Spójrz mi w oczy, a dowiesz się
Czego ten diabeł we mnie
znów chce.
" Spojrzała w oczy błagające o litość. Zaskomlał wilk chcąc ubłagać czarną wilczycę. Ona jednak basiora od dawna zabić chciała, a dzisiejsza okazja była nie do odrzucenia. Uśmiech zawitał na pokrytej czerwoną posoką kufie i po chwili zatopiła kły w jego szyi kończąc żywot tego nieszczęśnika."
Imię: Jej imię to Frethya, a nazwisko Thelduin. A przynajmniej tak mówi. Zdrabniać ją można jak się chce: Fre, Freth, a nawet zwykłe "czarna".
Płeć: Wadera
Wiek: 3 lata
Rasa: Któż to wie. Podaje się za wilka cienia, choć sama nie jest tego pewna.
Partner: Brak. Kto by taką pokochał?
Potomstwo: Brak
Hierarchia: W hierarchii chciałaby zajmować miejsce wojownika. Walczyć umie i to całkiem dobrze. Pragnie również być szpiegiem oraz magiem cienia ze względu na swoją moc.
Pochodzenie: Sama tego nie wie.
Data urodzenia: 6 marca
Moc: W większości nieodkryta, lecz z czasem wadera wie o swojej mocy coraz więcej. Dzięki niej w walce jest niezwykle zwinna, węch ma niebywały, a wzrok sięga bardzo daleko. Tylko z słuchem u niej normalnie, nikt nie wie dlaczego. Posiada przemianę w swoją "cienistą", jak to zwykła nazywać, postać w której wszystkie zmysły są wyostrzone, kły i pazury wydłużone. Silne wtedy, szybka tylko w walce co jest u niej akurat rzeczą naturalną. Niestety bardzo szybko się męczy, więc często po krótkim przebywaniu w tej formie powraca do zwykłej. Zabić ją w cienistej postaci można na wiele sposobów, ale najskuteczniejszym jest przebicie serca.
"A gdy gnała przez las inni gonili ją chcąc rozszarpać waderę na strzępy. Dysząc ciężko potykała się co jakiś czas co skutkowało zbliżeniem odległości między czarną a trzema wilkami. Kłapanie zębami, warczenie i szaleńczy bieg trwał od dłuższego czasu, lecz wilczyca męczyła się bardziej ze swoją ranną przednią łapą. Gdy ją dopadli czym prędzej wdrapała się na drzewo i zmieniając przy tym postać skoczyła na inne drzewo. Skacząc po gałęziach nie mogła im umknąć, lecz gdy skokami swymi dotarła do urwiska, skoczyła. Przeciwnicy odeszli sądząc, że czarna nie żyje, a ta śmiejąc się chrapliwie weszła do swej jamy skrytej w krawędzi urwiska."
Charakter: Opisać się jej w dwóch słowach nie da, a nawet nie w dwóch zdaniach. Zmienna ona jak pogoda, nigdy nie wiadomo czego się po niej spodziewać. Sprawia wrażenie kruchej i zamkniętej w sobie wadery, ale czarne wcale taka nie jest. Nie można jej uznać za wrażliwą, aczkolwiek nie jest bezlitosna. Bywa sarkastyczna. Gdy już zapozna się z towarzystwem można ją nawet nazwać zabawną jeśli ktoś wysili się by w niej to dostrzec. Czarna zwyczajnie boi się wstydu, upokorzenia. To dlatego zazwyczaj można ją zastać obserwującą innych, milczącą. Co do zabijania - gdy wyrusza by zabić kogoś z kimś (Co uznaje za zwykłą kulę u nogi) staje się zimna w stosunku do drugiej osoby. Pośle mordercze spojrzenie każące być cicho i tyle. Rozmowy z nią wtedy lepiej nie próbować, może się to skończyć źle. Swoją robotę stara się zakończyć szybko by nie patrzeć na przepełnioną bólem i błaganiem twarz ofiary. Oczywiście bywa, że popatrzy na nią, a wtedy zazwyczaj zadowolona ze swojej roboty uśmiecha się. I to chyba jedna z nielicznych sytuacji w których to robi. Przyjaciele i rodzina to dla niej rzecz niemożliwa do zdobycia, ale za takie osoby życie odda. Dla obcych nieufna, na początku podchodzi do wszystkich z dystansem. Miłość? Czy to dla niej możliwe? Rodziców nie kochała, nawet ich nie pamięta. Mieszkańcy lasu? Nie. Zwyczajny szacunek. Nigdy owego uczucia nie doświadczyła, więc nie ma pojęcia jak to jest być kochanym. Jak kochać.
