Alternatywny tekst

8 gru 2012

Szczenię

Drobne szczenię wędrowało już długi szmat czasu. Żywiło się wyłącznie korzonkami oraz piło nie zawsze czystą wodę głównie z kałuży powstałych wskutek częściowego topnienia śniegu. Nie lubiła tej pory roku. Wszystko było mokre i zimne. Łeb był wiecznie spuszczony, oczy nieco przygasłe. Była wycieńczona, lecz jakimś cudem jeszcze parła naprzód. Popychała ją siła Lilairy, o której istnieniu nie miała pojęcia.
Avyam z trudem podniosła pysk ku górze i zlustrowała otoczenie. Z każdej strony otaczały ją drzewa, których gałęzie uginały się pod ciężarem białego puchu zwanego śniegiem. Niebo było przesłonięte ciężkimi chmurami. Zatrzymała się i jak zaczarowana patrzyła na krajobraz. Postawiła uszy na sztorc i właśnie teraz usłyszała skrzypnięcie śniegu pod łapami jakiegoś zwierza. Błyskawicznie zwróciła pysk w kierunku odgłosu, mimowolnie jeżąc sierść na karku. Niby była szczeniakiem, ale znała słowo ,,walka". Sama kiedyś tego doświadczyła. Jednak wyczerpany organizm odmówił już posłuszeństwa. Szczenię upadło na śnieg i resztką świadomości ujrzała czarny pysk wilka. Później była tylko ciemność.
Do jej podświadomości docierały rozmaite odgłosy. Od krzątania po niewyraźne słowa. Słowa?! Czyżby była w towarzystwie mówiących istot? Z dużym wysiłkiem otwarła ślepia i zaraz je zamknęła, gdyż oślepiło ją światło. Po paru chwilach spróbowała jeszcze kilka razy. Kiedy jej wzrok przyzwyczaił się do jasnego otoczenia, ujrzała nad sobą sylwetkę czarnego szczeniaka. Na ciele miał dziwne pomarańczowe zawijasy. Jego pysk rozjaśnił uśmiech.
-Obudziła się! W końcu! - szczeknął entuzjastycznie.
-Santino! Ciszej, proszę. - Avyam usłyszała jeszcze inny głos.
Zerknęła w bok i ujrzała białą wilczycę z szafirowymi uszami i zawijasem z trzema kropkami pod lewym okiem. Wyglądała... trochę nietypowo jak na wilka.
-Nie czepiaj się, Deyano. To chyba ważne, że ona się obudziła. Dobrze się czujesz? - Do Avyam zwrócił się szczeniak o imieniu Santino.
-Gdzie jestem...? - spytała słabym głosem.
-Na terenie Stipant Veritatis. Zasłabłaś, więc zaopiekowaliśmy się tobą. To Venus cię znalazła. - Kolejny nieznany głos.
Dalej stała biało-czarna wadera. Na jej ogonie zakołysał się dziwny lampion. Miała miły wyraz pyska. Avyam pomyślała, że mogłaby jej zaufać. Teraz poczuła, że jest słaba. Zaskomlała cicho.
-Widać, że jesteś słaba... oraz, że dawno nie jadłaś porządnej porcji mięsa.
-Jadłam tylko korzonki... – wyznała ze wstydem Avyam.
-To by tłumaczyło ten stan twego ciała. Niedojadasz się. Powiedz mi tylko, jak się nazywasz.
-Avyam...
Po tych słowach szczenię znów zemdlało.

2 komentarze:

  1. Terra/Santino9.12.2012, 17:08

    Fajna notka. Nie mogę się doczekać kolejnej :)
    *Szczeniaczek skacze z radości, że wystąpił w notce. Przytula jak najmocniej zmęczoną Avyam. Wadera jest dumna z pracy małej wilczycy.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Terra ma rację, notka fajna. Podoba mi się twój styl pisania. Jest taki... delikatny, łatwy i miły do czytania :) Z niecierpliwością czekam na dalsze owoce twojej pracy ;)

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Jill