Alternatywny tekst

9 cze 2013

Ash

 Nietypowa wizyta Takkechiou była co najmniej dziwna. Co ważniejsze - czemu chce rozmawiać tylko z Oruko? Kazał mi odejść i chociaż nie miałam zamiaru to odeszłam. Ciekawiło mnie, czego on chce. Kręciłam się po lesie, ciągle w gotowości, gdyby tylko któryś z nich mnie zawołał. Czas mijał, a oni gadali. Obserwowałam ich już od 20 minut, dalej nic. Nagle Takkechiou położył przed sobą plecak. Niestety byłam z nimi, więc nie widziałam, co tam było. Rozmawiali dalej. po jakichś 10 minutach czarny wilk odszedł. Pobiegłam pędem w miejsce spotkania. Gdy tylko udało mi się zobaczyć, co było w torbie, biegłam coraz wolniej. Nie spuszczałam szarej kulki z oczu.
 -Oruko...? Co to jest...?
 -Szczeniak. Już aż taka ślepa jesteś? - spytał z sarkazmem. - Takkechiou poprosił mnie, żebym się nim zajął przez jakiś czas.
 -A mnie to już się nie pytaliście o zgodę?! - zaśmiałam się. Co prawda lubię szczeniaki, ale to chyba lekka przesada, żeby stary przyjaciel, po dwóch latach zrobił z nas opiekunki. - Co ważniejsze - nie wiem, czy alfa się zgodzi.
 -Zgodzi się, zobaczysz. - mały popatrzył na mnie.
 -Jak on się nazywa? - spytałam po chwili.
 -Ash. - odparł. - można powiedzieć, że jest wielce małomówny. Nic jeszcze od niego nie usłyszałem.
 -A więc tak... Może byśmy poszli z nim do alfy? - Oruko popatrzył na mnie znudzonym wzrokiem. No tak... nie chce mu się... poczekamy z tym jeszcze trochę.
 -A może by tak połazić z nim po terenach? - To pytanie nie było trafione. W końcu poszłam tylko ja ze szczeniakiem, bo on powiedział, że musi trenować. Ruszyliśmy w las. Szczeniak ani razu się nie odezwał. Coś ruszyło się w trawie. Ash stanął na baczność obserwując, co się dzieje. Patrzyłam się w tamtym kierunku. W końcu z wysokiej trawy wyskoczył królik. Obejrzał się dookoła i zaczął skubać trawę.
 -Zapolujesz na niego? - szepnęłam do młodego, a on ostrożnie podszedł do puszystego i przykucnął w trawie. Czekał chwilę, aż królik obrócił się w jego stronę. Przeczekał jeszcze kilka sekund, gdy królik wreszcie poczuł się bezpieczny. Niczego nieświadomy kosił trawę swoimi siekaczami dalej. Nawet nie zdążył się obrócić, jak Ash wyskoczył z krzaków i zaczął pędzić w jego kierunku. Kiedy mały łowca był już 2 metry od obiadu, ten zaczął uciekać. Niestety, dla niego, skończył jako przekąska, bo po jednym nieuważnym ruchu wpadł w pułapkę, a mianowicie zaplątał się w krzywe gałęzie krzaków. Szczeniak wyciągnął go. Wiercił się dalej, ale po zaciśnięciu szczęk padł.
 -Ładnie! Jesz go czy idziemy z nim dalej? - spytałam podchodząc do niego.
 -... - młody patrzył na mnie jak na niedźwiedzia, ale gdy tylko się położyłam przestał aż tak się bać. - Idziemy... - Wyszeptał pod nosem niepewne słowa. Pierwsze słowo które powiedział w mojej obecności. Głos miał niepewny, ale wcale nie piskliwy, bo donośny, jak u dorosłego basiora. Uśmiechnęłam się lekko i stwierdziłam, że chyba pora pokazać go Venus. Ruszyliśmy w stronę jaskini. Po piętnastu minutach byliśmy na miejscu, ale wilczycy tam nie było. Rozejrzałam się i zobaczyłam coś czarnego, bardzo daleko. To chyba ona. Poszliśmy w jej kierunku. Spotkałyśmy się jakieś 20 metrów on jaskini.
 -Co to idzie koło ciebie? Królik?? - Zaśmiałam się cicho. Ash położył zdobycz na ziemi i spojrzał czarnej prosto w oczy. Chwilę później schował się za moją łapą. - No nie mów mi że jestem straszna! 
 -No mniejsza o to. Mój stary znajomy przyprowadził go tu i chce, żebyśmy się z Oruko nim zajęli. Pozostaje tylko pytanie czy ty się na to zgadzasz.
 -Jak mogę się nie zgodzić? Tylko pamiętaj, że tu nie jest już tak bezpiecznie, bo przygotowujemy się do bitwy, a szpiedzy są wszędzie. - powiedziała. Cóż, Oruko miał rację, ale też coś czułam, że się zgodzi.
 -Dobra. Idę po tego wilczura zanim zetnie las tą swoją kataną. - Pożegnałam się z Venus i Poszłam razem ze szczeniakiem w stronę wzgórza, na którym po raz pierwszy zobaczyłam Ash'a. Weszłam na górkę i ku mojemu zdziwieniu Oruko kilkadziesiąt metrów dalej rozmawiał z jakimś wilkiem. Kiedy obrócił się w moją stronę wilk zniknął. Zaczął biec i po chwili stał koło nas.