Historia: A czy to ważne? Cóż, jest to dość długie opowiadanie, zostawmy je na jakiś ciepły wieczór. Albo poznajcie je w skrócie. Pominę jej wędrówkę ( Cytaty ) która do najważniejszych spraw nie należała.
Frethya urodziła się 6 marca. Wychowywali ją jej rodzice którzy nie należeli do watahy. Opcja ta była niebezpieczna i chyba każdy wie jak to się skończy. Gdy wadera osiągnęła rok, jej rodziców zabito. Kto? Nie wiadomo. Kiedy? Prawdopodobnie zaraz po wyruszeniu małej na spacer. Pozostać tam rzecz bardziej niebezpieczna niż wychowywać się na własną łapę, ruszyła więc czarna przed siebie licząc na spotkanie innych wilków. Tym sposobem dotarła do Wilczej Krainy gdzie postanowiła pozostać. Gdy osiągnęła 1,5 roku do jej uszu doszły plany zabicia jej. Odeszła więc z Wilczej Krainy Frethya i ponownie ruszyła przed siebie. Polując i zabijając zaskarbiła sobie szacunek zwierząt w lesie w którym zamieszkała. Ludzie. Istoty bez uczuć, w żadnym stopniu nie potrafią uszanować natury i tego co stworzyła. Mówią "Kocham zwierzęta!", a zabijają mrówki w ogródku. Spalili las - jedyne schronienie przed grozą otaczającego świata. Czy oni wiedzą co się działo w owym lesie w nocy? Nie. Sami się go boją nocą, a drzewa to tak naprawdę jedyne schronienie przed tym co przyłazi do lasu. W panice przed nadchodzącą ciemnością zwierzęta rozpoczęły natychmiastową ucieczkę. Połowa leśnej społeczności zginęła w ogniu. Reszta ruszyła czekając na śmierć. Tak jak się spodziewali - niebawem niebo stało się czarne, a oni usłyszeli wycie. Wilki z magicznych watah wyruszyły by ich zabić. Czarna jako jedyna magiczna istota z uciekających postanowiła uratować przynajmniej większość z nich. Ruszyła na spotkanie przeciwnikom wraz z największymi zwierzętami. Początkowo wyrównana walka zmieniła się w rzeź. Zwykłe zwierzęta padały łatwo. Zbyt łatwo. Jedynymi którzy zdołali przeżyć byli Frethya i niedźwiedź. Gdy kły i pazury przestały być ochroną wadera zmieniła się w cienia. Powybijała resztę z magicznych wilków. Wykorzystała element zaskoczenia gdyż wilki te nie miały pojęcia o jej mocy. Niedźwiedź padł na ziemię. Nie miał szans by przeżyć ze swoimi ranami. Czarna zabiła go skracając jego cierpienia po czym wróciła do innych. Przynajmniej większość z nich przeżyła.
Gdy nastał ranek wszyscy rozeszli się, a wilczyca rozpoczęła wędrówkę. Jak już wcześniej wspomniałam - pominę ją. I tak pewnie nie byłaby ona ciekawa, a trwała niecały rok.
Dotarła więc do Stipant Veritatis Frethya i licząc na znalezienie domu dołączyła do nich.
A to wszystko nie jest ważne, bo jak tylko przyjdzie jej kolej, co nastanie niedługo, to padnie. Mhru.
" - Miłość? A co to? - spytała czarna
- Nie wiesz Fre? Miłość to.. No tego się nie da tak zwyczajnie wytłumaczyć! Miałaś pewnie rodzinę czy chociażby przyjaciółkę.. Albo z kimś się związałaś. Jestem tego pewna!
