Alternatywny tekst

8 gru 2013

Rzeczy odbite w moich oczach nie mają znaczenia. Rzeczy, które nie odbijają się w moich oczach, nie istnieją.

I strive! For you..
And I hope your heart didn't stop beating!

Urodziłam się na dnie piekła, które nigdy nie ujrzało światła. Zrodzona w tych mrocznych, tak bardzo mrocznych uczuciach, jakby ściśnięta przez nicość, niepewna tego co ma nastąpić.
Byłam inna.
Nic nie czułam. Nie, inaczej. Możliwe, że to co czułam było już "Pustką". 
Niczego nie mogłam usłyszeć. Niczego nie mogłam ugryźć.
Niczego nie mogłam powąchać.  Niczego, czego dotknęłam nie mogłam poczuć.
Nie mogłam odpocząć. Nie miałam towarzysza.
Po prostu szłam. Sama.
Rzeczy odbite w moich oczach nie mają znaczenia.
Rzeczy, które nie odbijają się w moich oczach, nie istnieją. 
Oto jest nicość.
W Tobie.
I we mnie.
~ Scythe
***
Yenalt.
Moja czarna przeplatana z czerwonymi znakami postać demona leżała na boku w trawie, która nasączała krwią. Klatka piersiowa poruszała się w górę i w dół bardzo szybko. Prawie nie mogłam złapać oddechu. Z pewnością jakieś organy w wnętrzu były uszkodzone. Czułam w pysku ciepłą posokę. Swoją jak i wrogich, teraz rozszarpanych na strzępy samców. 
Obserwowałam basiora, który powolnym krokiem zbliżał się do mnie. Czyżby miał zamiar mnie zabić? W tym momencie tylko o tym marzyłam. Pragnęłam, by ktoś zatopił w moim sercu pazury, by wyrwał mi je i pozwolił mi spotkać się z odwiecznym rywalem, czyli śmiercią.
Yenalt podszedł do mnie, a ja poczułam jak moje ciało się "kurczy". Czarna sierść bledła, by stać się z powrotem szara, a szkarłatne znaki zniknęły. Byłam znowu sobą. Jeśli "sobą" oznaczało właśnie to, co myślałam. Za to Scythe chyba miała zamiar się "obudzić". Zobaczyłam jak bez żadnego trudu materializuje się obok mnie. 
Jarzący się szafirowy łańcuch, którego jeden koniec był owinięty wokół jej serca, a drugi wokół mojego był opleciony też wokół brzucha demona. 
- Sc..yt..he.. - wysapałam. - Co..ty?
- Milcz głupia. - warknęła patrząc pustymi oczami na samca.
Posłusznie, jakby była jej panią, zamilkła. 
- Mortis. - powiedziała w końcu. - Przybyłeś tu ze swoim żywicielem, żeby ze mną porozmawiać? - uśmiechnęła się szyderczo. 
Tymczasem obok Yenalt'a pojawił się "brat" pasożyta żyjącego w mojej duszy tj. Scythe.
- A czemu miałbym nie chcieć Cię ujrzeć, moja droga? - prychnął,a kącik jego ust drgnął.
- Nie udawaj głupiego. Na swój sposób ciesze się, że Cię widzę. Jestem zadowolona, że drugi władca piekła wylądował tak blisko.
Nie słuchałam ich. Nie oni mnie obchodzili. Me fioletowe ślepia wpatrywały się w złote oczy basiora, który tak nie dawno był ostatnią osobą, którą chciałam zobaczyć. Ale teraz czułam co innego. Moje serce wybijało inny rytm. Cieszyłam się, że go widzę. Śmierć z jego łap byłaby kojąca. 
On także raczej nie zwracał uwagi na rozmawiające demony. Ominął ich i podszedł do mnie. Pierwszy raz w jego oczach dojrzałam... smutek. Otworzyłam swoje troszkę szerzej. Posadził swój zad obok mnie i schylił łeb. Patrzył na mnie tylko w milczeniu.
