak szybko? -jękła Dara. -Tu jest tak pięknie...
-
To dobrze, że nie jest to ostatni punkt wycieczki. Na pewno nie
przespałabyś tej nocy, zapatrzona w pełnie. A poza tym podczas tego
okresu Polana wydaje się w ogóle inna... taka tajemnicza, a
jednocześnie bliska.
-Heh, chciałabym to zobaczyć. Hm, jakim cudem miejsce może być jenocześnie tajemnicze i bliskie?
-Sama musisz zobaczyć. Jeżeli dożyjemy tygodnia, to może będziemy mieć okazje.
-Chciałabym
to zobaczyć...-Dara znów zaczęła rozmyślać. Pewnie sobie próbue
wyobrazić, jak to wygląda. Nagle "obudziła się" ze światu marzeń.
-Zaraz... dlaczego "jeżeli dożyjemy tygodnia"?
-A no fakt,
zapomniałam Ci powiedzieć o najważnejszym! -powiedziałem łagodnie.
Dziwne, przy takim poważnym zdarzeniu powinienem być bardziej
poważny-skarciłem się w myślach. Od razu moja mina zmieniła się
poważniejszą.
-No bo widzisz.-zaczynam- Za nie długo zaczniemy wojnę z Stipant Veritatis.
-Co?- była zaskoczona. -Ale...
-W czasie zaćmienia.-odparłem.
-To już nie tak długo.
-Tak.
Nie chcę te wojny. Tak w ogóle to nie przepadam za krwawymi typu
scenami. Niby mamy przewagę liczebną, a ta wataha jest osłabiona...
Jednak wszystko jest możliwe.
-Sądzisz, że nie wygracie?... Em,. to znaczy my.
-Uczono
mnie, że nie siła jest najważniejsza. I że nie można na niej wyłącznie
polegać. Sądzę, że o tym zapominają niektórzy. A poza tym, przez ten
czas, w którym przygotowywujemy się do bitwy nie raz wybuchły
sprzeczki. Ostatnio pomiędzy Nevis'em i Viraelel'em. A jak wiadomo,
Stipant Veritatis ma coś, czego my nie mamy. To przeraża niektórych
wilków wyższych, typu dowódców. Mimo, że tego nie mówią. Zbyt długo z
nimi przebywałem, by nie wyczytać informacji z ich kamiennej twarzy. To
pewnie dlatego tak wiele razy nasi szpiedzy byli wysyłani na zwiady.
-Hm, fakt. A co myślisz, co będzie z nami? Każą nam uciekać? Walczyć?
-Cóż,
na początku plany były takie, że jako jedyny szczeniak miałem podczas
wojny składać raporty o sytuacji podczas potyczki. No wiesz, czy ktoś
został ranny i tak dalej. Jednak z tego, co słyszałem, Alfa ma do Ciebie
inne plany. Jednak nie wiem jakie.
-Aha.-Odpowiedziała lekko zakłopotana, a na jej twarzy było widać przejęcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz