Nazwisko:
Loverde.
Przydomek:
Terra, Ter- jak kto woli. Można na nią mówić jak kto chce, byle nie obraźliwie. Moi wrogowie (niestety mam ich, ale o tym później) nazywają mnie Mortiferum Viridi.
Urodziny:
1 marzec.
1 marzec.
Wiek:
3 lata.
Płeć:
Wilczyca
Partner:
Brak
Potomstwo:
Santino (adoptowany), innego nie mam.
Rasa:
płynie w niej krew Goldenblood'a, Serany i rzecz jasna wilcza.
Pochodzenie:
granica Alaski i Kanady(bardziej Alaska).
Moc:
natura.
Charakter:
Na pewno jest tajemnicza, skryta, małomówna( choć czasem gadatliwa), bardzo wrażliwa. Cechuje ją spokój i dążenie do wyznaczonego celu. Jeżeli sądzisz, iż to do czego uparcie dąży ma jakieś zastrzeżenia, to trzeba mieć dobry pretekst, który dałaby jej wiele do myślenia. Zanim coś zrobi pomyśli 3 razy, 5, ewentualnie 100. Woli samotność ciszę i spokój, choć niekiedy samotność strasznie ją przytłacza. By ją poznać trzeba być cierpliwym. Wiele w życiu przeszła i dla tego jest taka, a nie inna. Oprócz tego jest pomocna, ostrożna, broni słabszych i wierna. Zawsze dostaniesz od niej drugą szansę. "Przecież każdy popełnia błędy"-pomyśli. Ale nie oznacza to, że jest naiwna. Gdy w końcu ktoś zostanie jej przyjacielem, lub chociaż kolegą nie pożałuje - bez namysłu wskoczyłaby dla nich w ogień lub oddałaby własne życie za niego. Nigdy nie zdradzi twych tajemnic. Nie ufa wilkom z Północy z terenów Kanady i Alaski (o tym w historii).
Cechy:
Jej główna cecha to wytrzymałość. Potem szybkość, na końcu siła. Dzięki magii natury zmienia kolor futra na otoczenia, efekt przypomina niewidzialność, ale to tylko kamuflaż. Ma także świetny rozwinięty zmysł węchu i słuchu. Potrafi komunikować się ze zmarłymi.
Znaki szczególne:
niepowtarzalne brązowo-zielone futro ze znakami i jaskrawe zielone oczy. Jej krew jest czarno-rubinowa, ale nikomu nie powiedziała dlaczego. Po transformacji nigdy jej nie poznasz (zamienia się w Goldenblood'a lub Seranę).
Lubi:
wyć do księżyca, spokój, podziwiać naturę, gdy nikt jej nie przeszkadza w swoich rozmyśleniach.
Nie lubi:
walk, kłótni, zimy, deszczu, swoich wrogów, nietolerancji wywyższających się osób, niesprawiedliwości.
Historia:
opowiadam ją tylko zaufanym wilkom, czyli na razie nikomu. Bo kto by chciał opowiadać o tym, że był potworem? Ale pewnie ta odpowiedź Was nie usatysfakcjonuje. A, i jeszcze jeden powód jest taki, iż pewien szaman z watahy, jak się okazało wrogiej watasze, do której należałam rzucił na mnie czar zapomnienia, i nie pamiętam niemalże nic z mego dzieciństwa, oprócz moich rodziców, którzy już umarli objawiają mi się, kiedy śpię. Przez większość mojego życia jestem włóczęgą. Przez ten czas zajmowałam się znajdywaniem odpowiedzi na swoje pytania, typu: "kim jestem?" itg. Z tego co wiem, nie szczycę się dobrą opinią, wręcz przeciwnie. Przez to byłam atakowana przez nieznane wilki, które zawsze mówili: "zapłacisz za wszystko! Nie wybaczę Ci tego, morderczynią!". Zastanawiałam się o co chodzi tym wilkom? W końcu odnalazłam odpowiedź na to pytanie, ale nie dałoby się odpowiedzieć na nie tylko jednym zdaniem. To po prostu opowieść, która jest zbyt długa i zbyt bolesna, by opowiedzieć ją zwykłemu napotkanemu wilkowi. Coś więcej? Dobra. Jak już wspominałam, nie byłam zawsze włóczęgą. Pewnego dnia spotkałam czarnego wilka o imieniu Vear. Pochodził z południa, więc nic o mnie nie słyszał. Na