Alternatywny tekst

2 maj 2013

Dziennik szpiega: Znajdując się na terenach wroga (część I).

  Na początku, jak niektórzy wcześniej, przed opublikowaniem tej notki, owa opowieść była trochę długa. Ale jednak postanowiłam  podzielić ją na 2 części. Prawdopodobnie napiszę i 3. W sumie to rozwiązanie jest lepsze. Dla Was, że nie musicie tyle siedzieć, by przeczytać i dla mnie, gdyż mam taką satysfakcję, iż w końcu to 2 notki. A po za tym będzie mi lepiej wyszukać błędy, chociaż znając życie i tak wszystkich nie znajdę. Ale mniejsza o to. 
 W tej notce chciałabym podziękować Nerze i Saphirze za to, że nadal piszą, dają nadzieję na to, że stado się nie rozpadnie, robią bardzo dużo, by wataha przetrwała. Może i ta tonka nie będzie głównie o nich, ale po prostu chcę powiedzieć najzwyczajniej :"Dziękuję". To taka dedykacja. ;3 I chciałabym podziękować także tym,  którzy nadal są w stadzie. Tym, którzy wierzą, że przetrwa nawet te najcięższe chwile i nie odeszli.
 Nie mówiąc więcej, zapraszam do czytania. A tak dla ciekawości, to poniżej ten wierszyk to sobie wymyśliłam. Może to nie jest jakieś arcydzieło, ale jest.  ;)
***
Bo w końcu trzeba wziąć się w garść.
W końcu zacząć działać, coś robić.
Bo oni czekają tylko na to,
By nas zniszczyć!
Nasze przyjaźnie, historie przygody...
Musimy trzymać się razem,
Bo w nas największa siła!

   Ranek zawitał dość wcześnie, jak dla mnie. Tak, to jedna z tych nie przespanych nocy, które po nich czuję się  jak "zombie". A to przez czas Krwawego Księżyca. Goldenmoon przez ten okres daje najwyraźniej się we znaki o sobie, pozostawiając po sobie znaki... Krwawe znaki -jak owy księżyc, który zawitał tamtej nocy, jak i poprzedniej i także jutro.
   Przechadzałam się po terenach Stipant Veritatis. Na Polanie, jak prawie zawsze siedziało sobie parę osób z watahy SV. A między innymi były to Nera i Fire. Przysiadłam się do nich. Zamieniłyśmy parę zdań, dotyczących ostatnich wydarzeń. Kolejny szpieg, nieznane twarze wilków, czas Krwawego Księżyca, nagłe ataki... Wyraźnie było widać, że coś się święci. Mimo tego miałam tą świadomość, że każdy z rodziny widzi ową sytuację, jednak nikt nie zamierzał nic z tym zrobić. A przecież wiadomo było, że tego nie da się zamieść pod dywan.  Nie dało się tego ukryć, jednak nikt nic z tym nie robił... Może lekko przesadzam. Niektóre wilki, a raczej wilczyce postanowiły wziąć sprawę w swoje ręce. Ale jak parę psowatych miało sprostać watasze, liczącej ponad 30 osobników?
  Jak się okazało, nie doceniałam wader. Koło nas podeszła Saphira, która postanowiła coś zrobić z ową sytuacją.  Dała nam, szpiegom zadanie. W sumie i tak nic takiego nie robiłyśmy, więc z chęcią wyruszyłyśmy w kierunku wrogiej watahy, gdyż takie było nasze polecenie-szpiegować Stipant Sverae.
  Obmyśliłyśmy plan. Miałyśmy się rozdzielić,  ustaliłyśmy znaki (m.in. bezdźwięczne słowa przekazywane przez wiatr, tzw. "krwawy ślad"*) , które tylko nam były znane i inne wątki niezbędne do prowadzenia następnych działań. Rozdzieliłyśmy się. Nera poszła od strony lewej, Fire od tyłu, a ja od prawej. I to był ostatni moment, w którym się widziałyśmy... Przynajmniej ostatni dla mnie.
   Każda poszła w swoją stronę.  Wkroczyłam w las. Jednak nie był taki zwyczajny. Wokół były czarne drzewa. Hm... może kiedyś był pożar. Prawdopodobnie nawet i nie dawno, bodajże z 2 miesiące temu, oglądając po roślinach. Próżno było  szukać zielonych traw, czy krzewów, nie wspominają już o liściach. Potrwa wiele lat, zanim natura się odregeneruje.
   Dobra, koniec tych rozmyśleń. Otrząsnęłam głowę i poszłam dalej. Wkroczyłam w głąb Czarnego Lasu (takie ode mnie otrzymało nazwę.) Nic nowego. Szłam przed siebie, bacznie przyglądając się i nasłuchując.  Nagle usłyszałam cichy szmer, który potem zamienił się w melodie. Widocznie ktoś śpiewał.
  
