Brązowy basior o żółtych ślepiach. Kim on był tak naprawdę? Nikt nie wie. Znane jest tylko jego imię - Yenalt. Co ono oznacza? Może być to dla ciebie zaskoczeniem, bowiem nie ma żadnego znaczenia. Po prostu Yenalt.
Szedł wolno przed siebie, ostrożnie stawiając łapy na wilgotnym gruncie. Zbliżała się wiosna, było coraz więcej pułapek zastawionych przez myśliwych w lesie. Rozglądał się czujnie, będąc w stałej gotowości. Znajdował się na terenie, na którym przebywały wilki. Czuł to doskonale. Wszędzie były ślady obecności tych drapieżników. Ale czy zwykłych, czy magicznych? Yenalt tego nie wiedział. Momentalnie zjeżył się, kiedy poczuł, że mu po grzbiecie spływa coś wilgotnego. Położył uszy po sobie i otrzepał się.
- Nienawistny śnieg... - warknął pod nosem.
To przez niego wszystko było mokre i zimne. Nie lubił także tego, że łapy ugrzędzały w błocie, skutecznie komplikując dalszą wędrówkę. Na szczęście droga, którą obrał, była w miarę sucha.
Po jakimś czasie dotarł do dziwnego, a zarazem magicznego miejsca. Była nim polana czarnych, czerwonych i białych róż. Doprawdy było to dziwne dla niego. Wiosna jeszcze porządnie się nie zaczęła, bytowały ślady zimy, a tu kolczaste kwiaty sobie kwitną gęsto niczym trawa. Rozejrzał się po otoczeniu, pełen negatywnych przeczuć. Uszy postawił na sztorc i spojrzał krytycznie na samotną, czarną różę. Nie miał zamiaru tu zostać dłużej. Miał już stąd odejść, kiedy jego uwagę przykuło śpiące ciało wilka. Znajdowało się kilkanaście łap od niego i było koloru kruczego, toteż wcześniej nie zauważył tego.
- Halo? - mruknął cicho.
Kiedy inny wilk nie zareagował, Yenalt podszedł do niego i czujnie trącił bark tajemniczego osobnika. Jednego nie przewidział. Tego, że po chwili będzie leżał na grzbiecie, przygniesiony wilczymi łapami. Przed jego pyskiem błysnęły śnieżnobiałe kły. Odruchowo sięgnął po magię cieni i odepchnął ją mocno półprzezroczystymi szpikulcami. Najeżył się, podnosząc się i warknął ostrzegawczo, kładąc uszy po sobie. Obnażył kły w gniewnym grymasie i schylił się nieco, by móc w razie potrzeby zaatakować bądź odskoczyć.
- Kim jesteś?! - Żeński głos obił się o jego uszy.
Spojrzał na nią, nie jego, krytycznie. Ciemnoszara wadera z czarnymi pionowymi pasami. Zatem władała magią, bowiem normalny wilk tak nie wyglądał. Fiołkowe ślepia obserwowały jego sylwetkę, obnażone kły i narastający warkot ostrzegały go przed atakiem.
- Kimś, kogo nie powinnaś znać - mruknął i zrobił jeden krok w bok, raniąc łapy kolcami róż.
Wadera bardziej się zjeżyła i warknęła głośniej. Reakcja do przewidzenia. Uśmiechnął się szyderczo. Tak, lubił wyprowadzać innych z równowagi.
- Można wiedzieć, czemu jesteś tak negatywnie nastawiona do wolnego strzelca, który wędruje po świecie? - Dla podkreślenia tych słów przekrzywił nieco łeb w prawo i wskazał na siebie. Chciał w ten sposób pokazać, że dawno nie bytował wśród pobratymców.
- Nie twój interes!
Z politowaniem pokręcił łbem i westchnął cicho. Zaczął iść bokiem do wadery, będąc nadal czujnym. Nie chciała z nim rozmawiać to niech go nie widuje więcej.
- Ty! Gdzie idziesz? - Usłyszał jej nieco zdumione pytanie.
- W świat - mruknął zdawkowo.
Po krótkiej chwili milczenia znowu się odezwała się:
- Nie chcesz dołączyć może do watahy? Do Stipant Veritatis?
Pokręcił łbem i dał susa w krzaki. Odetchnął z ulgą, przynajmniej już nie musi odpowiadać na jej pytania. Jednak... nie, nie chciał o tym myśleć. Zimny drań w watasze? Nigdy. Przystanął na chwilę i spojrzał za siebie.
- Może kiedyś się spotkamy albo nigdy...
_____________________________________________
Oto moja pierwsza notka na tym blogu. Mam tylko nadzieję, że długość was nie wystraszyła. Tak, możecie spotykać Yenalta, ale on i tak będzie odmawiał w kwestii dołączenia do watahy, bowiem mam parę spraw związanych z jego osobą.