szczęście. Opowiedział mi swoją historię. Okazało się, iż był opętany przez Złego ducha. Jednakże życie uśmiechnęło się do niego i poznał białą wilczycę z zielonymi oczami o imieniu: Vaidya. Byli wręcz stworzeni dla siebie. Niestety Zły Duch nie zaprzestał dawać o sobie się wę znaki. W końcu postanowił dać wszystko na jedną kartę. Chociaż wygrał walkę z moją pomocą (dzięki Vearowi odkryłam nową umiejętność: przemieszczanie swojego ducha w inne ciało) Nadal Zły duch miał nad nim kontrolę, a przed bitwą ukąsił go wąż, przez to zostały mu zaledwie 3 dni życia. Razem z nim doszłam do jaskini, w którym znajdowała się jego partnerka. Vear był bardzo szczęśliwy, bo w trakcie jego nieobecności Vaidya urodziła trzy szczeniaki, jednakże tylko jeden został przy życiu. Ten szczeniaczek zwał się Santino. Niestety los nie dał się im nacieszyć szczęściem. Niedługo po radosnej wieści na teren zjawił się niedźwiedź. Ten przestraszony rzucił się na nas. Wszyscyśmy walczyli (rzecz jasna Santino nie). Niedźwiedź zabił Vaidyę i Veara, ja cudem przeżyłam. Postanowiłam zająć się Santinem, sam by nie przeżył. I tak zaczęły się nasze wspólne przygody. (Jedna z nich:) Zbliżała się zima. Doszło do mnie, iż nie dam rady zapewnić mu jedzenia, w mroźnej krainie. Tamtego roku spędziłam wiele tygodni bez jedzenia. Wyruszyłam znów na Północ, chociaż obiecałam sobie, iż nigdy tam nie pójdę. Dołączyłam do pierwszego lepszego stada, jednakże jak się okazało wszystkie wilki północy spiskowali przeciwko mnie. Wieloma sposobami próbowali żebym "odpłaciła za to, co im zrobiłam", jednakże jakoś przeżywałam z Santinem. Cudem. I tak przechodziłam ze stada do stada. Jedynie o czym marzyłam to tylko o tym, by zima się skończyła. W końcu się to stało. Gdy tylko wiosna zawitała znów wróciłam na tereny Alaski. Tam natknęłam się na stado burych wilków. Przez nich wpadłam do morza, a przyczyną tego ocierałam się o śmierć. Santino miał więcej szczęścia, bo płynął na spruchniałym drzewie, ja zaś kiepsko umiałam pływać. Tak dotarliśmy na nowy ląd. Pdrużując po nim wiele miesięcy, aż w końcu dotarłam tu, na tereny watahy Stipant-Veritatis.
Hierarchia:
mag natury, szpieg.
Ekwipunek:
brak, ale szuka naszyjnika, który zmieniłby jej świat na lepsze.
Terruś i Santino ^^ Ciesze się, że tu dołączyliście ;3
OdpowiedzUsuńHej, Venus pamiętasz mnie jeszcze? Tu Vitani :) Chciałabym zapisać się do watahy..mogę? Niestety nie jestem zalogowana na blogspocie (i szczerze mówiąc nie chcę). Notki mogłabym Ci wysyłać na maila. Co ty na to? Można się ze mną skontaktować przez maila: vitani_biala_wilczyca@onet.pl A! I nie wiem czy mam Twojego aktualnego maila. agnste22@wp.pl mogę pisać na ten?
OdpowiedzUsuńPozdro.
Vit
Vitani! Nie sądziłam, ze jeszcze kiedyś się spotkamy! Możesz zapisać na wp.pl, choć wolałabym na thevenuswolf@gmail.com.
OdpowiedzUsuńNo to witaj Terro! *wyciąga don czarną łapę* Czuj się jak u siebie... *zwraca się do szczeniaka* I ty też.
Witaj - Uśmiechneła się widząc znajomą wilczyce. - No zmieniłąm się i to szczerze - przytuliła ją - Też się sama ciesze że wróciłam. Nie wiem co w mnie wstąpiło by odelść ale tylko to sie liczy ze wrocilam.
OdpowiedzUsuń'Dziękuje i poprawie to. Dziękuje że zostałam przyjętana te stanowiska. Jak bym mogla wiedziec jaka wojna i z kim? Troche jestem zacofana w tym szystkim. :)' / Allex