Alternatywny tekst

20 cze 2013

Gdy nadzieja umiera -cz.1

Wiesz, co to znaczy czuć się jak ptak w klatce? A na dodatek taki, z ma misję do wypełnienia, lecz nie może ją skończyć? Ten, na którym inni polegają, ale wplątał się w największe bagno, a przecież miał je ominąć?
   Hańba, wstyd, upokorzenie, niepewność, beznadzieja. Tak się teraz czułam. To dołujące cię uczucie... A ten mały głosik w twojej głowie ciągle ci szepcze: zawiodłaś innych, nie nadajesz się do niczego. Okropne uczucie, a na dodatek twoje życie wisi na włosku. Dodatkowo twoja osoba może sprawić, że możesz zdradzić swoich najbliższych. Tak, to zdarzenie, z którym każdy szpieg musi się w końcu zmierzyć. Prędzej, czy później, w różnym stopniu trudności i w różnej sytuacji.
  Co można zrobić, kiedy jest się w ciągłej presji? Zamkniętym jest się w czterech ścianach, a światło pada nikłym blaskiem? Nic. Czekać, zastanawiać się... i nie dać się panice. Jest jeszcze jedno wyjście. Czekać na stosowną okazję do ucieczki, jeżeli, oczywiście, zdobyło się jakieś przydatne informacje. I.. nie dać się zabić-jak mawiał mój mentor.
 Jedynie, co podtrzymywało mnie na duchu, to inny głosik, antonim tego drugiego-masz cel, który musisz spełnić. Inni liczą na ciebie, nie zawiedź ich. A dodatkową siłą, którą się wspierał  była jedna z piosenek uczonych z historii stada. I pomyśleć, że nauka piosenek w końcu może się przydać... W sumie nawet pasowała do sytuacji.

Wyrwij murom zęby krat,
Zerwij kajdany,połam bat
A mury runą, runą, runą,
I pogrzebią stary świat!
(Mury)

