Biegł pomiędzy śnieżnobiałymi drzewami, stawiając ostrożnie łapy na tegoż koloru trawie. Uszy stały postawione na sztorc, wyłapywały wszystkie podejrzane dźwięki. Nos poruszał się miarowo, węszył powietrze. Wpatrywał się przed siebie i od czasu do czasu przeskakiwał nad złamaną gałęzią.
Jak on mógłby ją uczyć? W dodatku demona? Przecież to było sprzeczne z jego poglądami. Dlaczego Itachi go o to prosił?
Nawet nie wiedział, że jego uczennica jest demonicą.
Mortis, mógłbyś się zamknąć z łaski swojej?
Nie.
Brunatny basior warknął pod nosem i spojrzał gniewnie na najbliższe drzewo. Ta wszechobecna biel denerwowała go. Jak on może tutaj mieszkać? Pojęcia nie miał. Machnął sztywno ogonem i skierował łeb ku przodowi. Trochę za późno. Szczeknął zaskoczony, kiedy zderzył się z pniem. Łeb go zabolał, schował pod łapami.
Uważaj, gdzie leziesz.
Idź do diabła!
Uczyniłbym to z rozkoszą.
Zamknij się, ty durny demonie. Chwila... Coś stałeś się rozmowniejszy niż kilka dni temu.
Doprawdy? Mam swoje powody, by ci dokuczać nieco.
Jakbym tego potrzebował...
Warknął głośno, jeżąc się. W jednej chwili roślina została pokrojona ostrzami cienia niczym marchewka nożem. Parsknął gniewnie i kontynuował przerwaną podróż przez głupie drzewo. Miał już dosyć wewnętrznego demona, lecz nie mógł się go pozbyć... Gdyby nie ten naszyjnik z krwistym kryształem...
*****
Półtora roku temu...
Już pół roku szedł przed siebie. Pół roku minęło, odkąd go wygnano z Stipant Sverae. Stopniowo pogodził się, że nie będzie mógł wrócić do rodzinnej watahy. Dlaczego go wygnali? Przecież zabił ją dla bezpieczeństwa rodziny... i stada wilków. Przysiągł wówczas zemstę za niesłuszną krzywdę.
Coś przykuło jego uwagę. Czerwonawy błysk w gąszczu krzaków. Ostrożnie podszedł do tego miejsca, będąc w stanie gotowości. Znalazł wówczas demoniczny kryształ ognia, ale nie wiedział o jego pochodzeniu czy demonie zamkniętym w nim. Miał kształt szkarłatnego płomyka.
Delikatnie dotknął ,,wisiorka" i zaskowyczał głośno z bólu. Oderwał łapę i z przerażeniem patrzył, jak naszyjnik zmienia się w czarno-czerwony ogień i rusza w jego kierunku w postaci ostrzy. Odwrócił się i zaczął biec. Wolał nie mieć do czynienia z kryształem. Poczuł, jak ogień trafia go i wnika w jego ciało. Przewrócił się i ponownie wydał z siebie dźwięk fizycznego cierpienia. Coś zaczęło atakować jego umysł, stosując bolesne metody. Młodszy Yenalt odepchnął silną wolą intruza, który zawahał się, gdyż nie spodziewał się żadnego oporu.
Kim jesteś, intruzie?!
Mortis, jeden z elitarnej czwórki demonów...
Nigdy ci nie dam władzy nad moim ciałem, demonie! Nigdy!
*****
Potrząsnął łbem, by odgonić nieprzyjemne wspomnienie. Westchnął cicho i zatrzymał się na pograniczu terenów Stipant Veritatis i Stipant Sverae. Przymknął ślepia i uniósł pysk ku niebu, by zawyć. W jego wilczej pieśni było mnóstwo smutku, rozgoryczenia i tęsknoty... Tęsknił za rodziną...
Aurum... Pozwolisz mi się spotkać z demonem Saphiry? To ważne...
Po co?
Przeszłość ma znaczącą wagę na przyszłość...
Dobrze, ale...
Mam nie mordować, prawda?
Tak.
