Po zakończeniu udanego posiłku, udała się w stronę głównej polany watahy. Oblizała brudny od szkarłatnej krwi zwierzyny pysk i weszła wgłąb lasu. Było już ciemno, bowiem pozwoliła sobie na miejscu polowania trochę odpocząć. Księżyc świecił jasno nad jej łbem, co spowodowało wbicie w niego wzroku czarnej. Była tym widokiem niewątpliwie zachwycona, przysiadła nawet. Siedziała tak przez chwilę, aż usłyszała nieprzyjemny dla jej ucha dźwięk. Zdrapywanie kory z drzewa. Zastrzygła uchem i ponownie kontynuowała drogę powrotną, zachowując jednak ostrożność. Raz na jakiś czas, gdy była niemal pewna, że kryjąca się w cieniach osoba odpuściła sobie, słyszała jakiś dźwięk. Ruszyła kłusem, chcąc się oddalić. Jak najdalej. Przyspieszyła, on także. Skręciła w lewo, on za nią. Wyjście z lasu. Była tak blisko..
Upadła przygnieciona przez napastnika, a gdy na nią skoczył, jedyne co zdążyła ujrzeć, to bladoniebieskie ślepia, nim pojawiła się mgła. Była przyciśnięta do ziemi, wilk musiał być duży i dobrze zbudowany. Schylił łeb, warczał. Po chwili wgryzł się w jej szyję i ciepła krew spłynęła do jego pyska, ból nasilał się wraz ze wzmocnieniem zacisku szczęk. Odsunął się trochę. Pozwolił jej leżeć bezwładnie i tak nie mogła juz się ruszyć, straciła za dużo krwi.
Wadera była oszołomiona tym wszystkim, czuła, że ból w szyi coraz bardziej się natężał, czekała na śmierć, wiedziała, że się zbliża. Leżała tak dobre dwie minuty, co dla niej było wiecznością, czas dłużył się niemiłosiernie. Każda sekunda była dla niej męką. Jej oddech był coraz płytszy. Miała dość, chciała już odejść z tego świata. W końcu morderca najwyraźniej postanowił skrócić jej cierpienie, bowiem już po chwili ponownie wgryzł się w jej skórę, skręcił jej kark. Zdążyła jeszcze zaskomleć cicho, po czym osunęła się w ciemność. Jej martwe ciało opadło na ziemie. Nie ruszała się, nie oddychała, po czarnej waderze została tylko pusta skorupa. Wyzionęła ducha. Na miejscu zbrodni wszędzie dookoła była krew. Szkarłat brudził zieleń trawy. Morderca jeszcze raz rzucił krótkie spojrzenie na truchło, oblizał swoją brudną od krwi łapę, po czym powoli odszedł od miejsca zbrodni, zamiatając ziemię ogonem.
~*~
Biała wadera przechadzała sie jak zwykle o tej porze po terenach watahy. Błądziła myślami gdzieś w przestrzeni. Powłóczyła swoimi chudymi łapami, nadal była załamana po śmierci Alphy. Niespodziewanie zatrzymała się w pół kroku, zszokowana spojrzała gdzieś w bok, poczuła to, poczuła to bardzo wyraźnie. Po jej filigranowym ciele przebiegły dreszcze. Właśnie wyczuła czyjąś śmierć. To nie wróżyło nic dobrego. Ruszyła w stronę, gdzie najprawdopodobniej ktoś umarł. Kiedy zauważyła miejsce tej masakry podkuliła ogon i położyła uszy po sobie. Zauważyła martwą Frethye, wszędzie była jej krew, na sam widok zrobiło jej się niedobrze, to było straszne. Wilczyca podeszła bliżej i pobrudziła swoją śnieżnobiałą sierść krwią jednej z członkiń stada. Kto mógł jej to zrobić? Po jej pysku spłynęły łzy. Właśnie wataha straciła kolejnego członka. Lampion na końcu jej ogona przygasł, a ona uniosła pysk do góry i zawyła żałośnie informując resztę o tej tragedii, która właśnie się zdarzyła.
-^-
Więc, Frethya umarła.
Notka pisana z pomocą Sash.
Kto ją zabił? Można to wywnioskować, ale może sprawca sam się ujawni :3
Nie wiem czy pozwolicie mi być jeszcze przez parę dni na blogu, ale nie ukrywam, byłoby miło.
Już nie odgryzę ucha Sunev .__.
Biała wadera przechadzała sie jak zwykle o tej porze po terenach watahy. Błądziła myślami gdzieś w przestrzeni. Powłóczyła swoimi chudymi łapami, nadal była załamana po śmierci Alphy. Niespodziewanie zatrzymała się w pół kroku, zszokowana spojrzała gdzieś w bok, poczuła to, poczuła to bardzo wyraźnie. Po jej filigranowym ciele przebiegły dreszcze. Właśnie wyczuła czyjąś śmierć. To nie wróżyło nic dobrego. Ruszyła w stronę, gdzie najprawdopodobniej ktoś umarł. Kiedy zauważyła miejsce tej masakry podkuliła ogon i położyła uszy po sobie. Zauważyła martwą Frethye, wszędzie była jej krew, na sam widok zrobiło jej się niedobrze, to było straszne. Wilczyca podeszła bliżej i pobrudziła swoją śnieżnobiałą sierść krwią jednej z członkiń stada. Kto mógł jej to zrobić? Po jej pysku spłynęły łzy. Właśnie wataha straciła kolejnego członka. Lampion na końcu jej ogona przygasł, a ona uniosła pysk do góry i zawyła żałośnie informując resztę o tej tragedii, która właśnie się zdarzyła.
-^-
Więc, Frethya umarła.
Notka pisana z pomocą Sash.
Kto ją zabił? Można to wywnioskować, ale może sprawca sam się ujawni :3
Nie wiem czy pozwolicie mi być jeszcze przez parę dni na blogu, ale nie ukrywam, byłoby miło.
Już nie odgryzę ucha Sunev .__.
Nie lubię Klausa.
Joseph Morgan.
Martwa Frethya
Freth died.
OdpowiedzUsuń07.02.2014r. [*]
23:13
Usuń"Już nie odgryzę ucha Sunev" xDDD Biedna Freth ;_; Teraz kosiarki ci nie grożą xD Taaaak, po tym wszystkim mi się śniły ;_; Jak to z tobą dalej będzie? Ale się nagle stado rozbudziło (szkoda tylko że dlatego, że wam się umierać zachciało xDD)
OdpowiedzUsuńYy. Pochowajcie mnie może? Mordercy poszukajcie.. Fabułę wam dostarczyłam xD
Usuń[*]
OdpowiedzUsuńZgaduje że to Sunev. Albo nie. Cholera wie.
OdpowiedzUsuńImię: Frethya Master
Motto: Odgryzę Sunev ucho!
Ostatnie słowa: Masz chrypę i suchość w gardle? Nie, jakiś psychol mnie użarł! X D
*Badabum tss*
Niee, to nie Sunev <3
UsuńA ja wiem kto to, ale nie wiem. Mwahahaha :3
Usuń| Sash
Ja też wiem kto to, ale nie żyję ^^
UsuńDzieci, ryby i osoby nie żyjące głosu nie mają xd
UsuńWłaśnie. D:
Usuń