- Nie dobijesz mnie? - spytałam z charkotem,a z mojego pyska wypłynęło więcej krwi.
- Nie, idiotko. - mruknął.
- To po co tu jesteś? - w moim głosie można było usłyszeć nutkę nadziei. 
- Bo jesteś bezmyślną idiotką i tyle. - warknął.
Przymknęłam powieki. Zapomniałam o tym jaki jest wredny. Westchnęłam i poruszyłam się, a z mojego pyska wydobył się głośny jęk.
- Idź stąd kretynie i nie nazywaj mnie idiotką. - syknęłam.
Uśmiechnął się kątem pyska i dźwignął na łapy. Potrząsnął leniwie cielskiem.
- Głupia idiotka, która zhańbiła imię Itach'iego.
- Masz zamiar mnie obrażać? - spytałam starając się podnieść, ale nie dałam rady. - Jeśli tak to lepiej stąd idź.
- Nie mam zamiaru, dopóki się nie weźmiesz w garść. Cień też potrafi leczyć, choć ciężko sięgnąć do tej magii.
- Z pewnością prędzej się wykrwawię i zdechnę. - parsknęłam.
- Dowodzi to temu, że jesteś idiotką.
- A ty jesteś tchórzem. - rzuciłam uśmiechając się z ironią. - Bo nie chcesz mnie zabić.
- Nie rozumiesz tego. - odwrócił łeb w bok, spoglądając na niebo.
Patrzyłam na niego. Cały czas czując jak upływają ze mnie siły.
- Po co był ten pocałunek? - spytałam prosto z mostu.
- A jak myślisz?
- Dla żartu? Dla pokazania Nerze powodu, żeby mieli mnie za co wyrzucić? Przecież to widziała. To było Twoim celem? Chcesz się mnie pozbyć?
- Za dużo pytań zadajesz. - skrzywił się. - Inny powód niż te, które podałaś.
Drgnęłam nagle otwierając szerzej oczy. Moje i tak już pionowe źrenice zwęziły się jeszcze bardziej.
- Kochasz mnie? - spytałam.
Położył po sobie uszy i niepewnie skinął głową.
- Nie sądziłem, że jestem zdolny do kochania, ale jednak. - wyszeptał.
To ją już kompletnie zbiło z tropu i dało odpowiedź na odwieczne pytanie zadawane od kiedy go poznała: Co ja do niego do cholery czuję? 
- Wiesz - szepnęłam i spojrzałam w ciemne, nocne niebo. - Ja Ciebie też, szkoda tylko, że dowiedziałam się o tym w takiej chwili.
- Znajdź magię leczenia w swoim sercu.
Po tych słowach legł obok niej, kładąc pysk na łapach. Przesunęłam wzrok na niego.
- W jaki sposób mam to zrobić?
- Po prostu ją znajdź.
Spojrzałam na krew pod sobą. Mlasnęłam oblizując ubrudzonym w posoce językiem po nosie i wargach. Nie wiedziałam w jaki sposób mam to zrobić. Zaczęłam po prostu skupiać się na magii leczenia.
- Nie skupiaj się na magii, bo jej nie znasz. Skup się na sercu i pomału jej szukaj.
Dziwiły mnie jego słowa. Nigdy nie prawił takich mądrości. Zamknęłam oczy i odetchnęłam. Słyszałam w uszach dudnienie swojego serca. Skupiałam się na tym jak bije. 
Nawet nie spostrzegłam, gdy poczułam się lepiej. Cień delikatnie wsunął się na moje ciało wchodząc w nawet najmniejszą rankę i sprawiając, że znikała. Drgnęłam i uchyliłam powieki.
- I co? Trudne było? - spytał.
- Nie. - odparłam, ale byłam zmęczona. - Jak chcesz to potrafisz pomóc.
Wzruszył barkami. Zerknął na Mortisa i Scythe. Ona również. Jego demon wściekle obnażał kły za to jej demon uśmiechał się szyderczo.
- Nie pozwalaj sobie! - warknął.
