Alternatywny tekst

27 kwi 2014

When the lights fade out.




Sasha
| 3 lata | 07.07 | Wolna | Opiekun szczeniąt | Mag życia | Mag światła | Irlandia | Byakko |

When the days are cold
And the cards all fold
And the saints we see
Are all made of gold

When your dreams all fail
And the ones we hail
Are the worst of all
And the blood's run stale



CHARAKTER:

Na pierwszy rzut oka wydaje się zamknięta w sobie i małomówna, jednak gdy ktoś przypadnie jej do gustu przestaje milczeć, a wręcz przeciwnie czasami mówi, aż za dużo.
Zawsze stara się być jak najbardziej opanowana. Jest mało osób, które potrafią wytrącić ją z równowagi. Jest pokojowo nastawiona i nienawidzi walczyć, poza tym nawet nie umie walczyć. Stara się nie wchodzić z nikim w konflikt, woli mieć przyjaciół i znajomych niż wrogów. Przyjacielska i bardzo honorowa. Zazwyczaj jest miła dla wszystkich osób. Czasem ma gorsze dni, podczas których, albo siedzi cicho i bez słowa. Przyjazna dla otoczenia i jeśli trzeba, to komuś pomoże. Trzeba nieźle ją zdenerwować, aby do niego żywiła jakąkolwiek urazę. Jednak jeżeli już do kogoś się zrazi będzie omijać go szerokim łukiem. Nie jest przyzwyczajona do tłumów i hucznych rozmów. Raczej trzyma się z boku i jest obserwatorką. Woli obserwować, niż wdawać się w jakiekolwiek dyskusje. Nie odzywa się jeśli to nie jest potrzebne. Nie lubi pozostawiać niedokończonych spraw. Jest strasznie uczuciowa. Łatwo ją zranić. Jeśli już kogoś pozna za bardzo się do niego przywiązuje i ciężko przeżywa straty. Tłumi w sobie wiele i negatywnych i pozytywnych emocji.  Nie lubi siedzieć w miejscu i kiedy nie ma nic do robienia staje się nerwowa. Po śmierci Venus zamknęła się bardziej w sobie, coraz częściej zaczęła wybierać się na samotne spacery.






RASA:

Sasha wygląda tak niepozornie, ona sama jeszcze do niedawna nie wiedziała dokładnie jakiej jest rasy. Niektórzy od zawsze mawiali, że „urodziła się wilkiem, a stała się lisem”, dlatego jest taka ‘inna’.
Na świecie od lat krążą plotki o lisich demonach. Lisy są bohaterami japońskiego folkloru, o cechach podobnych do europejskich skrzatów. W mitologii japońskiej przedstawiane są jako istoty rozumne i posiadające magiczne zdolności, które zwiększają się wraz z wiekiem i zdobytą wiedzą. Przede wszystkim mają one zdolność przyjmowania ludzkiej postaci. Niektóre legendy opisują kitsune wykorzystujące te zdolności do oszukiwania i omamiania. Inne historie ukazują je jako wiernych, opiekunów, przyjaciół i kochanków. W tradycji japońskiej kitsune są ściśle związane z Inari, bóstwem shintō, któremu służą jako posłańcy.  Im więcej kitsune posiada ogonów, tym jest mądrzejszym i potężniejszym, aż do najpotężniejszych dziewięcio-ogoniastych lisich duchów.
Japończycy uważali, że z lisami związane również jest zjawisko kitsunebi (lisie ogniki). Ogień miał pochodzić z kości, które lisy trzymały w pyskach. Ich obecność miała być ukazywana poprzez bicie silnego światła, które było podstawą do przewidywania przez ludzi, czy w nadchodzącym roku plony będą obfite. Wierzono iż lisy mają słabość do świeczek i często wykradają z domów lampiony. Kitsune można podzielić na dwa typy: yako (dzikie lisy) oraz zenko (dobre lisy). W grupie zenko wyróżniamy kinko (złote lisy), ginko (srebrne lisy), byakko (białe lisy), kokko (czarne lisy), tenko (niebiańskie lisy). Oprócz nich istniały również kūko (powietrzne lisy). Byakko to lisy silnie powiązane ze światem duchowym, przyjazne ludziom i sprowadzające na nich szczęście.

Sash nie jest pełnokrwistym kitsune, stała się nim w połowie, kiedy jako mały szczeniak zamieszkała razem z lisami. Dlatego właśnie jej rasa jest dość specyficzna. Ma równocześnie coś z wilka światła oraz coś z lisiego demona. Oczywiście należy do typu zenko oraz po części byakko. Wie o swojej razie od niedawna, posiada tylko jeden ogon, co pokazuje, że nie ma zbyt dużej mocy. Tak jak mówią legendy ma słabość do lampionów, więc w końcu dowiedziała się dlaczego nosi jeden przy ogonie odkąd pamięta.

