Hałas... Tętent kopyt... Krzyki rodziny... Młoda wilczyca starała się biec jak najszybciej. Znajdowała się w dolinie między tysiącami karibu. Nie miała jak uciec. Słyszała matkę, ojca, rodzeństwo... Nawet ono się o nią martwiło. Biegła przed siebie. Z boków karibu już ją otaczały. Wiedziała, że nie da rady zbiec na bok. Zbyt wielkie ryzyko. Pozostało jej biec przed siebie. Jednak z każdą chwilą traciła siły. Lada moment znajdzie się między kopytami. Starała się znaleźć jakąkolwiek deskę ratunku. Los jednak nie był po jej stronie. Nigdzie nie widziała żadnej kłody ani norki czy czegokolwiek. Karibu ją doganiały. Nagle potknęła się i przeturlała po ziemi. W tej samej chwili, w której się zatrzymała usłyszała przerażone krzyki rodziny. Zamknęła oczy. Potem nadszedł ból..........
Obudziłam się z wrzaskiem. Wspomnienie zawsze wracało do mnie we śnie. Tamten horror był mi znany, aż na zbyt dobrze. Wyszłam z norki, którą wybrałam sobie na tymczasową kryjówkę. Słońce prześwitywało przez liście drzew. Ósmy dzień podróży. Bez rodziny, samotnie, w poszukiwaniu nowego domu. Ruszyłam dalej. Starałam się odepchnąć myśli o śnie. Próbowałam się zająć wspominaniem szczęśliwych wydarzeń. Jednak one powodowały, że koszmar wciąż wracał. Zajęłam się w końcu zapoznawaniem się z terenem. Bardzo tu fajnie i cicho..... I pusto. Wiem lubię samotność, ale bez przesady. Każdy chyba czasem z musi z kimś rozmawiać. Nawet największy samotnik. Nasłuchiwałam w nadziei, że kogoś usłyszę. Nic... Ciągle cisza... Ciekawe co słychać u rodziny pomyślałam. Szłam już kilka godzin. Nagle usłyszałam odgłosy. Odgłosy walki. Szybkim krokiem poszłam w stronę hałasu. Po chwili dzieliły mnie od nich tylko krzaki. Wyjrzałam delikatnie. Cała polana pokryta była krwią. Wilki walczyły zawzięcie. W około leżały martwe ciała. Ogrom bólu i śmierci mnie przeraził. Jeśli mam się gdzieś znaleźć to nie tu. Byłam ciekawa czemu walczą, ale nie aż tak, by wyjść sobie spokojnie i spytać jakiegoś walczącego co się dzieje. Nie, aż taka głupia to nie jestem. Wycofałam się cicho na pewna odległość i ruszyłam w innym kierunku. Jednak odgłosy walki ciągle mi towarzyszyły. Nagle wyszłam na nieznaną mi polanę. Rozejrzałam się i w tej samej chwili ktoś przycisnął mnie do ziemi.
-Kim jesteś?! Szpiegiem?!-warknął niebieski wilk.
-Nie, nie.... Ja nie jestem stąd- powiedziałam próbując zepchnąć basiora z siebie.
-Jeśli tak to skąd jesteś....-warknął, ale czułam, że nabiera wątpliwości.
-Z daleka.... Odeszłam od rodziny.-odpowiedziałam.
-Jak masz na imię??
-Emma-odpowiedziałam.
Nie zapytałam go o jego imię, bo widziałam, że jest zbyt zdenerwowany. Basior zszedł ze mnie, ale nadal przyglądał się podejrzanie. Nie miał do mnie zaufania.
-Co to za walka na sąsiedniej polanie??-zapytałam, a on spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
-Czyli na serio nie jesteś stąd. W skrócie walka między Stipant Veritatis, a Stipant Sveare. Powód mało ważne. Walka po prostu jest. Mam nadzieję, że skończy się naszą wygraną.