- Bo co? - zaśmiała się sarkastycznie. - Życzę powodzenia, ale póki co trzymaj się niedaleko. Nie odwalaj nic, bo to mój teren. Albo znajdź sobie inny, albo nie wzbudzaj sensacji.
- Mam złe przeczucia co do tej dwójki. - powiedział Yenalt.
Uniosłam się lekko patrząc na niego cały czas. Dobrze, że teraz był zajęty patrzeniem na demony i nie zorientował się co chce zrobić. Gładko przewróciłam go na plecy. Widziałam na jego pysku wymalowane zdziwienie. Zrobiłam to samo co on kiedyś. Położyłam łapę na jego klatce piersiowej uśmiechając się delikatnie i z satysfakcją.
- Co,co?! - wpatrywał się w nią kompletnie zbity z tropu. 
Położyłam uszy po sobie. Zdjęłam z niego łapę i znalazłam się tuż nad nim.
- Nie masz za bardzo gdzie uciec. - powiedziałam z politowaniem.
- Nie?
- Nie. - wymruczałam. - Jesteś całkowicie na mojej łasce.
Prychnął cicho i przekrzywił śmiesznie głowę.
- Doprawdy?
- Tak. - zmrużyłam ślepia i zniżyłam łeb patrząc mu prosto w oczy.
Uśmiechnął się złośliwie i po chwili to on górował nade mną.
- Ty. - syknęłam. - Nie pozwoliłeś mi dokończyć.
- Ahm, pozwolę Ci. - zniżył łeb i styknęli się nosami.
Z jej gardzieli wydobył się pomruk, niczym od kota. Przymknęłam powieki i wysunęłam jęzor delikatnie przesuwając nim po jego dolnej szczęce. Uśmiechnęłam się, a on liznął mnie po nosie, merdając ogonem. Położył po sobie uszy, mrucząc cichutko.
Scythe i Mortis patrzyli na nich z szeroko otwartymi oczami i szczękami, które opadły im do ziemi. Demony się otrząsnęły. Samiec złapał Yenalta,a ta druga mnie i odciągnęli nas od siebie. To było dziwne.
- Nie romansujcie ze sobą! - krzyknęła czarna.
Kiedy Yenalt zobaczył miny demonów zaśmiał się cicho i liznął mnie w policzek.
- No cóż, chyba muszę iść. Szukaj mnie w okolicach krwawego jeziora.
I zniknęli. Scythe znowu połączyła się ze mną, a ja w pełni uradowana pobiegłam z powrotem na polanę, by walczyć.
________________________________________
Miłość rośnie wokół nas :3
Niech ktoś napiszę notkę kończącą walkę :C

2 komentarze:

  1. Moje reakcje:
    1. O.O Yenalth i Saphira napisali notke!!!!
    2. *wczytana w notke* i o! nawet ja sie pojawiłam troszku :D
    3. Kochacie się gdy akurat trwa wojna i giną wilki?! Najgorszy moment jaki można było sobie wybrać! XDD
    4. *śmiech* wyobraziłam sobie reakcję Scythe i Mortisa, którą tu tak pięknie opisaliście xD
    Notka po prostu super! I mozna było sie pośmiać.
    Może jednak cos z SV jeszcze będzie? Jest nadzieja!!! Ja musz.e przyznać że nie mam kompletnie weny nawet już na czytanie ;/ Może tak coś odnowić na blogu? Skoro trwa wojna to moze jakiś mroczny czerwono-czarny szablonik? Taki mój pomysł, bo teraz szablon co do notek jest trochę monotonny.
    P.S Przepraszam, że ostatnio się nie odzywam.
    ~Nera

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Nerą WSZĘDZIE a w szczególności 3, 4 i co do szablonu. Pod koniec myślałam że padnę, aż nie mogłam się zebrać do pisania komcia, dlatego pisze dziś xDD

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Jill