I wanna hide the truth
I wanna shelter you
But with the beast inside
There's nowhere we can hide

No matter what we breed
We still are made of greed
This is my kingdom come




HISTORIA:

Urodziła się w lesie, gdzieś w Irlandii, nie pamięta do końca gdzie. Jej matka opiekowała się nią dopóki nie zginęła, kiedy wadera miała zaledwie 4 miesiące. Zagubionego szczeniaka znalazły lisy i wychowały jak jednego ze swoich. Kiedy Sasha skończyła równo rok wyruszyła w podróż. Wiele razy natknęła się na inne wilki, które ją odganiały lub poturbowały nie chcąc jej obecności. W końcu trafiła tu do Stipant Veritatis. mieszka tu już od niecałych 2 lat i dołączyła tu jako druga, tuż po Venus. Odnalazła tu drugą rodzinę i bardzo przywiązała się do każdego z członków stada. Od zawsze pełni rolę opiekuna szczeniąt, wychowała praktycznie każdego młodego wilka, który dorastał na tych terenach.



07 Lipiec ,
Na zewnątrz panował skwar, tego lata było niewyobrażalne gorąco. Biała wadera leżała w nikłym cieniu drzew tuląc do siebie nowodarodzone szczenie. Była bardzo dumna z młodej, która dopiero co pojawiła się na świecie. Dotknęła zimnym nosem łebka dziecka i uśmiechnęła sie delikatnie.
- Nazwę cię Sasha. - mruknęła cicho w strone dziecięcia.

18 Listopad ,
Deszcz padał z nieba jak z cebra. Młoda starała się dogonić matkę na swoich małych, brązowych łapkach, wadera musiała sie na prawdę gdzieś spieszyc. Szla bardzo szybko i rozglądała sie co chwilę dookola, Sash nie wiedziala o co chodzi mamie, po prostu nie rozumiała. Bez słowa, posłusznie szła za rodzicielką potykajac sie caly czas.Niespodziewanie gdzieś niedaleko nich rozległ sie huk. Młoda zatrzymała sie raptownie wystraszona, położyła uszy po sobie skomląc cicho. Już po chwili obok niej znowu stała matka.
- Nic ci nie jest? - słychać było kroki w lesie, ktoś sie do nich zbliżał. Serce małej wadery biło jak oszalale, była przeraona.
- musisz uciekać! - nakazała jej biała wadera i popchnela ja łapą w strone krzaków.- Biegnij i sie schowaj! - Ponagliła ją matka, nagle znowu rozległy sie strzały, jeszcze bliżej. Szczeniak przerażony podskoczył i zaczął biec przed siebie. Przebierała łapkami jak najszybciej potrafiła. Po chwili potknela sie na mokrej trawie i przeturlala sie kawałek. Pobrudzila sobie całkowicie swoje snieznobiale futerko. Kaszlac cicho podczolgala sie do jednego z drzew i zwinela sie pod nim w klebek. Miala nadzieję, ze mama ja znajdzie...

19 Listopad ,
I nikt sie nie pojawił, nikt nie przyszedł po opuszczone szczenie. Młoda nadal leżała pod drzewem drżąc z zimna.



When you feel my heat
Look into my eyes
It's where my demons hide
It's where my demons hide
Don't get too close
It's dark inside
It's where my demons hide
It's where my demons hide





20 Listopad ,
Małą wadere obudziły czyjeś głosy.
- Czy ona żyje? - Zapytal jeden z nieznajomych jej głosów.
- Nie mam pojęcia.- odpowiedział mu drugi głos. Młoda powoli otworzyła slepia i spojrzala na dwojke przybyszów.
- ja żyje.. - PowiedZiala cichutko zachrypnietym głosem. Obcy nie wyglądali jak wilki, nie wiedziała kim oni byli, nie miala stycznosci z innymi zwierzętami niż jej matka, jednak byli bardzo mili, więc młoda za nimi poszła.



3 Grudzień,
-Sasha, Sasha wstawaj! - Kompan zabaw młodej dosłownie skakał jej po łbie. Wadera otworzyla leniwie niebieskie slepia i wlepila spojrzenie w małego lisa.
- Miałeś mnie nie budzić. - Ziewnela ukazując swoje małe, białe kiełki. Lampion przyczepiony do jej ogona zamigotał, niedawno go dostała, trochę utrudniał jej chodzenie, ale bardzi jej się podobał.
- Będziemy sie bawić! - Lisek zaczął skakać jej po grzbiecie.- Wstawaj!
- Już, już... - Młoda wstała z ziemi i tym samym zrzuciła z siebie towarzysza. Byli od siebie strasznie różni, ona była wilkiem o snieznobialej sierści i brązowych zabarwieniach gdzieniegdzie, a on był zwykłym, rudym lisiatkiem. Jeszcze nie roznili sie za bardzo między sobą wzrostem, chociaż ona podobno miala jeszcze o wiele urosnąć, tak jej powiedziala Lisica.




