Alternatywny tekst

17 sie 2013

Całus?

Od pewnego czasu obserwował członków Stipant Veritatis, będąc ukryty w cieniu. Od razu rzuciło mu się w ślepia, iż każdego ogarnęły ponure myśli. Jakby nie wierzyli w to, że wygrają tę wojnę.
Nadchodząca wojna zbiera swe żniwa. Kradnie wesołe myśli, zostawiając tylko strach...
Być może.
Wyśledził wzrokiem czarną postać o fiołkowych i nieufnych oczach. Strzygł uszami, nieświadom, że ogon porusza się lekko wbrew jego woli.
Stanowczo to zauroczenie albo zakochanie, skoro szukałeś jej. Twój ogon też tak ,,mówi".
Zamknij się.
Spojrzał wilkiem na swój ogon i siłą woli zatrzymał jego ruch. Przeciągnął się leniwie i podreptał za Saphirą, nadal pozostając w cieniu. Wadera oddalała się w kierunku jeziora i to sama.
Dziwne... Przecież w okolicy grasuje Stipant Sverae.
Już dawno się pogodził z tym, że tam nigdy nie wróci. Potrząsnął z roztargnieniem łbem. Bezszelestnie zbliżał się do niej, kiedy byli dość daleko od ich jaskini. Coś go zatrzymało w pół kroku. Ciche łkanie.
Ona płacze? Ale dlaczego...?
To wszystko ją przerasta i tyle.
Zignorował zaczepkę demona i usiadł nieco za nią, ale i obok. Poruszał się niczym doświadczony drapieżnik. Jego ruchy były niesłyszalne. Liznął różowym językiem swój nos oraz smoliste wargi, przy okazji czyszcząc kły. Zerknął kątem oka na jej pysk. Z jej ślepii wypływały krystaliczne łzy, które wsiąkały się w czarną sierść na policzkach.
- Czemu płaczesz? - Walnął prosto z mostu.
Podskoczyła gwałtownie i po chwili zjeżyła się, stojąc przodem do niego.
- J-jak ty się... tu...? - urwała nagle i odwróciła łeb w bok. Widocznie chciała ukryć swoje łzy.
- Spacerowałem sobie i oto spotykam zapłakaną uczennicę Itachu - mruknął z słabo słyszalną ironią.
Uśmiechnął się półgębkiem, widząc, iż sierść Saphiry nieco opadła.
- Idź stąd i zostaw mnie w spokoju.
- Po co? Boisz się, że ktoś nas dostrzeże? Otóż nie, idiotko. - Zaśmiał się sarkastycznie.
Powiódł ogonem po ziemi. Prawą przednią łapą przejechał od ucha do nosa, jakby chciał coś odgonić z pyska. Spojrzał na nią spod pazurów. Zauważył, że zadrżała.
- Nie, nie boje się, że ktoś nas zobaczy. Chce zostać sama - rzuciła twardo.
- Jasne, jasne... - mrucząc to, zbliżył nieco pysk do niej. Chciał ją sprowokować.
Po chwili uniósł łeb do góry i na błękitnym niebie dostrzegł rubinową tarczę księżyca. Uśmiechnął się złośliwie i położył uszy po sobie. Z jego gardzieli wydobyło się ciche wycie.
- Wiesz, że czasem jest lepiej wyrzucić to z siebie niż tłamsić w sobie? - spytał, kiedy skończył wyć.
- Wolę już drzeć się na drzewo niż tobie się zwierzać - prychnęła.
- Proszę bardzo. Nic ci nie staje na przeszkodzie - odparł ze złośliwym uśmiechem i wskazał łbem najbliższe drzewo.
Czarnulka spojrzała na niego jak na idiotkę. Zaraz wyraz jej pyska zrzedł, kiedy zorientowała się, że Yenalt mówił poważnie.
- Jesteś kretynem. Spadaj stąd - warknęła mimowolnie, obnażając kły i jednocześnie marszcząc gniewnie nos.
- Nie mam takiego zamiaru, idiotko. - Uśmiechnął się z zimną satysfakcją, widząc jej łzy w kącikach ślepii. Gładko przewrócił ją na plecy, nie zważając na jej protesty. Kiedy położył łapę na jej klatce piersiowej, znieruchomiała i ze strachem go obserwowała. Miała pełną świadomość, że ,,przeciwnik" jest od niej silniejszy. O wiele bardziej doświadczony...
- Nie nazywaj mnie idiotką. Nie lubię tego... - Łzy spłynęły z jej oczu.
- No to polubisz... - mruknął.
Zniżył łeb tak, iż ich nosy wzajemnie się styknęły. Spojrzał na nią trochę wesoło. Położył uszy po sobie i przesunął łapę, która była na jej klatce piersiowej, w prawo. Teraz miał ją dokładnie pod sobą, a ona nie miała za bardzo jak uciec.
Spodobał mu się zaskoczony wyraz pyska. Lubił grać na czyichś uczuciach. W jej ślepiach odczytał, iż samka nie wie, co ma zrobić. Aż do chwili...
- Z-zejdź ze mnie. I nie polubię. - Odzyskała mowę i w wściekłym grymasie obnażyła zęby.
- A jak nie to co? Przecież nie masz ze mną szans. Nie przy tym poziomie wiedzy.
Zamilkła i tylko uważnie go obserwowała. Tymczasem czułe uszy basiora wychwyciły cichy szelest krzaków. Zerknął nieufnie w prawo.
Aha. Ktoś nas jednak widział...
Czarna wadera z bandażami na przednich łapach. Intensywnie błękitne ślepiątka wyrażają strach i jednocześnie zdumienie waszym pocałunkiem...
Kto cię pytał o twoje zdanie?
Em... Nikt?
No to z łaski swojej lepiej milcz.
Mortis potrafił być uciążliwy swoimi, jakże trafnymi, uwagami. Parsknął i po chwili puścił wolno Saphirę, która prędko skorzystała z tej okazji i oddaliła się na bezpieczną odległość. Jeżyła się, obnażała kły i warczała. Wskazał łapą na krzak, z którego wydobyło się głośne sapnięcie, co zdezorientowało nosicielkę jednego z czterech władców piekła.
- Czeka cię niemiła niespodzianka.
Po tych słowach zaczął się oddalać w kierunku Czarnego Lasu. Uśmiechał się sarkastycznie i merdał lekko ogonem. Nie miał zamiaru się żegnać, bo to było nie w jego stylu.
Następnym razem...

8 komentarzy:

  1. Heh..jak widać niezły ze mnie szpieg! XD
    Fajna notka..hmhmhm czyli na blogu są dwie zakazane miłości. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Huhu! A jakżeby inaczej kochana Nerciu! ^^
      Ty szpiegu lepiej zajmuj się SS, a nie paczeniem kto z kim jest, czy romansuję. xD

      Usuń
    2. Hah, Szpeg Nera zawsze na Tropie! Hm, dwie zakazane miłości, powiadasz? Heh, nie tylko one..
      Spokojnie Saphi, taka rola szpiega, wiedzieć wszystko na bierząco. ;)

      Usuń
  2. ahh te romanse... ;p
    Jak dobrze, że ja nie mam takich problemów miłosnych o.o xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, jasne "jeszcze"... ;p No chyba w innym życiu jak już xd

      Usuń
    2. Tego nie wiesz, moja droga. A nuż, widelec może ktoś Ci zakręci w głowie? Wielka niewiadoma. ;)

      Usuń
    3. Jasne... Kto by mnie tam chciał... o.o

      Usuń

Szablon wykonany przez Jill