"And when the scars heal, the pain passes!
As hope burns, we rise from the ashes!Darkness fades away!
And a light shines on a brave new day!"*
And a light shines on a brave new day!"*
Śmierć
nas otacza. Bicie mojego serca zwalnia. Nie przyjmę obelg tego świata!
Nie poddam się! Odmawiam! Tak to jest. Kiedy jesteś ugięty i złamany.
Tak to jest. Kiedy twoja godność została skradziona. Kiedy wszystko co
kochasz znika. Zachowujesz to, w co wierzysz.
A wierzysz w zwycięstwo!
Nie! Nie zamierzam umierać tej nocy! Będę na zawsze stać obok was i walczyć!
Powstań! Dołącz do nas, walczących!
Stwórzmy lepsze życie.
*
* *
Otworzyłam
oczy i poderwałam się z ziemi otrzepując z piasku. Rozejrzałam się
wokół. Nie byłam na polanie watahy tylko na jakiejś łące w środku lasu.
Było cicho. Słychać było tylko szum liści na wietrze i plusk wody gdzieś
niedaleko. Zmarszczyłam zdezorientowana brwi.
- Gdzie jestem? - spytałam bardzo cicho.
Wtedy
poczułam czyjąś obecność, a także to jak ktoś ociera się o mój bok.
Spojrzałam na białą wilczkę może roczną, która wlepiała we mnie złote
ślepia. Nie można było się pomylić. Poczułam łzy w kącikach oczu, które
spłynęły od razu.
- Kalahari. - wyszeptałam drżącym głosem.
- Nie płacz Saphie. - powiedziała. - To nie czas na ronienie łez. Muszę z Tobą porozmawiać. O bitwie.
To mnie zdziwiło. Bardzo.
- Skąd? - zaczęłam, ale nie pozwoliła mi dokończyć.
- Duchy wiedzą takie rzeczy. - machnęła ogonem i usiadła. - Nie mogę być tu długo dlatego powiem tylko najważniejsze rzeczy.
Również posadziłam swój zad na ziemi i przyjrzałam się jej.
-
Ta walka może skończyć się dla was tragicznie. - otworzyłam szeroko
oczy słysząc to. - Ale można was uratować. Ty Saphiro musisz zadziałać.
Stadu brakuję nadziei i wsparcia. Nawet Venus ją straciła dlatego nie
potrafi nic zrobić. Musisz podnieść ich na duchu i to szybko. Liczę na
Ciebie i na to, że wyjdziecie z tej walki cali, a teraz muszę już
znikać.
- Nie! - krzyknęłam przerażona. - Kali nie!
Jednak zniknęła. Tak samo jak cały świat.
Podniosłam
głowę rozchylając powieki i przesuwając wzrokiem po otaczającym mnie
krajobrazie. Byłam sama i leżałam przy Szmaragdowej Rzece. Potrząsnęłam
łbem i uniosłam się by wstać.
- O. Śpiąca królewna już się obudziła. - powitał mnie jak zawsze pogardliwy głos Scythe.
Westchnęłam głęboko udając, że tego nie usłyszałam. Po chwili jednak się uśmiechnęłam.
- Od dawna zastanawiam się, dlaczego to mnie trafił się tak upierdliwy demon jak ty.
- Uważaj sobie. Moja moc wzrosła, a ten naszyjniczek Ci nie pomoże.
- Pragnę jednak zauważyć, że nie możesz mnie zabić. - wyszczerzyłam tajemniczo kły.
- Naprawdę tego żałuję. Ale gdy tylko będę mogła, zabiję Cię przy pierwszej okazji.
- Powodzenia. - rzuciłam i potruchtałam w stronę polany, gdzie z pewnością kręciła się cała wataha.
I
się nie myliłam. Po jakiś piętnastu minutach dotarłam na miejsce. Już
nie było tutaj wesołej i beztroskiej atmosfery. Wokół czuć było woń
strachu. Mdły zapach. Skrzywiłam się i starałam przypomnieć słowa
Kalahari powoli wchodząc na łączkę.
- Musisz podnieść ich na duchu i to szybko. Liczę na Ciebie i na to, że wyjdziecie z tej walki cali.
Rozejrzałam się chcąc odszukać wzrokiem Venus. Nie było jej. Zadrżałam. Kalahari miała rację. Skoro nasza alpha nie może nic zrobić, ja to zrobię.
Przebiegłam przez polanę i wskoczyłam na głaz niedaleko jaskini z którego najczęściej przemawiała przywódczyni.
- Huhuhu. Bawimy się w alphę? Nie żartuj sobie Saphira. Ty nie potrafisz podnosić na duchu. Co najwyżej dobijać.
Zignorowałam
ją całkowicie i uniosłam pysk do góry. Po chwili wydobyło się z niego
wycie. Wszyscy od razu zwrócili na mnie uwagę. Opuściłam łeb i
spojrzałam po członkach watahy.
- Zbiórka! Do mnie. - powiedziałam dość głośno.