24 Grudzień,
Biała siedziała na zewnatrz wpatrujac sie w niebo. Była Gwiazdka, a ona zamiast sie cieszyć płakała cicho. Znowu poczuła to, jak bardzo tęskni za swoją mamą, nie miala pojęcia co sie z nią w końcu stało... I pewnie już nigdy sie tego nie dowie. Niespodziewanie podeszła do niej lisica i owinela jej grzbiet swoim puszystym ogonem.
- Będzie dobrze, zobaczysz. - Mruknela jej cicho na ucho i przytuliła do siebie niczym własne dziecko. – Teraz jesteś jedną z nas…

4 Maj,
Wadera biegła przez las śmiejąc się głośno. Za nią truchtała para lisów. Młoda podrosła, nie była już taka mała jak wcześniej. Teraz miała dłuższe łapy, sylwetka jej się wysmukliła, jednak nadal była filigranowej postury w porównaniu do normalnego wilka. W końcu jeden z rudzielcow ja dogonił i wskoczył jej na grzbiet. Wilczyca przewróciła sie i wraz z kompanem przeturlala kawałek po ziemi.
- Mama cie woła Sash. - Powiedzial tłumiąc śmiech młodu lis i usiadł na brzuchu samki. Biała pozbierała sie z ziemi i ruszyła razem z "przybranym rodzenstwem" do lisiej jamy. Tak powoli mijały dni jej szczęśliwego dzieciństwa wraz z przybraną rodziną.




MOCE:

• Jako przedstawiciel swojej rasy posiada charakterystyczny lampion przyczepiony do ogona. Praktycznie nigdy się z nim nie rozstaje. Lampion raz świeci jaśniej, a raz przygasa, to wszystko zależy od tego w jakim jest nastroju, dlatego też czasem tak trudno jest jej ukryć swoje emocje.
• Przez to, że jest wilkiem życia odczuwa, kiedy ktoś odchodzi z tego świata. Jeżeli ktoś umrze gdzieś w pobliżu niej, ona to czuje. Z każdą następną osobą, która traci życie gdzieś niedaleko odczuwa coraz większą pustkę w sercu. Za każdym razem obawia się, że umrzeć mógł ktoś z jej przyjaciół, więc jest to jedna z jej największych słabości.
• Większość kitsune potrafi zmieniać swoją postać na ludzką, jako, że ona dopiero dowiedziała się niedawno o swojej rasie uczy się przemieniać, czasem jej się to udaje, a czasem jednak nie.







WYGLĄD:

Jest za mała jak na wilka oraz zbyt duża jak na lisa. Takie trochę niewiadomo co z niej. Nie czuje się z tym źle, lubi swoją budowę ciała. Dzięki takiej filigranowej postawie potrafi wchodzić w ciasne miejsca. Jako wadera jest bardzo szczupła, ma chude łapy, które wyglądają wręcz jak patyki. Jej futro jest grube i chroni ją dobrze przed mrozami. Posiada nietypowe umaszczenie. Jej sierść na łapach, uszach i końcówce ogona jest ciemno brązowa, a reszta jej futra jest biała. Gdzieniegdzie ma czerwone plamki, które są charakterystyczne do jej rasy. Ślepia wadery są intensywnie niebieskie. 

W przemianie człowieka jest dość niska, ma zaledwie 160 cm wzrostu. Wygląda na około 17 lat. Włosy sięgają jej do łopatek i są intensywnie rude. Oczy ma wtedy równie niebieskie jak jako wilk. Posiada pełne usta i delikatnie zarysowane kości policzkowe, co dodaje jej uroku.





~*~
Pobije kiedyś rekord w ilości pisania KP c;
Saszka oczywiście chętna na wszelkie powiązania, wątki i grę pod KP.

