Alternatywny tekst

10 gru 2012

Początki bywają trudne.

Oto pierwsza moja notka. Myślę że nie jest zła, ale to wy to ocenicie. Ale mi leci to pisanie... Masakra. Jutro pewnie będzie następna!
~***~

Szłam z Oruko przez las – wszędzie był śnieg. Szukałam zapachu jakiejś żywej istotki, którą można było by zjeść, lub jakiegoś miłego wilka które zechce nas wysłuchać. W sumie to nawet podobało mi się takie życie. Zycie z dala od tych wszystkich „watahowych” problemów, ale z drugiej strony miło było by do jakiejś należeć. Tak rozmyślając zauważyłam jakąś „czarną plamkę” przed nami. „Nareszcie coś do jedzenia” – Pomyślałam. Nastawiłam się do skoku, by złapać tego małego nicponia, ale w jednej, tak krótkiej chwili, zniknął. Po cichu podeszłam w tamą stronę, aby znaleźć nasz obiad. Duży, jak na swój gatunek, szarak siedział jakieś 7 metrów przede mną i skubał ostatnie kłosy trawy. Byłam gotowa do skoku. „Trzy… dwa… jeden...” – Wymamrotałam.
- JUŻ!!! – Skoczyłam prosto na „uszatka” który natychmiast reagując czmychnął w przód. Pobiegłam za nim kierując go w stronę Okuro. Ten rzucił się na nasz kicający posiłek i obiad gotowy! Niestety, tyle wysiłku, a kilka sekund jedzenia – ruszyliśmy dalej. Oboje byliśmy po uszy w śniegu jak jakieś wilcze bałwany, ale aż tak źle nie było. Doszliśmy na jakąś polanę. Przed nami była również jakaś jama.
- Jak myślisz, mieszka ty jakaś wataha? – spytałam.

- Raczej tak… - odpowiedział bacznie obserwując całkiem spory kawałek terenu. Coś mignęło mi przed oczami, ale dość daleko. Nastawiłam uszu wsłuchując się w ciche szmery. Po chwili zobaczyłam jakieś wilko-podobne coś biegnące w naszą stronę.
- O wilku mowa - powiedziałam z uśmiechem. – Rozdzielamy się! – Po czym ja pobiegłam w prawo, a Okuro w lewo.



Uciekałam przed wilczycą nie oddalając się zbytnio od miejsca w którym ją spotkałam. Co chwila oglądałam się do tyłu, patrząc, czy nadal mnie goni. Nie ustawała. Naglą na przeciwko mnie wybiegł szczeniak. Wilczyca najwyraźniej się zdziwiłam, a ja przeraziłam. Już myślałam, że hamując zasypię go śniegiem a potem jeszcze po nim przebiegną, ale w ostatniej chwili skoczyłam, po czym wyrżnęłam się na śnieg. Powoli wstając obejrzałam się za wilczycą, ale zanim zdążyłam to zrobić przygwoździła mnie łapą do ziemi.
-Dobra, masz mnie, poddaję się. Co chcesz wiedzieć? – Powiedziałam z irytującym uśmiechem na pysku.
- Kim jesteś i czego tu chcesz?! – Krzyknęła.
- Codzienność… - wymamrotałam. – Ja jestem tu tylko chwilowo, chcę po prosu przejść i iść dalej.
- Czyli… Jesteś podróżnikiem? – Zapytała już nieco spokojniejszym głosem.
- Bingo! – Powiedziałam.
- Nie należysz… - Powiedziała po czym chwilowo odwrócił jej uwagę drugi, biało-błękitny wilk. – Nie należycie do żadnej watahy, co nie?
- Dokładnie.
- A nie szukacie jakiejś? – zapytała z nadzieją w głosie.
- Może…
- Tak czy nie?
- Nie mam nic przeciwko wstąpieniu do jakiejś. – Odpowiedziałam patrząc na Oruko, który mimowolnie przytakiwał głową.
- No to nasze Stipant Veritatis właśnie ma nabór członków. – Powiedziała schodząc wreszcie ze mnie.
- Teraz już wiesz jak się wtedy czułem. – Powiedział z lekkim uśmiechem błękitny wilk.
- To teraz jesteśmy kwita. – Odpowiedziałam.
- Ten mały zaczyna mnie irytować… - Mówiąc spojrzał na wilczycę. – To twój? – Spojrzałam się na jego ogon. Mały szczeniak przykleił swoje zęby i nie chciał puścić. Zaczęłam się cicho śmiać.
- Chyba mu się spodobał smak twojego ogona! – prawie wybuchłam śmiechem.
- Santino, zostaw go. - Powiedziała delikatnie wilczyca. Mały „Santino”, jak się dowiedziałam, pędem dobiegł do niej. – Chodźcie, obgadamy to z alfą.
 Szliśmy w stronę jaskini watahy. Po drodze zapytałam:
- Jak się nazywasz?
- Terra.  A ty?
- Fire.
- A ty, biało-błękitny?
- Oruko.
- Kim jest alfa? - Zaptałam
- Czarna wilczyca imieniem… - I tu przerwał lekko zdenerwowany głos czarnej wadery.
- Venus - Powiedziała. - Kto to jest, Terra?
- Fire i Oruko. Podróżnicy. Chcą wstąpić.
- Więc witam w Stipant Veritatis. – Powiedziała Venus.
- Mogę wiedzieć, koto cię tak zmasakrował? – Zapytałam patrząc zdziwiona.
- To samo mogę zapytać ciebie. Nie chcesz wiedzieć – Odpowiedziała.
- Dobra, nie nalegam, to nie moja sprawa. O moich mogę ci powiedzieć jeśli chcesz, ale to potem – Powiedziałam.
 Na tym skończyło się przywitanie alfy imieniem Venus. Później Terra przedstawiła nam członków i mniej-więcej tereny.
~***~

Mam  nadzieję, że notka się spodoba. Chyba domyślacie się, co będzie w następnych notkach? Bo raczej nie od razu, ale za niedługo. Do następnego!

4 komentarze:

  1. Notka mi się podoba. Wypatrzyłam kilka mylących błędów, ale nie jest z nimi tak źle ^^ Mam nadzieję, że wraz z wstąpieniem nowych członków i częstszych spotkań na chacie nasza wataha zacznie być bardziej ruchliwa, czy też żywa, jak kto woli :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super notka ^^
    Co do mojego pojawiania się na czacie, to jeszcze nie wiem. Mam kare na kompa, a na tablecie nie działa mi flash-czat... ;/

    OdpowiedzUsuń
  3. Terra/Santino11.12.2012, 19:27

    Super, notka! Okropnie mi się spodobała. Ilustracja przepiękna, świetnie wychwytujesz ruchy zwierząt, jestem pod wielkim wrażeniem! Chciałabym coś więcej napisać, ale nic nie przychodzi mi do głowy (a gdyby mi przyszło, to bym pewnie spamowała) Dziękuję za udział w notce. Bardzo się cieszę!

    PS Po wywiadówce mam zakaz na kompa do odwołania D; . Niestety wszystko się przeciągnie i przepraszam, jak nie będę komentować notek i ich pisać. Za to postaram się w tym czasie coś narysować. Jakby co, to mam rozpoczęte Wasze szkice.

    OdpowiedzUsuń
  4. Om nom nom, smakowita notka. Moim zdaniem świetnie nas zaprezentowałaś. Ilustracja rzeczywiście piękna, ale wychodzi poza obramowanie bloga i nieestetycznie to wygląda... tak, i ja również mam nadzieję, że nieco się rozruszamy.

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Jill