Westchnął cicho i strzelił cieniem w najbliższy kamień, by wykrzesać nieco ognia. Po chwili trawa się zapaliła, iskrząc na czerwono. Yenalt podszedł do tego miejsca i pazurem narysował symbol ognia, szeptąc słowa:
- Ignis vitae daemonium.
W jednej chwili wybuchł czarny ogień z miejsca, gdzie narysował symbol. Czarno-żółte ciało demona wynurzyło się z płomieni, które po chwili zgasły. Krwawe pióra feniksa błysnęły w blasku słońca, kiedy demon otrząsał się z popiołu. Białe ślepia wpatrywały się w Yenalta.
- Chodź ze mną, Aurum. Tak daleko sam nie dam rady.
Brunatny basior zawahał się i niepewnie skinął łbem. Nie chciał wracać, ale Mortis miał rację. Daleko nie mógł odejść, najwyżej pół kilometra. Ruszyli szybkim truchtem.
*****
- Itachi, gdzie jest ta wadera?
- Śpi w jaskini, a co?
- Nic, on ma sprawę do niej. - Łbem wskazał na demona, który stał kilka kroków w tyle.
Wyminął ducha i wszedł do środka groty. Od razu zauważył skuloną wilczycę w kącie. Podszedł do niej i mocno trącił ją w bark.
- Czego?! - Mimowolnie cofnął się o parę kroków, słysząc gniewny krzyk.
Patrzył, jak czarna przewraca się na bok i otwiera oczy. Szybko usiadła, patrząc na Mortisa.
- Kim ty jesteś?!
- Masz w sobie Scythe, prawda? - Zignorował jej pytanie.
Coś będą kłopoty... Czuł to doskonale.
* Ignis vitae daemonium - łac. Ogień życiem demona.
Myśli Yenalta: Napisze notke póki mam wene i napiszę jakąś taką, żeby Saphira tez wymyślała o już wiem ! Urwe w pewnym momencie i będzie musiała dalej pisać ! Hahaha !
OdpowiedzUsuńBo ja mam aż tyle weny, żeby pisać zakończenia twoich notek głupku ! * paca go łapą w łeb. *
Spadaj ode mnie, no. Ale zawsze mogę później dokończyć, idiotko.
UsuńJak zwykle milusi Yenalt. * parsknęła zimno. *
OdpowiedzUsuńMiły to ty jesteś chyba tylko na gg * wytknęła język na niego. *
Niekoniecznie... *uśmiechnął się złośliwie*
Usuń* warknęła ciche przekleństwo. * Ja teraz czekam, aż Terra napisze. Potem napisze ja.
UsuńAle możesz teraz pisać, prawda? Lepiej, żeby notka była ciutkę dłuższa i bardziej przemyślana.
UsuńNo niby mogę. Może się zaraz wezmę... MOŻE.
UsuńTo bierz się za to TERAZ.
UsuńCzy to jest rozkaz ? * zmrużyła oczy. *
UsuńTak, a co?
Usuń* Stanęła dokładnie przed nim. * Nie słucham się niczyich rozkazów.
UsuńNa pewno...?
UsuńTak. * warknęła. *
UsuńTwoje warknięcie nie jest przekonowujące...
UsuńNie słucham się niczyich rozkazów. * powiedziała prawie stykając swój nos z jego nosem. *
UsuńLiznął ją w nos, ot tak, by ją sprowokować. - Kłamiesz.
Usuń* Na początku była kompletnie zdezorientowana. Drgnęła w końcu i syknęła. * Nie kłamie.
Usuń- Kłamiesz. - Uśmiechnął się zadziornie
UsuńNie kłamię. * warknęła ponownie patrząc mu prosto w oczy i mrużąc je. * Nie słucham się niczyich rozkazów.
Usuń- Uparty osiołek.
UsuńTo ty jesteś osiołek. * powiedziała i liznęła go w nos, by go sprowokować tak jak on ją. *
UsuńOparł łapę o jej pysk. - Tak mnie nie podejdziesz, idiotko.
UsuńGłupi osiołek. A czy ja chce Cię podchodzić ? * parsknęła śmiechem. *
Usuńheheh nie ma to jak kłótnie w komentarzach...