Can anybody hear me?
Or am I talking to myself?
My mind is running empty
In the search for someone else
Who doesn’t look right through me.
It’s all just static in my head
Can anybody tell me why I’m lonely like a satellite?

‘Cause tonight I’m feeling like an astronaut
Sending SOS from this tiny box
And I lost all signal when I lifted up
Now I’m stuck out here and the world forgot
Can I please come down, cause I’m tired of drifting round and round
Can I please come down?

 (tłumaczenie pod notką)

 Bez zastanowienia ruszyłam w kierunku piosenki. Po parunastu metrach ujrzałam kątem oka dziurę, z którego można usłyszeć było ostatnie słowa piosenki. Podeszłam bliżej. Na dnie był posiniaczony lis, który następnie skomlał cicho. Koło niego leżał sucha gałąź, średnich rozmiarów. Spojrzałam na najbliższe drzewo. Tak, od razu rzucało się w oczy brakująca gałąź. Znów spojrzałam w kierunku lisa.  A nie był to zwyczajny lis, jakiego się na terenach Stipant Veritatis spotyka. Owa lisica (bo to była ona) była cała śnieżnobiała, a jej oczy były koloru błękitnego, jak niebo w czasie popołudnia. Tak bardzo podobne do Veara**...
 Jak z bicza strzelił od razu pomyślałam o Nerze. Czy coś się jej stało? Może ma kłopoty? Co się dzieje teraz z innymi?
 Cóż, nie zamierzałam dłużej tak sterczeć, rozmyślać i patrzeć aż owa Błękitnooka umiera z głodu i z bólu. Ale nie mogłam użyć magii natury, zwłaszcza z powodu Krwawego Księżyca. Nawet po użyciu drobnej ilości many***, może mnie osłabić na tyle, by Goldenmoon mógł przejąć na de mną kontrolę. Nie miałabym szans, a dodatkowo demon dostaje w czasie owego czasu dodatkową siłę.  Rozglądnęłam się wokół.  W końcu wzrokiem odnalazłam coś w rodzaju liny. Bez wahania wzięłam i spuściłam w dół owy sznur. Potem odezwałam się do Śnieżnobiałej.
-Hej... -ona wzdrygnęła się i gwałtownie spojrzała w moim kierunku.
-K-Kim jesteś?-odezwała się,a w jej głosie słychać było nutę strachu.
-Nie bój się... po prostu przechadzam się po tych terenach. Pomogę ci, tylko chwyć się liny.
-...-lisica nie odezwała się. Ostrożnie zbliżyła się, bacznie mnie obserwując. Kiedy chwyciła się sznura, wciągnęłam linę razem z ową Błękitnooką.
-Dziękuję.-odezwała się niepewnie.
-Drobiazg.-odparłam z uśmiechem. Nastała cisza. W tym czasie psowata bacznie się mi przyglądała.
- Ty jesteś Terra, tak?-powiedziała ni zowąd, przerywając ciszę.
-Tak... skąd znasz moje imię?
-Nie ważne... Tam, skąd pochodzę każdy wie jak się ktoś nazywa.
-Aha.-odparłam. Kiedyś słyszałam podobne słowa. -A ty jak się zwiesz?
-To nie istotne... A czy mogłabyś spełnić moją prośbę?
-Tak, oczywiście. A co mogę uczynić?
-Gdzieś jest klucz, niedaleko. Jednak tylko ty możesz go znaleźć i uwolnić mnie z łańcucha.
-Hm?...-zdziwiłam się lekko. Dopiero teraz zauważyłam, że na tylnej lewej łapie zwisa owe żelazo.  -No dobrze... Tylko jak mam go znaleźć?
-Wiesz dobrze...-po tych słowach po jałowej ziemi napisała tajemniczy symbol.
-Aha, rozumiem...-mruknęłam. Potem Śnieżnobiała oddaliła się kilka kroków. Mój pysk nabrał tajemniczych rysów. Gdy zbliżyłam się dostatecznie blisko owego znaku runniczego, dzięki pazurowi zrobiłam ranę na drugiej łapie, z której poleciało parę kropel czarno-rubinowej cieczy. W tym samym momencie wypowiedziałam słowa, jedynie mi znane. Zamknęłam na chwilę oczy, a kiedy znów je otworzyłam, obraz wokół mnie był w barwach szarych, nawet dobrze znane błękitne niebo było w kolorach szarości. Rozglądnęłam się wokół. W końcu po paru chwilach moje ślepia ujrzały szukany obiekt. Akurat był w innej barwie: złoto-czerwony -jak zachodzące słońce. Gdy już wzięłam klucz w pysk i zaniosłam go koło lisicy, delikatnie położyłam go na znaku. Znów wypowiedziałam inne słowa. Wiatr w miejscu "kawałka złota" lekko zawirował. Kiedy się uspokoił, znów wzięłam klucz i uśmiechnęłam się lekko do psowatej. Następnie uwolniłam ją z kajdan. Wtedy i klucz i łańcuch mieniły się oślepiającym blaskiem, po czym zniknęły. Niebieskooka skakała z radości.
