Wojna. Wilki walczą ze sobą zamiast żyć w zgodzie. Czy to do tego dążył Stwórca? Po cóż nam moce, skoro nie możemy żyć w pokoju? Tylko niszczyć potrafimy, odebrać je nam trzeba. Krew. Szkarłat. Brzydziła się sobą wgryzając się w gardło kolejnego przeciwnika. Brzydziła się sobą zmieniając się w cień i mordując ich. Tych, którzy z nią nie mieli żadnych szans.
Śmierć, śmierć. To już nudne. Padają łatwo. Zbyt łatwo.Oblizała pokryty czerwoną posoką pysk. Rzuciła się na kolejnego, zabiła. Bez zbroi. Bez niczego. Oni byli śmieszni. Na cóż im zbroja, skoro zabija ich zwykła wilczyca. Nie. Nie jest ona zwykła. Toć to morderczyni opanowana szałem, cała we krwi. Ale to nie jej krew. Ona zadraśnięcia nawet nie ma. Zabijać. Mordować.
To nie ja..
Wizja. Jej sny to wizje? Ból. To jakiś biały wilczur wgryzł się w jej łapę i nie puszczał. Zawyła z bólu, po czym w cień się zmieniła i jego żywot zakończyła. Rozejrzała się. Wszędzie wojna. Ale nie.. Tu nie ma ludzi. Nie ma orła. Może to dobrze.. Upadła na ziemię przygnieciona przez jakąś wilczycę, która jej imię wysyczała wręcz. Z pogardą spoglądała na nią i odsunęła się, by ta wstać mogła.
- Fre. Ty zawszony kundlu.
- Vey. Ty bezczelna..
- Nie pozwalaj sobie! - warknęła i zaczęła ją okrążać - Wciąż cię zabić mogę z łatwością!
- Czyżby? - prychnęła czarna.
- Znam wszystkie twoje ruchy. Jesteś niczym.
- To nie ja dołączam do watahy która mi wroga jest. Wiedzą kim jesteś?
- Nie. A ty nie zdążysz ich poinformować. - rzekła po czym skoczyła na Frethyę.
- Nie zamierzam. - odpowiedziała spokojnie i zmieniając się przy tym w cienia odsunęła się.
- Cień. To ci nic nie da!
Szara rzuciła się na nią ponownie, a czarna tylko krok w tył zrobiła i w wilczej już postaci usiadła.
- On żyje? - spytała przekrzywiając delikatnie łeb.
- Nie. Zabił go szpieg. - Vey usiadła i wzrok od Frethyi odwróciła. Wstyd jej było zwyczajnie.
- Przykro mi. - powiedziała szczerze.
- Zamknij się i walcz!
Tym razem atak na czarną udał się. Tarzały się po ziemi chcąc wydostać się na górę, ale na nic im się to nie zdało. Po chwili Frethya wydostała się spod Veynan i spróbowała po raz ostatni:
- Nie rób tego.
Szara wilczyca zmniejszyła odległość jaka je dzieliła i w tejże chwili dmuchała w pysk czarnej. Nagle szybki ruch łapą wykonała i brzuch jej pazurami rozcięła. Frethya w łapę jej się wgryzła chcąc tym razem tą walkę wygrać. Niestety rany poważne odniosła, bowiem Veynan na łapie stal również miała i na grzbiecie czarnej wilczycy krwawiące rany się pojawiły. Przewróciła ją na ziemię i zamierzając jej życie zakończyć pysk otworzyła, a zakrwawione kły już delikatnie wbiły się w szyję Fre, gdy nagle wycie usłyszały. Warknęła szara i pazurami na pysku drugiej krwawiące rozcięcia zostawiła. Odeszła od niej i ruszyła w stronę z której dobiegało wycie. Frethya kulejąc również tam dotarła. To co ujrzała przeszło jej najśmielsze oczekiwania. Ogon podkuliła, a strach dało się zobaczyć w jej oczach. Wycofała się z tamtego miejsca i cwałem przed siebie pobiegła. Pod drzewem usiadła, ale ani łzy uronić nie potrafiła.
Nie znała jej.
Nie potrafiła..
--------------------------------
Myślę, że to dobry pomysł, aby opisać uczucia postaci co do śmierci Venus.
Frethya
Informuję, że zdjęcie w moim KP zostało zmienione. Mam nadzieję, że pasuje.
OdpowiedzUsuń( A z jakiego powodu napisałaś to tutaj? .-.)
Usuń[Żebyś na pewno to zauważyła. Nie chcę, żeby potem było na mnie, że zdjęcia kradnę c:]
Usuń( Myśl co chcesz. Nie zamierzam ci ponownie tłumaczyć, że to nie był w żaden sposób atak bądź co ty tam jeszcze sobie myślisz.)
Usuń[Wybacz, ale to Ty napisałaś, że to było "delikatnie mówiąc niemiłe". Zmieniłam to zdjęcie. Co ja jeszcze robię źle?]
OdpowiedzUsuń( " Myśl co chcesz". Co robisz źle? Uważasz mnie nagle za wielkiego wroga. Ale czy naprawdę musimy zaśmiecać tym bloga?)
Usuń[Nie, nie uważam Cię wcale za wroga. Po prostu nie lubię zostawiać niedopowiedzeń, bo każdy później wymyśla swoją wersję. Ale masz rację, nie na blogu.]
Usuń