15 kwi 2013
Pierwsze zetknięcie z Stipant Veritatis
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Notka fajna..a wielkość? Liczyłam na dłuższą ;D
OdpowiedzUsuńCóż oby tak dalej...tylko ciekawi mnie czemu nie chcesz na razie dołączyć...kolejna tajemnica.Czy jest tu ktoś kto nie ma tajemnic?!Chyba nie... ;)
Cieszę się, że ci się podoba. No cóż, są pewne plany.
UsuńSuperaśna notka * uśmiechnęła się miło. * Fajnie, że wzięłam w niej udział.
OdpowiedzUsuńA tak dodając ja mam fioletowe oczęta * zaśmiała się. *
No wiesz zawsze mógł przeoczyć ;) A czytając twoją karte postaci nie znalazłam żadnych znaków szczególnych...a na zdjęciu oczka zamknięte ;P
OdpowiedzUsuńP.S Yenalt czekam na następna notke ;P
- Nera ma rację. Jakbyś to zamieściła w KP to nie byłoby problemu - mruknął pod nosem, owijając łapska ogonem. - I cieszę się, że się wam podoba.
OdpowiedzUsuńPs. (Do Nery) Jasneee...
Ps2. Zaraz poprawiam błąd.
* pokiwała głową. * już dodałam..
UsuńNie spodziewałam się, że tak szybko napiszesz notkę. Bo na przykład u mnie trwało to parę dni. Ciekawe jakie plany szykujesz. To kiedy następna notka? Tak mnie jakoś wzięło na wenę, ale to różne pomysły. Kto wie... Miałam taką wenę, żeby spotkać Cię i chwilę z Tobą pogadać, ale doszłam do wniosu, że jeszcze jak dla mnie mało znam Cię, jako postać. A po za tym nie chce Ci psuć planów. Może kiedyś...oczywiście, jak się zgodzisz. I wybacz, że nie dałam komka pod Twoim KP, teraz to zrobię:
OdpowiedzUsuń*Wadera przyszła nad polanę. Widząc nową postać, przyglądała mu się bacznie. Basior leżał, niespełna paręnaście stóp od niej, jednak nie wzrócił na nią uwagi. Rozglądając się wokół, zobaczyła dobrze znane wilczyce. Zrozumiała mniej więcej, co się stało. Zwróciła ponownie spojrzeniem na Yenalta, a na jej pysku pojawił się lekki uśmiech.
-Witam, jestem Terra. Miło mi Cię poznać. Nowy członek SV? Nawet jeśli nie jesteś zdecydowany, to jednak coś mi mówi, że zostanies tu jeszcze trochę.
Nadal obserwowała wilka. Z jego postawy ciała, głównie ze spojrzenia wyraźnie było widać niektóre cechy charakteru, np. nie jest zbyt rozgadany, może i chłodny, bardzoprawdopodobnie może rzucać słowami jak ostrzami.
Tak jakby jej przeciwieństwo. Wiedziała, że może ją zranić ostrzami rzuconych jego ust. Jedna raz się żyje.
Mimo tego dobrze wiedziała, że nie powinno się osądzać innych od pierwszego wejrzenia. Jednak stanowisko, jakie wypełniała właśnie spełniało to jedno z kryteriów.
Niebawem na miejsce dotarło rozbiegane szczenię. Kopiąc jeden z kamyków, ten daleko się wybił i wylądował koło basiora. Ten kamyk jednak należał do jednych z ulubionych Satna. Wilczyca zobaczyła to, a po chwili powiedziała:
-A to jest Santino...Mój syn.
Spojrzała na szczenię. Ono odparło ostrożnie:
-Witam...
Następnie roczniak także mierzył wzrokiem wilka. * (wena się urwała. Nera miała racje, nie powinnam obrażać weny. :/ Ale tak, czy siak mam za nia za złe, że "pojawia się i znika". A skoro jej nie ma, to mogę o niej jęczyć, dopóki nie przyjdzie. Buchaha! xD Wiem, jestem głupia. :p )
A, i zapomniałabym o najważniejszym! Notka bardzo się mi podoba. Ja tam błędów nie nalazłam. Jestem ciekawa, jak tam dalsze Twoje przygody. A po za tym Twoja psotać jest tajemnicza i widać to bardzo wyraźnie w notce. Muszę się od Ciebie nauczyć. Lubię Twój styl pisania. Przyznam, grasz ciekawą postacią, ja tam bym się nie odważyła, w każdym razie. Nie mogę się doczekać Twoich następnych przygód!