-Dzięki ci, dzięki!-odparła radosna.
-Nie ma sprawy.-znów uśmiechnęłam się do niej.
  Potem znów stała się niezwykła rzecz. Duch lisicy opuścił ciało,a ono bezwładnie padło na ziemie. Z niego zaczęło bić światło i także zniknęło. Uradowany duch lisicy wesoło latał pośród obłoków. W końcu i ona zniknęła mi z oczu.
Zostałam sama ze znakiem. Podeszłam do niego i po raz ostatni wypowiedziałam słowa w obcym języku. Wtedy wiatr zmazał tajemniczy symbol, a wtedy wszystkie kolory wróciły na nowo. Jeszcze echem brzmiał głos radej lisicy 'Spotkamy się jeszcze. Ale teraz uważaj na siebie!'. Uśmiechnęłam się ponownie. Dopiero potem zaczęłam się zastanawiać nad jej ostatnimi słowami : 'Uważaj na siebie'. O co jej konkretnie chodziło? Pamiętam dobrze: kiedy jakieś stworzenie opuszcza swe ciało, to wtedy może zobaczyć niedaleką przyszłość, którą czeka wybraną osobę. Najwidoczniej tak się stało i w tym przypadku. Pomijając fakt, że wie, iż znajduje się na obcych terenach. Tu chodziło o coś innego. Ale o co? Raczej nie wymyślę.
  Trzeba było się sprężać. Jeżeli chcę zdobyć jakieś pożyteczne informacje dla stada, muszę iść w głąb.  I tak też uczyniłam.  Krajobraz nadal się nie zmieniał. Wciąż jałowa ziemia, czarne drzewa... Jednak to nie jest zwyczajny las. Pomimo wyglądającej martwą naturą, tak naprawdę miejsce owe żyło. Na dodatek o mało co nie wpadłabym jedną z pułapek. Hm... Najwidoczniej nasi wrogowie są dobrze przygotowani zarówno na atak jak i na obronę. To będzie ciężka walka.
C.D.N.
_____________
 *"krwawy ślad"- jeden ze skazówek szpiegowskich. Dotyczy on tego, iż kiedy na odcisk swojej łapy wyleje się parę kropel krwi, wypowie się słowa z tzw."języka szpiegowskiego" i popatrzy się na jakiś cel, wtedy zostawia się coś w stylu zdjęcia lub krótkiego, paru sekundowego filmiku. Takie znaki mogą wykonać tylko szpiedzy. Jeżeli chce się odczytać (zobaczyć) informację trzeba wypowiedzieć coś w stylu "hasła", które wcześniej się ustala. W zależności od jakości można widać bardzo dobrze lub jak przez mgłę.
 *Vear- prawdziwy ojciec Santina. Zginął podczas próby ratowania rodziny, stawiając czoło groźnemu niedźwiedziowi grizzly.
 *mana (punkty many)- jeżeli ktoś grał w Heroes'y 3, to pewnie dobrze wie o co chodzi. Pewnie większość włada jakąś magią, jednak jak wiadomo, rzucanie zaklęć nie jest całkowicie za darmo. Inni po rzucaniu czaru tracą siły, mają halucynacje, muszą odpocząć itp. Punkty many to jakby zapłata. Jeżeli nie ma się dostatecznie wiele many jak wiadomo-nie można rzucić zaklęcia Najwyżej niższego poziomu. Punkty many regenerują się codziennie, podczas snu.

Tłumaczenie: "Czy ktokolwiek mnie słyszy?
Czy mówię już tylko do siebie?
Mój umysł zaczyna pustoszeć,
W poszukiwaniu kogoś innego,
Kto nie będzie mnie ignorował
To wszystko spoczywa w mej głowie,
Czy ktoś może mi powiedzieć, dlaczego jestem samotny jak satelita?

Bo dzisiejszej nocy czuję się jak astronauta,
Wysyłający "SOS" z malutkiego pudełka
Zgubiłem całkowicie sygnał gdy tylko się wzbiłem,
Teraz tutaj utknąłem, a świat zapomniał,
Czy mogę prosić o zejście, bo jestem zmęczony tym ciągłym dryfowaniem.
Czy mogę prosić o powrót?"

(źródło: [Link]
  Tą piosenkę pokazała mi:Nera.)

2 komentarze:

  1. Super notka ! Czekamy cierpliwie na drugą część ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Notka jest extra! Ja za to czekam nie cierpliwie na drugą częsć xD ;)

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Jill