Alternatywny tekst

16 kwi 2013

,,Walczyć w ich imieniu? Nie, bo uznaliby go za zimnokrwistego potwora."

Stipant Veritatis? Wataha Prawdy? Nigdy. Samotnik w gronie wilków? W życiu. Walczyć w ich imieniu? Nie, bo uznaliby go za zimnokrwistego potwora. Dlaczego? On po prostu uwielbiał zabijać tych, którzy mu podpadli. A delikatnie mówiąc, stosował dość okrutne metody, mające swe źródło w jego zaawansowanej magii. Wolny strzelec - w tej roli czuł się najlepiej. Nie był posądzany za swe czyny. Mógł z czystym sumieniem atakować wszystkich i... zabijać.
Trzask kości. Brunatny basior właśnie się przeciągał po przespanej i czujnej nocy. Wzrok żółtych ślepii powędrował po drzewach i krzakach, szukał czegoś. Smolisty nos poruszał się, wyłapywał wszelkie zapachy. Obce i dotąd poznane. Postawione na sztorc uszy słuchały wszystkiego, nieraz drgały i przesuwały się w bok. Instynkt mordercy mu podpowiadał, żeby miał się na baczności. Nigdy nie wiadomo, kto może zaatakować.
Po chwili otrzepał się z kurzu i postawił kilka kroków przed siebie, miarowo przyspieszając. Po chwili biegł w odpowiednim dla niego tempie. Rzadko bywał głodny czy spragniony, toteż niewiele polował czy zatrzymywał się przy zbiornikach wodnych bądź rzekach. Zwinnie przeskakiwał przeszkody, omijał pnie drzew. Czuł na sierści ledwo wyczuwalne dłonie wiatru.
Ból, ostry ból w głowie. Zatrzymał się raptownie, ślizgając po błocie, i najeżył sierść na karku oraz grzbiecie. Nie nawidził tego uczucia, zawsze wytrącało go z równowagi. Zacisnął zęby i wydał z siebie gardłowy warkot. Chciał odpędzić ból, który i tak wróci. Jutro, za tydzień albo miesiąc...
- Szlag! - warknął głośno.
Fizyczne cierpienie rozlazło się po jego ciele. Starał się utrzymać równowagę, opierając się o pień najbliższego drzewa. Ledwie mógł się poruszać. Przymknął żółte ślepia i postąpił jeden krok naprzód.
Ulegnąć bólowi? To nie w jego stylu. To były skutki uboczne uprawiania zaawansowanej magii cienia. Każda moc miała swoje słabości. W jego przypadku były to fizyczne cierpienia, które były zależne od ilości wykorzystanej energii. Im więcej, tym gorzej. I miał swój limit, który zresztą był wysoki. Na jego szczęście.
Jednak... nie wytrzymał. Runął jak długi na ziemię, skowycząc głośno. Był w naprawdę kiepskiej sytuacji. Ostatnimi czasami przegiął i to bardzo. Świat zamazywał się przed jego oczami. Niech nikt go nie znajdzie... Później będzie gorzej...
___________________________________
Oto kolejna notka. Czy znajdziecie go czy nie, to zależy od was.

1 komentarz:

  1. Terra/Santino17.04.2013, 13:46

    Nikt nie skomentował? Dziwne... Przynajmniej jestem pierwsza! *zaciesz*
    Jeżeli chodzi o notkę, to podoba mi się, że nie jesteś jakiś tam wilkiem o nadzwyczajnych super zdolnościach i masz swoje wzloty i upadki.
    Jedyną chyba rzeczą, której mogę się uczepić, to Stipant Veritatis to Wataha Światła, a nie Nadziei, o ile pamiętam. Oczywiście mogę się mylić.
    Jak już wspominałam, lubię Twój styl pisania. I na dodatek ma coś takiego w sobie, co nieświadomie zmusza do czytania dalej (trochę się źle wyraziłam, ale wiesz z pewnością o co mi chodzi). A potem notka się kończy i pojawia się leki zawód z pytaniem w głowie: "Co będzie dalej?"
    Przynajmniej jest tak u mnie.

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Jill