Alternatywny tekst

31 maj 2013

Tajemnice...

   Jak ustaliłem, wpierw doszliśmy na Polanę Główną. Nie była zbytnio daleko. A miejsce to należało do jednych z tych ładniejszych... w porównaniu z Czarnym Lasem.  Wszędzie wokół rosły najróżniejsze rośliny polne, a kwiaty były w kolorach od bladoróżowego, przez żółty, niebieski, czerwony, różowy po ciemną purpurę.
  Tutaj przystanęliśmy. Wadera wpatrywała się z zachwytem w tutejszy krajobraz.Z jej pyska było słabo, ale jednak -dobrze słyszane wzdychanie, coś w stylu: "wow!". Chwilę rozglądała się wokół. W końcu spojrzała na mnie. Lekko rozchyliła pysk, by coś powiedzieć:
 -Przyznam, że w swoim życiu widziałam wiele łąk czy polan, ale to miejsce wydaje się tak jakoś... magiczne.
-No bo w sumie jest. Tutaj, jeżeli chodzi o historię stada to dość dużo się wydarzyło. Na przykład, jak kiedyś inna wataha nas zaatakowała, a mieli dużą przewagę. Jednak, jak inni w stadzie sądzą na tej Polanie stał się cud. Myślą, że to przez jakieś legendy i że się sprawdziły. Albo, tu się odbywają różne uroczystości typu: oficjalne wejście w krąg dorosłych, jeżeli chodzi o szczeniaki, albo zasłużeni członkowie stada tutaj zostają wychwaleni. Często przychodzą tutaj zielarze, czy lekarze ze stada, by odnaleźć rośliny, niespotykane nigdzie indziej.  O, widzisz tą drobną fioletową roślinkę? -tutaj wskazałem na pięciolistną drobny kwiat o fiołkowym kolorze. Dara skiwnęła głową. -No to jak się ją wysuszy i zaparzy, to jak się ma bóle głowy, czy się kręci, to ta roślina od razu pomaga. Odróżnić ją można dzięki długiej srebrnej prędze ciągnącej się od początku łodygi aż do jej czubka. -odpowiedziałem. Chyba idzie mi coraz lepiej, jeżeli chodzi o rozmowę. Małymi kroczkami, ale do przodu.
-Yhym...-odparła zamyślona.
-A, i jeszcze coś-odparłem, kiedy się mi coś przypomniało.  -Jest taki zwyczaj u nas w stadzie, że każda nowa osoba przyjęta do rodziny po trzech tygodniach od wstąpienia odbędzie się oficjalna ceremonia przyjęcia. Niby w watasze jest się przyjętym od razu, ale to jest dość ważne wydarzenie. A wcześninej i  potem trzeba będzie zdawać testy, będzie się wystawionym na próbę... i takie tam.
-Testy?-zapytała z zaciekawieniem.
-Tak, to coś w stylu sprawdzenie, czy jesteś wierny watasze.  Eh, dużo jeszcze przed Tobą. Tutaj trzeba być dosyć ostrożnym. Przed ceremonią przyjęcia bardzo dużo się zmienia, zastanawiasz się, czy aby na pewno jesteś w tej watasze, bo traktują cię wszyscy jak powietrze. Ale jak już wspominałem to jeden z etapów testu. Niestety, podczas tzw. "Czasu Próby" każdy traktować cię będzie inaczej, jak dotychczas.  Ja też będę musiał.-westchnąłem, a w myślach dodałem: nie wiem, jak to zniosę.
-Aha. No to widzę, że to stado jest bardzo... zdyscyplinowane? Chyba to słowo, jak na teraz bardziej pasuje.
-Tak, jeden z nieoficjalnych zasad brzmi:"Nie chcemy tutaj słabych, niezdecydowanych  wilków. Jeżeli chcesz tutaj do nas przynależeć, musisz pokazać jak naprawdę ci zależy...i to nie jeden raz."
-Eh... no tak.-wadera powoli spuściła wzrok. Widać było, że się zamyśliła.
-Ej, co się stało?-zapytałem.
-Nie nic...- Powiedziawszy to, znów spojrzała na mnie. Uśmiechnęła się, ale blado. Nie dało się ukryć, że nad czymś się zastanawia. Lekko rozchyliła pysk, ale nadal się wahała.
-Możesz mi zaufać, nie martw się.-odparłem.
-No dobrze, ale...-zawahała się jeszcze. Cisza trwała co najmniej 3 sekundy. -Albo nie. Powiem ci może później, dobra?
-Jasne-Powiedziałem lekko wesołym tonem.
-Ok, dzięki. Ale cokolwiek bym powiedziała, to nie powiesz?
-Tak oczywiście. Tylko, że jak mówiłem o tym całym czasie próby, to też nie można nikomu mówić.
-Ok, umowa stoi. 
C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonany przez Jill