Kontakt:
gmail: dela.sash@gmail.com
gg: 19359603

26 kwi 2014

Falling Inside the Black

Ta, jak poinformowałam was w poprzedniej notce, pomoc SPS dla nas się skończyła, choć nawet powiem szczerze się nie zaczęła. A więc tak. Wracając do wojny, ktoś musi zacząć, żeby dać wam wenę, a że jestem taka zawsze mająca wenę, nie koniecznie chęci (xD), to zacznę. Od czego właściwie? Ano przytaczając słowa Venus:
Więc wojnę przegramy (żeby było tak... dramatycznie), ale Litościwa i Dobroduszna Sunev postanowi nas oszczędzić, robiąc z wilczków tanią siłę roboczą - tutaj ubiegam się do Waszej wyobraźni, bo ja ni w ząb nie mam pomysłu.
FAZA 1 - Niewola u Sunev
Po jakimś czasie wilkom się to znudzi i będą chciały się wydostać spod ramion niesprawiedliwości; albo żeby się wyrwać, albo żeby pomścić alfę (aww, to by było takie urocze!).
A więc rozpoczynamy.
~*♥*~
Uchyliłam powieki, lecz od razu je zamknęłam. Przeklęte słońce, pomyślałam i odwróciłam się zadem do oślepiającej kuli. Machnęłam leniwie ogonem, zgarniając kurz z podłogi i dopiero wtedy otworzyłam oczy. Przywitał mnie miły pół cień i widok śpiących w jaskini członków stada, choć teraz - tak bardzo nielicznych. Podniosłam łeb w górę i przekrzywiłam go, poruszając dziwnie uszami. Westchnęłam i uniosłam się, otrzepując sierść z drobinek szarego nalotu. Wtedy ujrzałam, że nie tylko ja jestem rannym ptaszkiem, no nie licząc oczywiście Vitani i Stantina, którzy pełnili nocną wartę przy "więźniu" z wrogiego stada Stipant Sveare. Ogniste Fire siedziała nieruchomo przy wejściu do groty i wpatrywała się w niebo. Zauważyłam w niej pewną zmianę, której nie było jeszcze niedawno. Zmrużyłam oczy i wolno do niej podeszłam, sadzając zad tuż obok. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, biała zadała mi pytanie:
- Czy to już koniec?
Poczułam dreszcz zimna przechodzący przez cały mój kręgosłup i przeniosłam wzrok w to samo miejsce w które patrzyła wadera. Nie wiedziałam co jej na to odpowiedzieć, sama nie wierzyłam w zwycięstwo. Przymknęłam ślepia.
- Nie, Fire, to nie koniec. - odparłam poważnym, lecz smutnym głosem. - Jeśli każdy z nas choć odrobinę wierzysz i dopóki w nas serca nie staną, dopóty będziemy trwać, nie możemy się przecież poddać. 
Słysząc to, biała się uśmiechnęła, przenosząc na mnie swój wzrok i trącając nosem w bok.
- Masz rację. - odezwała się ponownie. - Pocieszyłaś mnie.
Wtem z lasu wybiegła wściekła Sasha. Nawet nie zauważyłam jej zniknięcia, muszę sobie kupić okulary.
- Co się stało? - spytała Fire.
Zdenerwowana wadera zatrzymała się z wślizgiem przed nami. Jej oczy ciskały błyskawicę do wrogiego osobnika w środku groty. Potem dopiero przeniosła go na nas.
- To on zabił Freth! - wrzasnęła i bez żadnych zahamowań rzuciła się na samca.
Santino szybko skoczył, przyjmując na siebie jej cios i przytrzymując ją przy ziemi. Ta szarpała się, skowycząc i warcząc na niego.
Conall wpatrywał się w nią z szokiem i czymś innym, czego nie mogłam rozpoznać. Wtedy jednak, stała się kolejna rzecz, która zdecydowała o naszych przyszłych losach. Zza skraju lasu wyszła.. ranna Nera. Fire ją od razu zauważyła.
- Nera! - pobiegła do niej pędem.
Co jest grane?! Przez moją głowę zaczęło przebiegać zbyt wiele myśli. Wszyscy od razu się przebudzili. Wilk w środku uśmiechnął się szeroko.
- No nareszcie. - zaśmiał się mrocznie.
Spojrzałam na niego. To był podstęp. Zmrużyłam oczy i odbiłam się od ziemi, rzucając na niego, lecz wtem on.. po prostu zniknął.
Wiedziałam co to oznacza. To czego się obawiałam, stało się rzeczywistością.
Wojna została rozpoczęta na nowo.

25 kwi 2014

Bliskich Krąg....


Z Tobą jest, by ogrzać Ciebie zimą,
Z Tobą jest, by skryć przed deszczem Cię
Z Tobą jest, by podnieść Cię gdy padasz
Z Tobą jest, by zły odgonić cień
Bliskich Krąg...