    A jednak, te parę linijek z pieśni podtrzymywały moją nadzieję. "Nadzieja umiera ostatnia"-myślę. To już się stało mottem naszego stada. Stipant Veritatis. Wataha Nadziei.
~***~
  Leżałam bezczynnie w ciemnym kącie nory. Nora-często używa się tego wyrazu, opisując dom... tym razem jest to cela. Wszędzie pochłania ciemność. Jedynie trzy małe szpary znajdujące się u czubka jaskni wpuszczałe nikłe promienie słoneczne... Tylko po nich można było określić, czy jest dzień, bądź nastał już wieczór.
   W ponurej ciszy zastanawiałam się tylko nad tym, jak przekazać dotychczasowe informacje. Cóż takiego wiedziałam? To, że wojna odbędzie się podczas zaćmienia-to sobie daruję. Jak się okazało (w tym stadzie plotki szybko się rozchodzą), termin ustalono, a potwierdziła to Saphira. To, że są pułapki wokół Czarnego Lasu też wiadomo. Duża siła przeciwnego stada? To chyba od dawna pewne. Z nieoficjalnych (ale także niepewnych) źródeł wychodzi na to, że na jednego wilka z SV przypadnie sześciu z SS. Śmieszni. Heh, a niby Stipant Sverae gra honorowo. Już to widzę.  Słyszałam także, że tylu szpiegów wysyłali na nasze tereny, by dowiedzieć się coś niecoś o nas. Jak wiadomo mamy coś, czego oni nie mają. Czyżby to przeraża SS? Możliwe. Ale pewnie o tym też wiadomo.
  Westchnęłam. Okazało się, że nie mam żadnych najświeższych informacji dla stada. Eh, nie dość, że dałam się złapać, to jeszcze, jak się mi uda wrócić, to z pustymi rękami. Super Terra, przeszłaś samą siebie.
-Jak mogłam tak haniebnie się dać złapać.-powiedziałam do siebie.
-Eh, przecież wiesz dobrze, że nie tylko ty. I proszę cię, nie zaczynaj tego od nowa. Wiesz dobrze, że nie jesteś sama. A swoim narzekaniem tylko nam przypominasz naszą klęskę.-powiedział basior błagającym tonem.
  Tak, zapomniałam dodać. Nie byłam sama, ze mną byli także Hisoko- basior o szaro-brązowym futrze i o szarych oczach i Voluorie- wadera o charakterystycznej szarej prędze wzdłuż kręgosłupa na białym futrze, o purpurowych oczach.
-Wybacz mi, Hisoko. Po prostu jestem wściekła, że...
-Tak, tak, wiem.-przerwał mi basior. -Dałam się tak haniebnie złapać w wir powietrza - gadał, naśladując mój ton. - Jestem tak beznadziejna i.t.p. I nie chcę dawać innym spokoju, bo znowu się zastanawiam co by było gdyby...-skończył irytującym głosem.
-No dobra, spokojnie. - powiedziałam pomrukując. Strasznie mnie to drażni, kiedy ktoś zaczyna mnie naśladować. 
-Mam taką nadzieję. -powiedział ironicznie.
    Na tym rozmowa się skończyła. Zazwyczaj podobnie się i zaczynała. W sumie nie była potrzebna, w końcu nie wnosiła nic nowego.
   Znów zapadła cisza. A wraz z nią inne myśli. Muszę się wydostać- myślałam wciąż. Ale ta myśl jak się pojawiła, tak też i znikła. Niby po co, skoro z pustymi łapami? Cóż, wychodzi na to, że będę musiała zostać w tej przeklętej dziurze, dopóki się czegoś nie dowiem. Ile to może potrwać? W sumie, jak bym się i tak czegoś nie dowiedziała,  to skąd pewność, że ta wiadomość nie jest przestarzała? I najważniejsze:  Jak można się stąd uwolnić?
   Uwolnić... Z prostego punktu widzenia wychodzi na to, że zawsze musi być gdzieś słaby punkt. Wystarczy go znaleźć i już. Ale co na to strażnicy? Raczej nie będą zadowoleni. Magii używać nie mogę, zwłaszcza w czasie Krwawego Księżyca.
  Właśnie, czas Krwawego Księżyca... Przecież trwa w pełni, a jednak. Hm, dziwne. Przez ten czas, gdzie tu trafiłam ani razu nie nawiedziła mnie Goldenmoon. Ani razu. Jak to możliwe? Przecież w każdą pełnie mnie nawiedzała i nie było żadnych wyjątków. Żadnych. Co oni mogli takiego zrobić?
 W pamięci zaczęłam szukać czegoś, co mogłoby sprawić, żeby tę zagadkę rozwiązać.
    Podczas intensywnego myślenia, dopiero po paru chwilach mogłam sobie przypomnieć coś istotnego. No właśnie: Kiedy wpakowano mnie do celi i przyszła pora na posiłek, strażnicy kazali mi wypić jakąś fioletową ciecz. Oczywiście protestowałam, lecz wpakowali mi ją do pyska siłą. Voluorie zapytała się, co to, zaś strażnicy na to:" To wywar stworzony przez naszą lekarkę.  Powinno pomóc, jeżeli chcecie tej nocy przeżyć." A drugi dodał "...Albo ona przez to coś umrze".  Te słowa najbardziej zapadły mi w pamięci. Strażnicy zaczęli się śmiać i mówić do siebie. Nie mogłam się otrząsnąć przed długi czas, więc poprosiłam, aby zjedli moją porcję. Tutaj jadła skąpią, więc po chwilowym oporze, moje jedzenie się nie zmarnowało.
 Cóż, wywar dawany co kolacją, jednak dopiero teraz zaczęło mnie to interesować. "Głupia ja. Czego od razu nie mogę analizować wszystkiego?" - pomyślałam. Może to wydawać się dziwne, że obrażam siebie w myślach, ale to dla mnie normalne. Niekiedy mi to pomaga.
  Zrezygnowana położyłam się koło ściany. Wpatrywałam się w światło wpadające do nory. Światło. Szkoda, że są to ostatnie dni, w których mogę na nie patrzeć. Potem nastąpi tylko ciemność...

C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonany przez Jill