Wszędzie
panowała ciemność i głucha cisza. Avyam bezskutecznie obracała się wokół
własnej osi, poszukując choćby znikomego jaśniejszego punkciku. Nie lubiła
ciemności. Ba, mało powiedziane, wręcz jej się bała. Odkąd sięgała pamięcią,
zawsze rankiem po pełni księżyca wokół niej leżało mnóstwo trupów zwierząt,
większość z nich była wilkami. Nagły rechot przykuł jej uwagę i mimowolnie
odwróciła głowę w kierunku jedynego dźwięku w ciemnościach. To, co zobaczyła
zmroziło jej krew w żyłach.
Widziała
rubinowe, bezdenne ślepia, po bokach wilczopodobnej głowy sterczały
niesamowicie długie kolce tego samego koloru. Te oczy... były przesycone
nienawiścią do wszystkiego, co żyło. Czym ono jest...? Monstrum wysokie na metr
dwadzieścia wyszczerzyło zęby w złowieszczym uśmiechu, przestając się śmiać.
Zmierzyło uważnym wzrokiem sylwetkę przerażonego szczenięcia, które było raczej
nikim dla potwora, oblizując przy tym pysk.
- Witaj w
moim świecie. Świecie pełnym przemocy. Pamiętaj, nigdy mnie nie pokonasz. Już
wkrótce będziesz taka jak ja...
Potem
wszystko potoczyło się tak szybko. Straszna kreatura skoczyła z obnażonymi
kłami, które były niewiarygodnie długie, zbyt długie jak na wilka, na bezbronną
Avyam.
Nieee! Nie
chcę umierać! Chcę żyć!
Obraz nagle
się urwał.
Czy... to
już koniec? Koniec mojego życia...?
,,Istnieje świat niewidzialny, który przenika świat widzialny." - Gustav Mayrink
*
Wrzask
rozdarł powietrze i zwrócił na siebie uwagę wszystkich obecnych w jaskini.
Avyam zbudziła się z przerażającego koszmaru. Był taki realny... Jakby wszystko
wydarzyło się naprawdę... Oddychała nienaturalnie szybko. Ktoś podsunął jej
mięso sarny, w dodatku dosyć świeże.
- Jedz,
musisz nabrać sił. Co tyczy się koszmaru, który za pewnie miałaś, bo nikt
normalny raczej się nie budzi z wrzaskiem godnym gryfa... Nie przejmuj się. W
końcu minie. - Szczenię usłyszało głos, z czego się orientowała, Deyany.
Raczej to
była wizja, niż koszmar. Koszmary nigdy nie są tak realne. To, co widziała,
gdzieś żyło. W bezkresnych ciemnościach... Już się bała tego, co jutro
będzie...
- Nie... To
raczej nie był koszmar... - odparła nieśmiało, biorąc do pyska smakowite mięso.
Tak dawno nie
miała surowej sarniny w pysku... Smak wręcz rozpływał na języku. Mogłaby
w nieskończoność rozpływać się nad mięsem. Jednak jej organizm był bardzo
osłabiony, toteż zjadła szybko. Po skończonym posiłku uśmiechnęła się do Deyany
w podzięce za troskę. Rzadko okazywała swe uczucia. Tak, była nietypowym
szczeniakiem, które raczej nie znało radości.
- Jestem
pewna, że jednak koszmar.
Avyam
prychnęła i z wysiłkiem dźwignęła się z ziemi. Usłyszała, żeby jeszcze leżała,
bo nadal jest za słaba. Jednak to zignorowała i zaczęła iść w kierunku wyjścia.
Nie chciała być zagrożeniem dla watahy. Już wiele skupisk wilków wywaliło ją,
krzycząc, że jest potworem, a ona nie wiedziała, o co chodziło. Kiedy tak się
zamyśliła, wpadła na kogoś. Z cichym jękiem upadła na ziemię.
- Dokąd
to, moja droga?
Avyam
spojrzała w górę. Nad nią stała kruczoczarna wadera. To ona ją znalazła, kiedy
szczenię zasłabło. Mimowolnie cofnęła się pod spojrzeniem jej dwukolorowych
oczu. Nigdy nie lubiła, jak ktoś spojrzeniem wywiera nad nią presję.
- Jaaa...
muszę iść... stąd... Nie mogę tutaj zostać...
- Nigdzie nie
idziesz, moja droga.
-
Dlaczego...? – Młoda przekrzywiła głowę w geście zdziwienia.
- Bo tak
mówię, a po drugie zostajesz u nas.
- Naprawdę...
mogę?
- Tak.
Avyam mimo swej woli
uśmiechnęła się lekko i przytuliła się do łapy zaskoczonej wilczycy. Ta z kolei
zaczęła mamrotać pod nosem niezrozumiałe słowa, lecz potem odpuściła. Dziwnie
się czuła, kiedy obce jej dziecko przytulało ją. Po chwili oswobodziła łapę z
uścisku Avyam i spojrzała na nią z uśmiechem.
- Venus jestem.
- Avyam.
Trzy notki jednego dnia? Venus, odnotuj nasz rekord! :D
OdpowiedzUsuńTak, jak mówiłam wcześniej, lubię twój styl pisania. Bardzo miły w czytaniu :)
No, no! Fajna nota. Także lubię Twój styl pisania. ^^ I fajnie, że dodajesz cytaty. To podbarwia twoją notkę. Początek bardzo tajemniczy, Ciekawe, kto to jest o tych rubinowych oczach. Podsunęłaś mi myśl na następną notkę. Parę rzeczy mają wspólne nasze postacie. Czekam na następną notkę i przygodę! :)
OdpowiedzUsuńW końcu, wataha nie jest tak opustoszała. I oby tak dalej! A notka bardzo fajna. Miło się czyta i szybko.
OdpowiedzUsuń*Notuje coś w księdze Rekordów Stipant Veritatis* Trzy notki... jest! :D
OdpowiedzUsuńNotka bardzo mi się podoba, ale znalazłam powtórzenie słowa "Rozpływa". A co tam, też tak robię, nieważne xD