-Mogę w czymś pomóc-spytałam- I jak coś zostać??
-Pomóc możesz... Przyda nam się każda para łap.... Czy zostaniesz.... Zadecyduje alpha.
Zaprowadził mnie do innego wilka. Gdy tłumaczył mu co tu robię rozejrzałam się po polanie. Pierwszym co rzuciło mi się w oczy była ranna, nieprzytomna wilczyca. Podeszłam do niej. Rany miała zabandażowane, ale była w kiepskim stanie.
-Na czym się znasz???-spytał mnie basior.
-Na opatrywaniu ran...-odpowiedziałam.
-W takim razie będziesz pomogać tutaj-odpowiedział i odszedł w stronę polany na której toczyła się walka..... Zostałam na polanie sama z rannymi.....
Emma
Tak krótko, bo weny nie mam xP
30 paź 2013
21 paź 2013
Odświerzony Ash
Imię: Ash
Nazwisko: ---
Wiek: 10 mies.
Płeć: wilczek
Partner: za młody
Potomstwo: za młody
Rasa: ---
Pochodzenie: Japonia
Charakter: Skryty i cichy. Nie lubi, kiedy zwraca się na niego uwagę, woli żeby nikt go nie widział. Nie lubi obcych, a raczej boi się ich. Ma też jednak inną stronę: potrafi wykorzystać każdą okazję, na wszystko. Co by to nie było. Pogodny, kiedy czuje się bezpieczny.
Cechy: Jest bardzo bystry i szybko się uczy, zazwyczaj na błędach. Ostrożny, rozważny. Nie zrobi niczego, nad czym wcześniej się nie zastanowi co najmniej 2 razy. Szybko pojmuje sytuację i dostosowuje się do otoczenia. Rzadko narzeka.
Znaki szczególne: Ma ciemną łatę na plecach i prawym oku. Biała grzywka przysłania mu lewe oko i ma obrożę.
Moc: jeszcze żadna, może kiedyś się czegoś nauczy.
Historia: Mało znana, matka nie żyje, ale jemu to zbytnio nie przeszkadza, bo nawet jej nie poznał, więc zbyt za nią nie tęskni. Podróżuje ze swoim ojcem, Takkechiou, odkąd skończyła się wojna, na której zginęła jego matka.
Sorka że tak rozwlekle :D I nie mam mnie ani Ash'a w KP po lewej!
Odświerzony Oruko
Imię: Oruko (おるこ)
Nazwisko: じゅうに(Dwanaście)
Płeć: Basior
Wiek: 4 lata
Partner: Fire
Potomstwo: brak (chwilowo zajmuje się Ash'em)
Żywioł: Lód
Stanowiska: Wojownik
Pochodzenie: Japonia
Cechy charakterystycze: Biało-niebieski, czasem z kataną.
Charakter: Cichy, skromny. Nie lubi nikomu zawadzać. Poważny w każdym calu, raczej nie zwraca uwagi na obelgi. Wręcz ślepo oddaje się powierzonemu zadaniu. Uparty, nie da za wygraną, irytują go idioci.
Historia: Po odejściu ze stada stał się podróżnikiem - podróżował przez pół życia, zachaczając o różne tereny, spotykając różne wilki, przechodząc przez różne miasta, tocząc różne walki. Po 2 latach błądzenia został zaatakowany przez Fire, kiedy przechodził przez jej teren, ale bardzo szybko się pogodzili - niemal natychmiastowo wilczyca zmieniła do niego nastawienie i razem z Sumi (lisem, przyjaciółką Fire) mieszkali w jednym miejscu przez pewien czas, ale w końcu rozdzielili się - Sumi osobno, Fire i Oruko osobno.
Ciekawostka: Oruko należy do organizacji, możnaby to w sumie nazwać "wojskiem", ale już dawno nic od nich nie usłyszał.