~*Imię*~: Moje imię jest bardzo proste do zapamiętania, a brzmi ono Aza. Dlaczegoż tak? Moja prababcia miała tak na imię. Cała rodzina mówiła mi że jestem do niej bardzo podobna, dlatego tak się zwę.
~*Płeć*~: Cóż to za pytanie?! Oczywiście że jestem samicą!
~*Wiek*~: Od moich narodzin minęły zaledwie 4 miesiące. Moja skrzynka z doświadczeniem jest zatem bardzo pusta, lecz to się jeszcze zmieni!
~*Rasa*~: Jestem pół wilkiem, pół psem. Ma matka była psem rasy akita inu, a ojciec wilkiem.
~*Wygląd*~: Jestem małą biało-brązową samiczką. Z przody moja twarz jest biała, jedynie brązowe paski pod oboma oczami.Mój pyszczek jest krótki, a na końcu mam brązowy nosek. Oczy są duże, niebieskie. Kształtem przypominają przechylone na bok jajko. Uszy moje są długie, położone na szpic. Wyróżniam się dzięki długiej, brązowej grzywce ułożonej na bok. Jestem szczupła, a mój tułów nie jest zbyt długi. Grzbiet jest brązowy, a brzuch biały, podobnie jak szyja i pierś.  Łapy są białe, jedynie jedna tylna łapka jest na końcu brązowa. Mój ogon długi brązowo-biały.
~*Moce*~: Mam tylko dwie moce, a są nimi: Moc władania nad roślinami oraz mniejszymi zwierzętami ode mnie ( wiewiórki, zające, myszy itp. )
~*Hierarchia*~: Na razie nic nie wybieram
~*Charakter*~: Cóż.... Trudno określić. Jestem raczej cicha i nieśmiała, ale gdy poznam towarzystwo staje się pogodną, wesołą waderą. Z pewnością jestem ciekawska oraz porywcza. Uwielbiam się bawić i psocić dorosłym. Gdy mam dobry humor  ( a przeważnie mam ) jestem tak wygadana że aż trudno mnie opanować. Momentami jestem odważna, a czasem jestem tchórzem. Czasami gwiazdorzę i jestem arogancka, lecz to tylko wtedy gdy mam zły humor ( czyli prawie nigdy <; ).  Łatwo jest zdobyć me zaufanie i trudno je stracić. I właśnie taka jestem i nikt tego we mnie nie zmieni. 

Zjawi się na każde twe żądanie,
W trudny czas w ramiona przyjmie swe,
Zawsze głos usłyszy twego serca,
W dobrą z drug skieruje zawsze Cię
Bliskich Krąg
Bliskich Krąg
Bliskich Krąg

~*Historia*~: Jeśli nie macie nic przeciwko będę ją pisać w osobnych notkach. 
~*Szukam*~Rodziny która się mną zajmie.
~*Znaki szczególne*~: Za prawym uchem mam znamię w kształcie łapy, lecz nie widać go bo jest przykryty futrem. 
~*Ciekawostki*~:
-Uwielbiam pływać!
-Kocham króliczki!
-Moją ulubioną porą roku jest lato.
-Urodziłam się 3 stycznia.
-Mam drugie imię, a brzmi ono Cookie. Niezbyt często go używam, ale mam. 
-Kocham jeść ciastka!


Bo czym rodzina jest
Pełne troski serca to
Wielkiej miłości blask
Jej ciepło zawsze ogrzeje nas

W środku zimy będzie razem z Tobą
(Bo czym rodzina jest)
Bo jej się z dala wracać chce
(By z Tobą być)
Blisko tak,by serc słyszeć bicie
Dobrze, gdy otoczyć może Cię Bliskich Krąg...
Bliskich Krąg
Bliskich Krąg
Bliskich Krąg


( Nie patrzcie na to Maggie xd )


___________________________________________________________________

Myślę że mnie polubicie i nie będę sprawiać kłopotów.
Ps. Szukam mamy! Lub taty! Albo ich obojga! 







23 kwi 2014

Ogłoszenie #4

Oogłooszeeniaa Paaraafiaalnee...

 Kilka spraw, mniej lub bardziej ważnych, a które to postanowiłam rozpisać w czwartej odsłonie moich jakże-oryginanych-i-uwielbianych-przez-wszystkich ogłoszeń. Tak więc... *kładzie na biurku plik kartek, odchrząkuje, poprawia małe okularki na nosie, sortuje stos i wyciąga jedną z kartek, po czym zaczyna czytać.

#1. Szablon Naszej Sashu. Jak się już niektórzy udzielili, to ja też muszę, bo przecież nie od dziś wiadomo, że do wszystkiego muszę wtrącić swoje trzy grosze. Ale, nie przedłużając, stwierdzam, że jest... no... *szuka odpowiedniego do chwili słowa, które nie brzmiałoby zbyt potocznie, ale jakoś nic jej tu nie pasuje* świetny! Ja osobiście jestem jak najbardziej za umieszczeniem tegoż szabloniska na blogu, przynajmniej na czas najbliższy, bo na szatę graficzną z Zaczarowanych pewnie będziemy musieli jeszcze trochę poczekać. :3 Pozostaje mi tylko pogratulować dobrze wykonanej roboty... i zastanowić się, że skoro to cudeńko było wykonane na szybko, to jak wygląda taki, nad którym nasza Sashu poklęczała dłużej? :D