- Akurat te epizody mnie w życiu ominęły. Chodźmy dalej.. "
Frethya urodziła się 6 marca. Wychowywali ją jej rodzice którzy nie należeli do watahy. Opcja ta była niebezpieczna i chyba każdy wie jak to się skończy. Gdy wadera osiągnęła rok, jej rodziców zabito. Kto? Nie wiadomo. Kiedy? Prawdopodobnie zaraz po wyruszeniu małej na spacer. Pozostać tam rzecz bardziej niebezpieczna niż wychowywać się na własną łapę, ruszyła więc czarna przed siebie licząc na spotkanie innych wilków. Tym sposobem dotarła do Wilczej Krainy gdzie postanowiła pozostać. Gdy osiągnęła 1,5 roku do jej uszu doszły plany zabicia jej. Odeszła więc z Wilczej Krainy Frethya i ponownie ruszyła przed siebie. Polując i zabijając zaskarbiła sobie szacunek zwierząt w lesie w którym zamieszkała. Ludzie. Istoty bez uczuć, w żadnym stopniu nie potrafią uszanować natury i tego co stworzyła. Mówią "Kocham zwierzęta!", a zabijają mrówki w ogródku. Spalili las - jedyne schronienie przed grozą otaczającego świata. Czy oni wiedzą co się działo w owym lesie w nocy? Nie. Sami się go boją nocą, a drzewa to tak naprawdę jedyne schronienie przed tym co przyłazi do lasu. W panice przed nadchodzącą ciemnością zwierzęta rozpoczęły natychmiastową ucieczkę. Połowa leśnej społeczności zginęła w ogniu. Reszta ruszyła czekając na śmierć. Tak jak się spodziewali - niebawem niebo stało się czarne, a oni usłyszeli wycie. Wilki z magicznych watah wyruszyły by ich zabić. Czarna jako jedyna magiczna istota z uciekających postanowiła uratować przynajmniej większość z nich. Ruszyła na spotkanie przeciwnikom wraz z największymi zwierzętami. Początkowo wyrównana walka zmieniła się w rzeź. Zwykłe zwierzęta padały łatwo. Zbyt łatwo. Jedynymi którzy zdołali przeżyć byli Frethya i niedźwiedź. Gdy kły i pazury przestały być ochroną wadera zmieniła się w cienia. Powybijała resztę z magicznych wilków. Wykorzystała element zaskoczenia gdyż wilki te nie miały pojęcia o jej mocy. Niedźwiedź padł na ziemię. Nie miał szans by przeżyć ze swoimi ranami. Czarna zabiła go skracając jego cierpienia po czym wróciła do innych. Przynajmniej większość z nich przeżyła.
Gdy nastał ranek wszyscy rozeszli się, a wilczyca rozpoczęła wędrówkę. Jak już wcześniej wspomniałam - pominę ją. I tak pewnie nie byłaby ona ciekawa, a trwała niecały rok.
Dotarła więc do Stipant Veritatis Frethya i licząc na znalezienie domu dołączyła do nich.
Nie możemy kochać domu, który nie ma swego oblicza i w którym kroki są pozbawione sensu.
Antoine de Saint-Exupéry
****
Mam nadzieję, że KP się podoba i że o niczym nie zapomniałam.
Zastrzegam sobie prawo do zmian w KP.
Kontakt: anna.eu@onet.pl lub hekate12711@gmail.com
Lub GG które podam osobom zainteresowanym.
Frethya
A to wszystko nie jest ważne, bo jak tylko przyjdzie jej kolej, co nastanie niedługo, to padnie. Mhru.
Zmarła 07.02.2014r 23:13
[ No witam witam nową osobę na blogu... c; ]
OdpowiedzUsuń( Dla ciebie chyba nie jestem taka nowa :3 )
UsuńFrethya
[ <3 ]
Usuń( Wszędzie się 'wtryniam' gdzie ty. Albo to ja tak wybieram albo to ty masz wszędzie KP ^^)
UsuńWitamy Frethya! My już się znamy, ale tutaj trzeba się jeszcze raz przywitać *wyciągnełam łape do wadery uśmiechając się miło.* A więc jestem Saphira, aktualna Alpha SV. Mam nadzieje, że będziesz się tu dobrze czuć :3
OdpowiedzUsuńWitam,witam. *Uścisnęła łapę Alphy i skinęła przy tym głową. Uśmiech zawitał na jej pysku* Też mam taką nadzieję. * Machnęła chwostem czując radość z takiego powitania. *
UsuńFrethya