OdpowiedzUsuń*przeszywa wzrokiem Saphire i Yenalta..*
-Ładnie się maskujecie....Jeszcze trochę i bym nie uwierzyła, ze taka jest prawda...
Po za tym notka jest fajnie napisana. A co będzie dalej? Tylko wy wiecie ;) Nie wiem, które z Was..ale ktoś musi napisać kolejną notkę i to szybko.
Ale jaka prawda, hę?
UsuńJuż ty dobrze wiesz...;)
UsuńNie wiem.
UsuńNera ty masz coś za brzydkie myśli * prychnęła. *
UsuńWręcz podejrzane, prawda?
UsuńNie prychaj mi tu ;P...Jeja co tu sobie ubzdurałaś.... Nawet nie wiesz o co mi chodzi..pf..
Usuń- Tym bardziej podejrzane... - Uśmiechnął się złośliwie, opierając się o Saphirę.
UsuńNic osbie nie ubdzurałam. Ja jestem grzeczna.. * spojrzała na Yenalta. * No teraz.. * parsknęła śmiechem. *
Usuń- Co ,,no teraz..."? - mruknął, lekko popychając barkiem skrzydlatą waderę.
UsuńNie popychaj mnie * również go trąciła. * Ze teraz jestem grzeczna.
Usuń- Chyba nie do końca. A po drugie... ja cię trącam, a nie popycham. - Puknął w głupiutki łebek Saphiry. - Głupia tyś...
UsuńOj przepraszam. * trąciła go tak, że prawie się przewrócił. * i nie jestem głupia osiołku.
Usuń- Ejże! - krzyknął zaskoczony i spojrzał wielkiem na Saphirę. - I tak jesteś głupiutka.
UsuńAno. * pokiwała głową. * Ale to Nera. Po niej się wszystkiego można spodziewać.
OdpowiedzUsuńA ty jesteś osiołkiem. * zaśmiała się. * Niemądrym osiołkiem. * przesunęła końcówką ogona po jego nosie. *
OdpowiedzUsuń- I co z tego?
UsuńTo, że jesteś osiołkiem. * pacnęła go ogonem w pysk. *
UsuńZłapał kłami za jej ogon i lekko przycisnął je. Zamerdał chwostem i mruknął cicho. - Nie jestem i tyle.
Usuń* pisnęła. * Puść! I jesteś !
Usuń- Nie puszczę i nie jestem.
UsuńAła.. To boli, wiesz ?! * warknęła starając się wyrwać mu swój ogon. * Jesteś. Głupiutki i uparty osiołek.
Usuń- Jak będziesz usiłowała wyrwać się mi, to bardziej zaboli... I nie jestem, no!
Usuń* Patrzyła na niego wrogo. * Puśc mnie i jesteś ! Głupiutki, uparty, niemądry i niegroźny osiołek !
OdpowiedzUsuń- Doprawdy niegroźny? - Uśmiechnął się szyderczo.
Usuń- Tak. - odparła.// wiem zmieniam styl pisania, ale tak jest chyba lepiej. // - Niegroźny. - wyszczerzyła kły.
Usuń- Wiesz, że mogę cię z łatwością zabić. - Ścisnął mocniej zębiskami.
UsuńDrgnęła i znowu chciała mu wyrwać swój ogon.
Usuń- Wiem. To czemu nadal tego nie zrobiłeś? - spytała cicho patrząc na niego.
- Bo tak mi się podoba?
Usuń- Uznajmy, że wierze. - powiedziała. - Puszczaj mój ogon osiołku !
OdpowiedzUsuń- Nigdy, demonico.
Usuń- Puść, demonie. - powiedziała i trzepnęła go końcówką w oko.
UsuńxD ... rpg w komkach....
OdpowiedzUsuńCo w tym złego, hm?
Usuńnic a nic ;P
Usuńczy wy kur....de widzicie ile tu komentarzy?! Już myślałam że się ktoś przyczepił i krytykuje stado tak jak na Wilczycy Venus... Żem się przestraszyła!
OdpowiedzUsuń