#2. Kolejna idea, która wykwitła dziś w mojej niezbyt rozwiniętej pod względem intelektualnym główce. Otóż na blogu mamy dość mało takich... bliższych relacji, jak przyjaźnie, pary etc, etc. Na chacie nie zjawia się zbyt wiele osób, więc nie można tego rozwinąć, jak to się mówi, "w praniu", więc wpadłam na pewien pomysł. Jeśli ktoś jakiś czas urzędował na forach, to wie, że w większości jest tam taka zakładka jak "poszukiwania", "ogłoszenia" i tym podobne. Więc pomyślałam sobie, że nie byłoby złym pomysłem zrobienie czegoś takiego u nas. Otóż polegałoby to na tym, że ktoś pisze "szukam kogośtam" (bardzo inteligentny przykład), a ewentualna osoba zainteresowana odpowiada. Jeśli wszystkim wszystko pasuje, to resztę szczegółów uzgadniałoby się już prywatnie. Więc? Co wy na to? Postanowiłam zapytać, bo nie chcę czegoś robić wbrew Waszej woli, a nie jestem pewna, czy ten pomysł wypali.
*Poza tym, to kolejna zakładka... - mruczy pod nosem*

Przeprosiny ponownie

Cóż, widziałam ostatnio, że Freth dodała nieprzyjemną notkę, nie przeczytałam jej całej, lecz fragment, który mi się wyświetlił na bloggerze, bo notki już nie ma.
Wiem, że zawiodłam wszystkich, ale ostatnimi czasy, proszę zrozumieć, mam pewne problemy rodzinne/szkolne, do tego wszystkiego egzaminy, a niżej pisałam, że jestem nieobecna do po egzaminach.
Poza tym prowadzę pewien test (Terra wie o co chodzi), więc póki co możecie tylko czekać.
Pewnie teraz posypią się najeżdżające komentarze, ale gdzie byli wszyscy, gdy SV upadało? Proszę jeśli to kogoś zadowoli, zejdę ze stanowiska Alphy, a nawet odejdę, ale tylko wtedy, jeśli to pomoże blogowi.
Sasha chce, żebyś wrzuciła nowy szablon na bloga, jest przecudny
Jeśli nic się nie posypię w moim życiu prywatnym bardziej to wrócę po egzaminach, a i chce powiedzieć, że pomoc SPS się skończyła, zerwałam to z nimi, wybaczcie - musiałam.
Także możemy teraz wcielać w życie swoje plany/zamiary.
Dziękuje za uwagę i jeszcze raz przepraszam.

22 kwi 2014

Szablon.

Jako iż nadal czekamy na nowy, zamówiony szablon, a ten który jest obecnie trochę nadal razi w oczy, pare osób poprosiło mnie żebym zrobiła nowy, tymczasowy szablon... Chciałabym, żebyście wypowiedzieli się conieco co o nim sądzicie i co ewentualnie miałabym w nim poprawić, nie jest jakiś piękny, bo zrobiłam go na szybko.

19 kwi 2014

KP Shiraz

*przez ten jeden jedyny moment zdradzić wam muszę to co we mnie siedzi, nie jest to łatwie więc uważnie słuchaj. Nie powtarzam słów dwa razy*

Pytacie o imię? 
Ochrzczono mnie mianem Shiraz, jako że zrodziłem się wśród czerwonych winorośli, które tak przyjęto nazywać. Jednakże nie przywiązuje większej wagi do imienia, równie dobrze mógłbyś zwracać sie do mnie bezosobowo bym zwrócił swe ciekawskie ślepia ku Tobie.

Ile już chadzam na tym padole?
Nie liczę, czas dla mnie nie mija jednak gdybym miał wszystkie myśli i wspomeniani zebrać razem myślę, że zebrałoby się tego z 5 czy 6 lat odkąd pierwszy raz liznąłem świeżego powietrza.

Płeć? 
Nie sądze by przy moich gabarytach któś śmiałby przezwać mnie samicą.

Umiejętności? 
Jak każdy przedstawiciel mego rodu, bratam się z naturą, jest moim domem, przyjacielem i ostoją. Nie uważam,  że to ja władam ziemią bo to ona jest moją rodzicielką, jestem bardziej jej duchowym pomagierem.

Stanowisko?
Szczerze powiedziawszy nie przywykłem do stad, do zgromadzeń nawet do towarzystwa, od zawsze byłem odludkiem zatem hierarchia oraz pojęcie podziału jest dla mnie dosyć nowym zjawiskiem. Gdybym mgół wybierać chciałbym zostać stróżem, by móc chronić terenów zarówno w dzień jak i w nocy.