Odświerzona Fire
Imię: Fire
Nazwisko: しろおおかみ (Shiro Ookami jap. Biały wilk)
Płeć: Wilczyca
Wiek: 3,5 roku
Partner: Oruko
Potomstwo: brak (chwilowo zajmuje się Ash'em)
Żywioł: Ogień
Stanowiska: Szpieg
Pochodzenie: Japonia
Cechy charakterystycze: Trzy podłóżne blizny ułożone przy nasadzie ogona układające się poziomo na linii kręgosłupa, nadcięte prawe ucho. Jasne, błękitne oczy wyróżniające się przy białym futrze. Duża jak na wilczycę, rzadko który basior dorównuje jej wzrostu.
Charakter: Szalona, przyjacielska, nie potrafi usiedzieć w miejscu i ciągle jej się nudzi. Albo śpi, albo się wygłupia. Potrafi śmiać się ze wszystkiego. Sama uważa, że żaden inny samiec nie wytrzymałby z nią tak długo jak Oruko. Rzadko bo rzadko, ale czasem lubi pofilozofować, a kiedy wpadnie już w taki trans, oddziela się od wszystkich i wszystkiego, siedzi i myśli. Potrafi tak całymi dniami. Jest odważna, czasaminawet za bardzo, co wciąga je w kłopoty takie jak walka przy której zdobyła blizny.
Historia: Jako szczenię była wychowywana przez ludzi, jednak jako roczny maluch w pożarze zginęła jej pani. W tedy po raz pierwszy skontrolowała ogień. W jej myślach z nikąd pojawiła się wizja jej nowej umiejętności. Kiedy miała dwa lata, wraz ze swoją lisią przyjaciółką złapały przechadzającego się po ich terenach podróżnika, którym był Oruko. Od tamtego czasu są nierozłączni.
19 paź 2013
Emma Van Alen
Imię:Emma
Nazwisko: Van Alen
Wiek: 2 lata
Płeć: Chyba widać, że samica....
Moc: Wody i powietrza
Stanowisko: Czujka nocna, medyk, mag wody
Charakter: Cóż może o sobie powiedzieć..... Jest wrażliwa to na pewno. Mimo tego, że jej dokuczali nie jest chamska, ale miła i życzliwa. Bywa dowcipna. Bardzo skromna i strasznie ale to strasznie współczująca. Czasami jak się czegoś uczepi to nie ustąpi puki ktoś się nie zgodzi. Jest bardzo łatwowierna. Jej cechami są delikatność i łagodność. Nienawidzi kłamać i uczciwość jest dla niej bardzo ważna .Jest pracowita, lojalna i posłuszna. W podróży nauczyła się cierpliwości i pomysłowości. Jest podstępna, sprytna i rozsądna.Ciekawska, energiczna i pełna życia. Jest rozmowna, ale czasami potrafi być gadułą nad wszystkie. Uwielbia ciemność. Czuje wtedy siłę i odwagę.
Historia: Jej rodzina prowadziła koczowniczy tryb życia. Pamięta go dokładnie. Urodziła się w Kanadzie. Pierwsze urodziny obchodziła na Alasce. Miała cztery siostry i braci. Była najmłodsza. Rodzeństwo jej dokuczało, robiło z niej kozła ofiarnego. Ona nauczyła się jednak dawać sobie radę z nimi. Miewała też wypadki. Jedynym, który pamięta jest stratowanie przez karibu, z którego ledwo wyszła żywa. W późniejszym czasie połowa jej rodzeństwa rozeszła się po świecie, by założyć własne rodziny i prowadzić taki sam tryb życia jak rodzice. Nie minęło kilka tygodni i ona odeszła. Chciała zamieszkać na stałe w jednym miejscu, a nie żyć jak jej rodzina.....