To komentarz czy notka? xD Ja bym w życiu nie potrafiła się tak rozpisać... Biedna ja xD
UsuńHeh, to i to. Tak jakoś wyszło. I nie przejmuj się.Po prostu taka faza. Może i Ciebie kiedyś nawiedzi, bo przychodzi w mniej oczekiwanym momencie. ;)
UsuńSpojrzał nieufnie na dziwną, w jego mniemaniu, waderę. Kto był zielony?
OdpowiedzUsuń- Yenalt. I oczywiście nowy - mruknął cicho i spojrzał krytycznie na roczniaka. Zawijasy... Mało kto miał kolorowe.
No widzisz Terro, nie warto było!Heh...No i oczywiście
OdpowiedzUsuńkomentarz Terry = krótka notka - i tu tez miałam rację ;P
A co do uczenia się do Yenalta...To chyba ja też muszę trochę popracować nad swoim zachowaniem w notkach bo pisałam ze jestem nie ufna...Trzeba się za siebie wziąć! ;) xD
Łatwo przecież opisywać zachowanie wilków czy ludzi. Raz lepiej wychodzi, raz gorzej. Wy chcecie uczyć się ode mnie? Żartujecie sobie?
OdpowiedzUsuńno chodzi nam o to że ty łatwo nawiązujesz się do karty postaci...a czasem tak jest ze ktos opisuje siebie ze jest tajemniczy. nieufny itp.. az tu nagle w notkach jest bardzo przyjacielki dla innych xD
UsuńBardzo fajny styl pisania. I tu zgodzę się z przedmówcą - czasami jest na prawdę ciężko, jednak tobie się udaje.
UsuńOch, ty niedowiarku. xD Chodzi po prostu o to, że mamy coś innego zapisane w KP, a zachowujemy się trochę inaczej. Ty akurat jesteś... wierny swojemu KP (wiem, dziwnie to zabrzmiało xD) Chyba wiesz o co mi chodzi. I stąd to: "trzeba brać z Ciebie przykład".
OdpowiedzUsuńHeh, widzisz Nera, miałaś rację. Nie dość, że masz prorocze sny, magię X i wody, to jeszcze to. Jak Ty to robisz, no powiedz mi xD.
A, i wracając do twojego pytania, czy jest ktoś w naszej watasze, kto nie ma tajemnic, to jest. Ale coś mi mówi, że za niedługo będzie mieć. Ciekawe, czy zgadniesz o kim mówię. (pewnie i tak zgadniesz.)
A wracając do krótkich note w komentarzu, to nie wiem, co mnie więło. Ten czas może potrwać... parę tygodni? '^^ Sama nie wiem. I mam pomysł na notkę, więc przygotujcie sobie coś, żeby Wam oczów nie wypaliło. xD
Coś mi mówi, że to jest następna notka, pod którą będzie RPG. I postaram się o to *na jej pysku pojawił się szyderczy uśmiech.*
"Wadera wciąż patrzyła się na basiora. Wiedziała, co się święci. Przecież nie raz została obdarzona takim spojrzeniem. Zwłaszcza, wtedy kiedy musiała opuścić swoje rodzime stado. A niejednokrotnie dane jej było słuchać (czytaj: musiała) kąśliwych słów.
Żeby nie dać się pogążyć w smutku doszczętnie, ,mówiła w myślach: "Mało wiedzą o życiu, może i nawet o innych. Egoiści i tyle, zapatrzeni w sobie. Albo po prostu zimni dranie. "
Mogła by dłużej się usprawiedliwiać, ale po co? W końcu i tak innych to nie obchodzi. W sumie to dlaczego miałaby się zamartwiać?
Mimo tego, nadal czuła się źle. Tak jakby głęboka rana, która tak się długo goiła, w jednej chwili się otworzyła, a ból był nie do zniesienia.
Spuściła łeb. Była zamyślona. W końcu zdała sobie sprawę, że nie ma tu nic do roboty. A po za tym, ores Krwawego Księżyca już nie długo. Trzeba wiąć się do roboty.
-Muszę iść, no to cześć.-mruknęła, po czym odwróciła się w przeciwnym kierunku i poszła.
Szczeniak nadal siedział na przeciw basiorowi. Miał cichą nadzieję, że odda mu kamyk, jednak nic takiego nie nastąpło. Ostrożnie podszedł i wziął swoją własność. Wydawało się, że to tylko zwyczajny kamień, ale dla szczeniaka było to coś więcej, gdyż na owej rzeczy są ostatnie słowa jej prawdziwej matki. Kiedy rozpali ognisko, może w płomieniach zobaczyć swą rodzicielkę i z nią najzwyczajniej w świecie porozmawiać.
Potem, trzymając kamyczek w pysku, ukłonił się lekko i znikął w zaroślach. "
Miałam opublikować ten komentarz wcześniej, ale nie dałam rady. Mam nadzieję, że wytrzymaliście do końca. ;)