Jak wyglądam?
Zwykły spory czterołap, wielborawność, szrama na pół mordy to chyba moje cechy szczególne, reszte widać po mnie, zamiary wyczytasz z żółtych ślepii z pomarańczową obwódką wokół źrenicy.

Charakter?
Wyglądam na zadufanego samoluba, jednak to pojęcie mylne. Bywam najczęściej nieśmiały i małomówny, jako że peszy mnie większa liczba osób. Zdziwieniem było szukanie na starość stada, które stałoby się dla mnie domem jednak gdyby nie młodsza siostra nigdy bym tu nie przybył. Mimo iż bywam nieufny dla rodziny jestem przyjacielem dla szczeniąt wzorem, kochający i wierny.

Rodzina?
Wiele dni minęło odkąd zmieniłem zdanie o swojej rodzinie a właściwie o jednej osóbce, która jest wam tak dobrze znana. Terra ma siostra rodzona, choć o tym nie wiedziała stała mi się bardziej bliska niż całe życie które chciałem po prostu jakoś przeżyć.

Partnerka?
Niestety nikt nie wytrzymał na tyle długo by złączyć nasze losy.

Historia?
Historia moja jest długa, nieciekawiona a parę spraw wolałbym nie wywlekać na publicznym forum, dlatego opowiem wam tylko tą częśc, która połączyła mnie z moją siostrą, którą wpierwej nie fałszując swych oświadczeń, chciałem zabić. Odszedłem od matczynej łapy dość szybko, bowiem wiedziałem, że nie nadaje się na stadne życie, za bardzo nie lubiłem towarzystwa a i bywałem zbyt chorobliwy i wątły by przeżyć w takiej gromadce. Po prostu uciekłem, zwiałem jak tchórz, wierząc że ślad i myśl o mnie zaginie. Uczyłem się sam, polowałem, wiele razy upadałem jednak nigdy nie oglądałęm się za siebie a brnąłem dalej. Wyrosłem na kogo wyrosłem, silny i dumny, mają wiele niecnych występków za sobą. Spotkałem wielu przyjaciół, którzy dali mi niezbędne wskazówki na całe życie, wierzyłem że mój los może się odmienić. Mimo, że rodzina dawno zapomniała o mojej obecności ja pamiętałem, czasami byłem jak cień obserwując ich w zaciszu leśnej gęstwiny. Widziałem swoje rodzeństwo oraz radość na obliczu matki i ojca, który zawsze rygorystycznie stawiał wszystkim warunki. Doszły mnie słuchy o wybrykach młodszego brata Talca, o banicjach i karach, nie trąciło mnie to. Jego stado i jego zasady. Dopier gdy wygnał Terrę złość we mnie wezbrała, mógł robić co chce ale jedyną wpojoną mi zasadą był szacunek do rodziny. Wiecznie spokojne i ukojone nerwy tym razem stępione na tyle, że nie wytrzymały i muszę przyznać, że poniosło mnie na tyle, że zabiłem brata. Zamordowałem, dobiłem, nazywać to można jak chcecie, jednak wtedy serce podpowiadało mi inaczej. Szukałem Terry wszędzie jednak znikneła jak kamfora, słuch o niej zaginął podobnie jak o mnie kiedyś, każdy źle Jej życzył ale nic o niej nie wiedział. Nie chciałem by była samotna i popełniła ten sam błąd co ja kilka lat temu opuszczając rodzinne strony. Wiele lat zajęło mi szukanie i w końcu trafiłem na tutejsze granicę ze zdziwieniem witając usmiechniętą i o dziwo szczęśliwą mordkę siostry. Mam zamiar Jej chronić choćbym musiał stać się bardziej towarzyszki i złamać parę swoich zasad. Tak więc witam i mam nadzieję, znaleźć tutaj swój kąt.