Zdziwiłam
się aż, że mnie posłuchali i po chwili wszyscy stanęli przed głazem
patrząc na mnie ze zdziwieniem i wyczekiwaniem. Przymknęłam oczy i
zaczęłam.
- Nie będę pierdolić o
głupotach tylko od razu przejdę do sedna. - powiedziałam trochę
chłodnawo. - Wyczuwam, że wszyscy się boicie. Rozumiem to. Ale strach, a
utrata nadziei to dwie inne rzecz, a wy macie i to i to. Nie wolno nam
tracić wiary w zwycięstwo! - to zdanie wykrzyczałam. - Bo co? Jakaś
głupiutka wataszka przestraszyła was swoją liczebnością?! A co to
znaczy?! Co oni mają powiedzcie mi?! Szpiedzy powiedzieli mi jak jest w
ich stadzie. Większość ciągle się kłóci, nie są zgrani, a my?
Porównajcie sobie wiecznie posprzeczaną watahę, a naszą, zgraną i pełną
siły!
Patrzyli na mnie osłupieni, ale większość nagle zaczęła się uśmiechać, albo potakiwać.
-
Uważają się za najlepszych, bo jest ich wielu. - mój głos przeszedł do
pogardy. - A co ma ilość do siły? Raczej nic. - a teraz słychać było w
moim głosie dumę. - Wy wszyscy jesteście wyjątkowi. Każdy jest inny i
dzięki temu pokazuje siebie i to co potrafi. Gdyby każdy był taki sam
nasze szanse byłyby marnę. Ale powiem wam coś. Jeśli ja zginę i przejdę
na drugą stronę będę się cieszyć, bo w mojej pamięci zostanie to, że
walczyłam za rodzinę! Bo wy jesteście moją jedyną rodziną, a za was
oddałabym nawet życie. Nigdy się nie poddawajcie nawet jeśli jesteście
sami na tysiące mega silnych wilków! Nigdy, bo nie wstyd jest przegrać,
wstyd to poddać się bez walki!
- Saphira ma rację! - krzyknęła Fire. - Nie możemy się poddawać! Damy radę i wygramy te bitwe!
Wszyscy razem jednym tchem, jednym głosem zawyliśmy.
Już zwyciężyliśmy._________________________________________________
Drugą część napiszę, albo dzisiaj, albo jutro!
* I kiedy blizny się goją, ból przemija, Gdy nadzieja płonie, powstajemy z popiołów! Ciemność przemija! I światło oświetla nowy dzień!
Wojna, cierpienie i smutki przynosi,
OdpowiedzUsuńŻniwa śmierci kosi.
Gdy przyjdzie, każdy obłąkany,
Nadzieję traci jak opętany.
Lecz nie wie, że my też własną siłę mamy.
Do boju wilki!- krzyczą posłani.
Gdy wroga wataha szczyci się ilością,
My ją przebijemy własną miłością.
Przyjaźń i nadzieja razem powracają,
O naszym zwycięstwie wiele przeważają.
A tu taki mały prezent- motywujący wierszyk...Jakoś tak mnie nagle natchnęło. ;D
Bardzo motywująca ta twoja notka ^^
ZAJEBISTY. Nerciu jesteś genialna xD
Usuń*szczerzy się do monitora*
UsuńMiło mi xD A ty to niby genialna nie jesteś? to przez twoją motywację XD
Motywacyjnie zawsze! Trzeba podnieść na duchu zanim wszyscy zginą xD
UsuńŁosz Ty, Saph. No po tej motywacji planujesz, żebyśmy sobie od tak poumierali? Po moim trupie! Ja wam Tu dam! :D Albo P.M. Jak nie dam rady...
UsuńTak mnie zmotywowałaś, że nie ma szans, żebyśmy przegrali, o nie! A nawet, gdyby, to byśmy nawiedzili ich po naszej śmierci! (Dopiero teraz sb przypomniałam, że Sunev ma tę "czarną moc".) Uhm. A więc nie umierać mi tu i dzielnie walczyć!
Wow, ta notka mnie tak zmotywowała, że chciałam notkę napisać zanim dojechałabym do Polski. No i nie mogłam wczoraj spać przez to! xD Ciągle się zastanawiałam, co napisać, jak napisać "wojnową" notkę etc. Jeny, JA CHCĘ NAPISAĆ NOTKĘ! xD No i nie mogę o niczym myśleć.
OdpowiedzUsuńTylko się się zastanawiam czy aby to dobrze, no bo wiesz... to tu, pomiędzy Holandią a Belgią odnalazłam P.M. ... HELP! xD
PS Nercia, ten Wierszyk jest prze! On też mnie motywuje (I P.M. też...).
Ej... JA MAM TAK SAMO... Tylko nie mam pojęcia co napiszę xd
UsuńTrolololo.
Czy Terra będzie spełniona?
Czy napisze jak zwykle świetną notkę?
Kiedy pojawi się jej notka?
Co w niej będzie?
Tego wszystkiego także już niedługo się dowiemy!