Alternatywny tekst

16 gru 2012

Znów kłopoty...

-Jasny gwint, niech to szlag, kurka wodna!-klęła Venus siłując się z (niemal czarnymi już teraz) bandażami.
Szaleńczy bieg nie był zbyt korzystnym "treningiem" dla jej już i tak obolałych kończyn. Teraz intensywniej niż po zwykłym truchcie, z ran spływała szkarłatna ciecz. Alfa przygryzała wargi, zaciskała szczęki, napinała mięśnie, byle nie ryknąć z bólu, gdy raz po raz uciążliwe pieczenie powracało. Całą sytuację walki czarnej z własnym ciałem, będącym teraz dla niej ciężarem, obserwowała Sasha.
-Boli cię?- zapytała ni stąd, ni zowąd, wyłaniając się niby duch zza kamiennej ściany.
-Jak ty coś powiesz!- szczeknęła rozdrażniona Venus ponownie odsłaniając kły ze wściekłości, gdy fala bólu powróciła.- mówca z ciebie doprawdy niesamowity!
Biała podpalana wadera, jakby onieśmielona, zwiesiła posępnie łeb. Już miała odejść, kiedy rozległo się ciche westchnienie.
-Wybacz... przez tego cholernego wilka! Znaczy się... Humph, nie umiem przepraszać.
-Nie szkodzi.- odparła Sasha uśmiechając się miło.-Rozumiem, nie powinnam pytać.

-Musimy przejść na drugą stronę rzeki.- Oznajmiła nerwowo wadera kręcąc się dokoła i łażąc od lewej, do prawej.- Karibu powędrowało właśnie tam, co oznacza że żeby przeżyć, musimy pójść ich śladem.
Wszyscy bez zbędnych pytań i zamieszania, skinęli zgodnie głowami.
-Pamiętajcie, przechodzimy P-O-J-E-D-Y-N-C-Z-O! Inaczej lód może się załamać!- przestrzegła Terra skacząc z nerwów od jednego wilka, do drugiego.
Alfa uśmiechnęła się pod nosem. Skinęła łbem do reszty, i podeszła do krawędzi. Pamiętając metodę niedźwiedzi, weszła dwoma łapami na lód, i uderzyła nimi parokrotnie powierzchnię. Powtarzała to co metr (rzeka była bowiem bardzo szeroka), a kiedy była już na drugim brzegu, dała znak że może przechodzić kolejny.
 I wszystko poszłoby dobrze. No właśnie, poszłoby...
Coś w oddali łupnęło. Venus spojrzała w tamtym kierunku. Po tafli lodu z zawrotną szybkością przesuwała się rysa.
-Wracaj!- krzyknęła z przerażeniem do Xae, który akurat był na rzece-Prędko, lód pęka! LÓD PĘKA!
Basior wytrzeszczył oczy, i odskoczył w tył, akurat kiedy pęknięcie rozłupało miejsce gdzie stał na pół. Wprawdzie tylnymi łapami wylądował w lodowatej wodzie, ale został szczęśliwie wyciągnięty na brzeg.
-Nic nie jest?!-krzyknęła z drugiego brzegu alfa.
-Nie, żyję!-odkrzyknął wilk.
Czarna odetchnęła z ulgą. Pozostał jednak jeden dość poważny problem: mianowicie, jak wróci na brzeg? Prąd jest zbyt silny by mogła przepłynąć wpław.
-Trzeba coś wymyślić!-oznajmiła Shadow odwracając się do reszty.-I to szybko!
-Kolejny plan szlag trafił...- szczeknęła rozeźlona Venus uderzając łapą w śnieg, a omal przy tym nie pisnęła, przypominając sobie o ranach.
-Plan tu nie jest najważniejszy. Musimy cię stąd jakoś wyciągnąć, problem w tym, że nie wiem właściwie jak.

***
Weny mi brakło na zakończenie ._.

2 komentarze:

  1. Fafafafajna notka. Jasny gwint, niech to szlag, kurka wodna! do tej pory nie mogę o tym zapomnieć. Więcej takich notek!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż mówić? Notka fajna :) Błędów chyba brak, przynajmniej ja ich nie znalazłam ;)

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Jill