*chętny na wątki i powiązania
*gadu: 39708074
*hasło: martwa nadzieja

13 kwi 2014

Słodko-gorzkie dzieciństwo #2

 - MAAMAA!
 - Venus, bierz siostrę i uciekajcie. Natychmiast!
 - Ale...
 - Maamoo!
 - JUŻ!
Venus tylko skuliła się lekko, pisnęła, po czym chwyciła kark Sunev w zęby i puściła się na przód, w miarę możliwości szybko, choć ciężko było jej unieść siostrzyczkę (nawet, jeśli była młodsza) skoro ważyła już dość sporo i nie była tak mała.
Zaciskając powieki, z których uparcie sączyły się łzy, przedzierała się przez gęstą trawę, starając się nie zwracać uwagi na szloch i krzyk Sunev.
 - Puść, puść! Tam jest mamusia!
W pewnym momencie złotooka potknęła się o wystający kamień, którego nie zauważyła przez łzy, i poleciała na przód, przy okazji wypuszczając z pyska siostrę. Ta wykorzystała okazję, szybko podniosła się i zaczęła biec tam, skąd przed chwilą uciekły. Drogę zagrodziła jej Venus, która prędko ponownie chwyciła ją w zęby i biegła dalej, najszybciej jak potrafiła. Widok obcego wilka ledwie kilka metrów za nimi był dla niej wystarczają zachętą do większego wysiłku.
 - MAMUSIU!
Wtedy Venus poczuła, jak coś oplata jej łapy. Nim zdążyła choćby pomyśleć, coś szarpnęło ją do tyłu. Zatrzymała się od razu, wstrzymana przez liany splecione wokół jej kostek, a potem padła na ziemię, przygnieciona ciężarem czyjejś masywnej łapy. Ponownie wypuściła przy tym z pyska siostrę, która teraz niesiona była przez korzenie, choć starała się wyrwać. Złotooka tylko krzyknęła, ale nie mogła nic zrobić, więc wkrótce jej siostra znalazła się tuż przy oprawcy.
 - Puść ją, ty cholerny brutalu! - wrzasnęła, szarpiąc się na wszystkie strony.
 - VEENUUS! - pisnęła mała, szlochając głośno. Uciszyły ją liście, które owinęły się dokoła jej pyszczka.
 - Niby dlaczego miałbym to zrobić? - Venus mogłaby przysiąc, że wilk się uśmiechnął, choć nie widziała tego, bo była odwrócona tyłem. - Twoja siostra jest młoda. Jeszcze nam się przyda.
Po chwili złotooka poczuła, że z jej pleców został zdjęty ciężar. Usłyszała kroki i żałosny płacz.
 - Wracaj tutaj i walcz, tchórzu! Walcz ze mną! - krzyknęła wadera, ponawiając szarpaninę.
Była wściekła i przerażona. Nie wiedziała, co zrobić, stłumiona przez potworną bezradność. I wtedy jej oczy zapłonęły, zatańczyły w nich rubinowe ogniki - a wraz z nimi pękły i liny, przepalone przez drobne skry. Venus zerwała się z ziemi i pobiegła na przód, nie zastanawiając się nad tym zbytnio. Skoczyła na napastnika i uderzyła go płonącą żywym ogniem łapą w kark. Ten zaskomlał zaskoczony i wypuścił z pyska małą Sunev, która wylądowała w krzakach nieopodal.
 - WALCZ ZE MNĄ!
Wilk nie zdążył nawet zareagować, kiedy jego kończyny nagle zaczęły pochłaniać płomienie. Wrzasnął z przerażeniem i zaczął skakać dokoła, szukając pomocy u roślin - te jednak nie radziły sobie z potężniejszym od nich żywiołem, który zaczął trawić całe ciało basiora. Jeszcze tylko krzyknął a potem upadł na ziemię. Martwy.
 - Przecież mówiłam, żebyś zostawił moją siostrzyczkę...
Venus podbiegła do krzaków i wyjęła z nich małą, zapłakaną Sunev. Przecięła pazurem linę na jej pyszczku, chwyciła ją i pobiegła dalej, nucąc pod nosem jakąś wesołą melodię, żeby uspokoić siostrę.
Kiedy uznała, że są dostatecznie daleko od całego zamieszania, rozejrzała się za tymczasową kwaterą. Wybór padł na niewielką, ale wystarczająco dużą dla nich dwóch jamę pod drzewem. Tam zwinęła się w kłębek zaraz obok małej, ogrzewając ją własnym ciałem. W dalszym ciągu nuciła coś pod nosem, usilnie starając się uśpić Sunev. Bezskutecznie. Ta była zbyt przerażona i roztrzęsiona, by choć zmrużyć oko.
 - V-venus..
 - Tsiii, już dobrze. Jesteśmy bezpieczne. Żaden zły wilk nas tutaj nie znajdzie.
 - A mamusia? Co z mamusią?
Na to pytanie złotooka nie potrafiła odpowiedzieć.

***
Ta część jest jeszcze dziwniejsza niż poprzednia. Wstawiam, bo Nathe się o nią upomniała.
Akcja dzieje się przed poprzednim opowiadaniem. Nim zapytacie; nie, to nie będzie po kolei. Losowe zdarzenia, opiszę to, co akurat wpadnie mi do głowy i wstawię, a wy się domyślcie, o co chodzi. :D

SeeYa~

2 kwi 2014

Nieobecność

Niestety (pierwszy raz w życiu) zgłaszam swoją nieobecność najprawdopodobniej do końca miesiąca, musicie zrozumieć - egzaminy.
Można mnie znaleźć na Obóz-chowańców, tam piszę oczywiście też.
Szablon wykonany przez Jill