Alternatywny tekst

25 cze 2013

".. Zostanie pogrzebana żywcem. " cz. 1

" Everyday we've all been led astray
It's hard to be lucky in love. "

Śmierć nie będzie Ci straszna. Wręcz uznasz ją za przyjaciela, na którego czekasz. Kiedy nadejdzie czas, Ona wyciągnie do Ciebie kościstą dłoń, a ty chwycisz ją ze szczęściem, że w końcu po tylu latach rozłąki się spotkacie. Tak będzie wyglądać kres życia ziemskiego, a początek wicznego. Lecz nie wszyscy są zdani na taką łaskę.

*
*    *
- Saphira.. Saphira.. Saphira, wstawaj do cholery!
Otworzyłam szeroko oczy czując poszturchiwanie i słysząc krzyk. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy był czarno-czerwony pysk i dwoje krwawych oczu z pionowymi źrenicami. Scythe stałam przede mną jak gdyby nigdy nic i gapiła się w moje oczy tym morderczym spojrzeniem.
- Ile można spać? - spytała warcząc jak to ona. - Nie dość się na spałaś?
Westchnęłam kładąc z powrotem pysk na łapach. Przyjrzałam się jej dokładnie. Wyglądała dziwnie. Była jakby przemęczona, co nie zdarzało się często.
- A Tobie co? - spytałam zdziwiona.
Scythe warknęła cicho pod nosem i odwróciła się tyłem do mnie. Gdyby była materialna, oberwałabym jej ogonem w pysk. Usłyszałam chrzęst metalu i spojrzałam na swoją szyję. Wokół niej była zawiązana, niewidoczna dla innych szara obroża z kolcami i przyczepionym do niej jednym końcem łańcucha. Druga taka sama, była na szyji Scythe i to do niej był przyczepiony drugi koniec. Łańcuch łatwo zerwać prawda? Tylko, że widoczny był kawałek łańcucha z czego dalsza część szła od jej obroży aż do serca i u demona tak samo. Zniszczenie go, groziło śmiercią oby dwóch stron.
Powoli wstałam widząc dziwne zachowanie Scythe i stanęłam obok niej. Demonica patrzyła przed siebie, prosto w las.
- Scythe? Co jest grane? Widzę przecież. - burknęłam.
Przeniosła na mnie wzrok. Westchnęła tylko i powoli ruszyła przed siebie.
- Chodź. - warknęła zimno. - Nie mam czasu na kłócenie się z Tobą o to, czy chcesz iść, czy nie chcesz, bo mnie to naprawdę nie interesuję, Saph. Więc rusz swój zadek.
Jak zwykle szczerza do bólu, pomyślałam sobie i posłusznie poszłam za nią.
Truchtałyśmy przez las w milczeniu, a Scythe z minuty na minuty robiłą się coraz bardziej nerwowa. W końcu nie wytrzymałam i stanęłam w miejscu, przez co ona nie mogłą dalej pójść.
- A teraz mi wyjaśnij, gdzie ty mnie do cholery prowadzisz? - warknęłam jeżąc się.
- Do Dark Roses Garden, a gdzie indziej? - prychnęła kręcąc głową z politowaniem.
- Na pytanie, nie odpowiada się pytaniem.
- Masz zamiar mnie uczyć jak być grzeczną? - zaszydziła marszcząc brwi. Wybuchnęła śmiechem.
Warknęłam i trzepnęłam ją łapą, ale ona tylko przez nią przeniknęła.
- Zapomniałaś, że jestem niematerialna?
- Nie. Ale po prostu mnie wkurzasz! - usiadłam na zadzie poruszając ogonem po ziemi.
- Czego siedzisz? Chodź no! - zaczeła klnąć pod nosem.
- Gadaj po co tam idziemy! - wbiłam pazury w ziemię.
Scythe aż padła na brzuch zażenowana. Jej wielki ogon i skrzydła poruszyły się.
- Chce Ci coś pokazać. Możesz mnie choć raz posłuchać?
Stuliłam uszy spuszczając głowę. Posłuchać demona? Nie. To nie w moim stylu. A może.. Co szkodzi spróbować?
- Dobra. Ale jeśli cokolwiek kombinujesz. - zagroziłam.
- Tak, tak. - prychnęła i puściłyśmy się biegiem przez las.

Dotarcie do Dark Roses Garden zajęło nam sporo czasu. Scythe była bardzo skupiona, a mnie to z dziwnego powodu drażniło. Zatrzymaliśmy się na środku. Stała tyłem do mnie ze spuszczoną głową.
- Dobra, Scythe. Po co mnie tu przyprowadziłaś? - spytałam tracąc powoli cierpliwość.
Nie odpowiedziała. Jej ciałem wstrząsnął dreszcz. Nie rozumiałam z tego nic. Jej zachowanie było nienormalne!
- Scythe, do cholery! Odpowiedz!
W końcu uniosła lekko łeb nadal się nie odwracając.
- Czujesz...? - spytała cicho, dziwnym głosem.
- Co, czuję?
W końcu się do mnie odwróciła. Wrzasnęłam przerażona i aż się cofnęłam. Na pysku Scythe widniał szyderczy uśmiech, ale to co się działo na nim, było okropne. Z oczu, nosa i gardła wypływała jej krw sprawiając wrażenie, że dopiero co wstała z grobu po wielkiej i krwawej bitwie. Zaczęła się śmiać.
- Czujesz smród rozkłądających się ciał?! Czujesz woń śmierci?! Tutaj cała ta twoja wataszka zostanie pogrzebana żywcem!!!

Czego dowie się Saphira? Czemu Scythe się tak zachowuje?
Kto wygra bitwę? Czy śmierć na nas czeka?!
Dowiecie się tego w kolejnej notce.; D
_______________________________________
Czy czymś się naraziłam? Czy zostałam nagle zignorowana przez wszystkich...?
Ilekroć patrze na notki, to wszędzie komentarze.. A moje świecą pustkami.
Beznadzieja. Szczególnie to, że chyba straciłam poczucie, że jednak komuś się podobają..
* Żalenie się zawsze spoko. Gratuluję Saph. Zraziłaś do siebie watahę. Tylko TY tak potrafisz. ~wewnętrzne Ja.*
; _ ;

2 komentarze:

  1. Oj Sapiś, nie przejmuj się. Dont łori, bi hapi, mnie się podoba <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybacz mi Sapciu, lecz ja sie z komkami nie wyrabiam!!! Za dużo piszecie...Przez to już nawet mój szkic jest zły i musze pisać od początku XD Co tu sie dzieje...Raz nikt nie pisze..a jak ktoś zacznie to od razu wszyscy!!
    P.S nocia fajna ;P......A pytanko mam...Cmu zaczęłaś pisac pytanka pod notką, co?! No mniejsza...;) ;P ;*

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Jill