 -Kto to był?
 -Nie ważne. Byłaś u Venus? - był przejęty, ale raczej nie tą rozmową, ale tym, że to widziałam. Trudno, nie jestem aż tak ciekawska.
 -Tak.
 -I co?
 -Domyśl się. - powiedziałam i położyłam się koło niego. Spojrzał na mnie i po chwili też leżał. Ash podszedł do mnie. Przyglądał mi się chwilę i niepewnie ułożył się do snu tuż koło mnie. Przyciągnęłam go łapą. Przez chwilę był nieco wystraszony, ale w końcu poszedł spać.
 Po godzinie otworzyłam oczy. Oruko położył pysk na mnie, a Asha nie było. Serce zaczęło mi bić jak szalone. Już miałam podskoczyć, kiedy zobaczyłam szczeniaka ledwo ciągnącego 2 króliki. Uspokoiłam się i czekałam, aż tu podejdzie. Gdy tylko przytargał jedzenie usiadł przede mną. Patrzył ma mnie przez chwilę i popchnął królika w moją stronę. Zobaczyłam, że Oruko się obudził. Natychmiast spojrzałam na niego. Patrzył na mnie jak na wariatkę. Uśmiechnęłam się i podałam mu podwieczorek, który przyniósł Ash. Po zjedzeniu widać było, że szczeniak już nam ufa. Postanowiliśmy, że pójdziemy się napić i przy okazji umyjemy brudne od króliczej krwi pyski. Idąc w stronę rzeki przeszliśmy koło jaskini. Świeciła pustkami. Gdzie wszyscy wybyli...? Niby nas tak dużo, ale w sumie nikogo... Gdy doszliśmy do rzeki rozejrzałam się, czy nie ma tu jakiego szpiega. Raczej nie.Uśmiechnęłam się po swojemu i zaczęłam pić. Zamknęłam oczy, ale widocznie niepotrzebnie. Po chwili z całej mojej głowy kapało, a Oruko śmiał się cicho. Otrzepałam się i wywrzeszczałam śmiejąc się:
 -Który to?! - pierwsze co zrobiłam to luknęłam na wilczura, a on wskazał łapą na szczeniaka. Przerzuciłam spojrzenie na Asha. Szybko popatrzył raz na mnie, raz na Oruko i wskazał łapą na niego. - No to obaj pożałujecie! - powiedziałam i szykowałam się do skoku. Ash natychmiantowo rzucił sę do ucieczki, ale że był w wodzie, był za wolny. Obdbiłam się od ziemi i wylądowałam w zimnej rzece. Ash był cały mokry, a grzywka opadła mu na oczy. Oruko był tylko częściowo ochlapany. Postanowiłam, że jemu też oberwie się tak jak szczeniakowi. zaczełam biec w jego kierunku. Zdezorientowany nie wiedział co ma robić, więc "kontratakował" i wskoczył do wody. Odskoczyłam w ostatniej chwili, ale sama upadłam na plecy, ochlapując Asha drugi raz. Ten otrzepał się, pomachał ogonem i zaczął biec w stronę jaskini. Zdezorientowana patrzyłam na niego. Stanął i obrócił się na chwilę, po czym znów pobiegł. Oruko ruszył za nim, ale ja nie mogłam być ostatnia, więc natychmiastowo otrzepałam się i pobiegłam za nimi. Prześcignęłam wilczura i biegłam za Ashem. Szczeniak jednak stanął, ale ja nie mogłam wyhamować i upadłam, a on pobiegł w drugą stronę, a jako że Oruko był tuż za mną, też rąbnął o ziemie. Zadowolony Ash patrzył na nas kilka metrów dalej. W końcu podszedł i trącił mnie nosem. Nie ruszyłam się, co bardzo go zdziwiło. Tyrpnął mnie jeszcze raz, ale tym razem podskoczyłam do góry i przewróciłam go łapą. Wtuliłam nos w jego białe furto.
 -Ej bo zaraz wieczór będzie! - rzucił Oruko. Szczeniak natychmiast ziewnął. Podniosłam go i poszliśmy się położyć. 
***
To chyba najdłuższa notka w historii mojego pisania! Mam dwa zdjęcia, których wam nie podałam, a mianowicie Asha i Takkechiou.
Ash:
















Takkechiou:














To myślę że na tym kończę. I dzięki za wstawieni zrobionego przeze mnie zagłówka na TSV :3 Jeśli jeszcze mam coś zrobić to piszcie :D

3 komentarze:

  1. Cóż muszę cie pochwalić ^^ widać że zrobiłaś duuuuuży postęp. Twoja notka jest i długa i ciekawa. Mimo tego ze jestem zmęczona to i tak ją przeczytałam i jestem zadowolona.
    Oby tak dalej! Ta notka jest dłuższa od mojej. Postarałaś się ;) *.* ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :D Najprawdopodobniej jutro pokarzę wam coś, nad czym męczyłam się przez ostatnie 2 tygodnie ^^

      Usuń
  2. Luubię szczeniaaki *-*
    Fajna notka c;

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Jill