Alternatywny tekst

6 lip 2013

To dzisiaj... cz. 2

" Our future's here and now,
Here comes the countdown!
"

Ciemność pochłania wszystko. Nie ważne ile będziesz walczyć. I tak zginiesz.

*
*   *
Nie ruszyłam się z miejsca. Me niemożliwie szeroko otwarte oczy z pionowymi teraz źrenicami i krwawą barwą, wpatrywały się w postać Scythe. Krew wypływała jej z każdego możliwego miejsca na ciele. Najpierw na moim pysku ukazał się grymas przerażenia i szoku, ale tylko na początku. Teraz stałam wyprostowana z dumnie uniesioną głową i patrzyłam na nią. Powoli mój wzrok przyzwyczajał się do tego okropnego widoku. Demon wyszczerzał kły w ironicznym uśmiechu.
- Słyszysz? - warknęła robiąc krok do przodu. - Zginiecie marnie.
Trzepnęłam ogonem i poruszyłam uszami. Przekrzywiłam głowę w bok, a na moim pyszczku pojawił się delikatny i irytacyjny uśmieszek.
- Twoja krew cuchnie zgnilizną. - powiedziałam mlaskając z niesmakiem.
Scythe była widocznie zdziwiona widząc moją obojętność na jej słowa i ten dziwny spokój.
- Nie obchodzą Cię już? Co? Boisz się? Masz zamiar podkulić ogon w czasie bitwy i uciec?!
- Nie. - odparłam hardo i odważnie. - Będę walczyć do końca. Do ostatniej kropli krwi, która wypłynie z moich żył. Do ostatniego bicia mego serca. Dopóki to się nie skończy.
Wilczyca przede mną wrzasnęła wściekle i rzuciła się na mnie. Ale ja stałam w miejscu patrząc na nią bez mrugnięć. Jej ataki były bezskuteczne i tylko przechodziły przeze mnie, nie robiąc mi najmniejszej krzywdy.
- Zabije Cię! Zabiję, słyszysz?! Jeszcze kiedyś będziesz cierpieć!
Wywróciłam oczami i powstrzymałam ją ruchem łapy.
- Ostatnimi czasy, zrozumiałam coś. - wyszeptałam cicho.
- Co niby?
Podniosłam łeb do góry i wpatrzyłam się w szkarłatne niebo i krwawy księżyc. Z mojego oka wypłynęła samotna, czarna łza i skapnęła na ziemie. W tym właśnie miejscu, wyrosła przepiękna czarna róża. Znowu spojrzałam na Scythe.
- Zrozumiałam, że jeśli będę cały czas się zamartwiać, bać i uciekać to, to i tak nic mi nie da. Lepiej podnieść głowę do góry i iść dalej. Walczyć.
Demon warknął tylko i po chwili znikł.
Nie upadnę. Nie poddam się. Nigdy. Zawsze będę walczyć o lepsze jutro.

*
*   *
Szłam bardzo powoli przez las w kierunku jaskini. Rozmyślałam nad tym dziwnym zachowaniem Scythe. Czyżby chciała mnie sprowokować...? Możliwe. Zresztą, z nią wszystko jest możliwe. Przymknęłam fioletowe ślepia i zatrzymałam się. Tyle rzeczy zaprzątało ostatnio moją głowę, a ja jak na złość nie mogłam sobie z nimi poradzić. Warknęłam cicho z tą nutką smutku. Uniosłam łeb ku górze i spojrzałam w niebo. Prawie cały czas na nie patrzyłam. Nie mogłam znieść tego uczucia, że to już jutro. Dziwny ucisk w brzuchu. Czyżby jednak strach? Pokręciłam głową.
- Strasznie szybko zmieniam swoje nastawienie. Najpierw gram odważną i pewną siebie. - przerwałam spuszczając łeb. - A potem to się zmienia. Nie mogę sobie z sobą poradzić.
Chciałabym, żeby była tu... Kalahari. Ona zawsze wiedziała co zrobić. 
 Z mojego oka wypłynęła samotna łza.
- Kalahari.. - szepnęłam smutno. 
Wtem usłyszałam trzask gałązki. Znieruchomiałam i nastawiłam uszy. Nieznajomy zapach uderzył w moje nozdrza. Szpieg.
Odwróciłam się i zaczęłam szarżować na nieznajomego. Ten poderwał się z ziemi i zaczął uciekać.
- Chodź tu! - wrzasnęłam. - Wracaj!
Był szybszy i udało mu się umknąć przed moim wyrokiem. Zatrzymałam się dysząc. Nawet dzień przed... Nasz szpiegują.
Odwróciłam się i pognałam do watahy.

*
*    *
Uchyliłam powieki i spojrzałam po obudzonych już członkach watahy. Byli niespokojni i szykowali się. 
To dzisiaj...

______________________________________________
Saphira i jej genialne pomysły. Tak moi drodzy. Mam nadzieje, że nikomu nie przeszkodziłam w notkach. Ale bitwę czas zacząć!
Coś przygaśliście, czy mi się wyyydaaajęęę??

1 komentarz:

  1. Terra/Santino8.07.2013, 00:50

    Uhm... Przyznam, po Twojej wcześniejszej i tej notce, że Scythe jest straszna! Normalnie demonica z piekła rodu (tak wiem, że to prawda). Br... Zaczyna mnie przerażać. I niech zgadnę: to dopiero początek?
    To dobrze, że się nie dasz. Już rozumiem, dlaczego wcześniej nie chciałaś jej wypuścić. A niech tam siedzi całe wieki. Scythe mnie przeraża.
    Kalahari? Pierwszy raz słyszę. Aż mnie zaciekawiłaś. Kto to taki? Pewnie odpowiedzi doczekam się w nowej notce. No ale kto to taki? xD
    Znowu szpiedzy? Stipant Sverae... Mogliby dać już spokój, no...
    Umh, masz rację, trochę przygaśliśmy. Pewnie przez te wakacje. Przyznam, sama się przez parę dni się leniwiłam. Dobra, czas się wziąć do pracy! Bo jak już powiedziałaś, bitwę czas zacząć!

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Jill