Lubi: ciemność, pomagać, pocieszać, śmiać się
Nie lubi: zasmucać, obrażać
Lubi: ciemność, pomagać, pocieszać, śmiać się
Nie lubi: zasmucać, obrażać
Znaki szczególne: Motyle skrzydła, niebieska strzałka pod okiem
Witam wszystkich serdecznie
Notka organizacyjna
Wybaczcie mi to niepisanie. Jak obiecałam, napiszę notkę organizacyjną. A więc nie przedłużając:
Aktywność
Tak jak wiemy, chyba wszyscy zrobiliśmy sobie "krótką" przerwę. Nie
zamierzam wypominać, pisać kazania czy coś z tych rzeczy. Ważne, że są
tu takie osoby, które jeszcze pamiętają o SV. Doceniam to. Saphira, Nera, Fire Sasha dziękuję Wam. Allex, wiem, że jeszcze jesteś. Oto odpowiedzi ta twe pytania:
-trwa wojna pomidzy Stipant Veritatis a Stipant Sverae. Alfa wrogiego
stada -Sunev jest siostrą naszej Alfy-Venus. Zła wataha ma ogromną,
przeważającą liczebność. Wierzymy, że wygramy. Mamy coś, czego oni nie
mają: Przyjaźń i siebie nawzajem. Nie pozostawimy swoich na polu walki.
Zaś SS(Stipant Sverae) miało przed wojną trochę sporów.
-rozumiem,
brak czasu, szkoła. My tutaj nie zmuszamy do pisania. Z doświadczenia
wiemy, iż to się źle kończy. Możesz napisać kiedy chcesz, co chcesz (ale
prosimy o dawanie o sobie znaków życia, np. mieć kontakt z jakąś osobą
ze stada, lub pisać komentarze)
2. Ok, jakby coś, to wpiszę Ci nieobecność, jak napisałaś w komentarzu.
I nie martw się o zapomnieniu o LO. Ważne, że jesteś ;)
PS Nie obrazisz się, że napisałam odpowiedź w notce a nie w komentarzu? Jakby coś, to mogę zmazać.
Chce
sporządzić tu listę Aktywnych Członków. Różni się od LO tym, że jak
ktoś napisze komek/ da o sobie znak życia, to zostanie zapisany. Jak
nie, to nie. Na razie nie będzie konsekwencji, ale może to się zmienić
za parę miesięcy:
Saphira
Nera
Fire
Sasha
Terra
Allex
Emma
Allex
Emma
Notki
Jak
już wspominałam, nie zależy tu o pisanie z przymusu, lecz dla
przyjemności. Nie chce zmuszać nikogo, ale... tak pusto ( nie do
końca, bo już się pojawiły nowe notki). Już biegnę z wytłumaczeniami!
Wymyśliłam sobie (od razu mówię, że jeżeli komuś się to nie podoba, to
może nie po głowie bić młotkiem, rąbnąć siekierką, czy co chcecie ze mną
zrobić), że może raz na miesiąc, żeby każdy z Was napisał miniaturki.
Co to takiego? Możecie pisać o czym chcecie, nawet nie związanego z
ówczesnym tematem w stadzie. Najlepiej, żeby miała min. 5 zdań do ilu
chcecie. Ale ma to mieć charakter krótkiego opowiadanka. Nawet w stylu
"Wilczyca weszła na polanę. Zastanawiała się co zrobić...." i tak dalej.
Coś w stylu RPG, jak na chacie. Gdzie je pisać? W brudnopisie (bardzo
mile widziane), pod najnowszą notką, bądź pod najnowszej notki
organizacyjnej/LO. Albo zrobi się inną zakładkę, choć sądzę, że
brudnopis może się sprawdzić. Jeżeli macie jakieś pomysły, lub chcecie
mnie a to zjechać, to piszcie ^^ (mój optynizm mnie czasem dobija).
Regulamin
Niby
się niczym nie różni od wcześniejszego. Ale został zmieniony styl,
ilość punktów i nie tylko. To było dawno, ale prosiłabym o zapoznania
się z nim jeszcze raz. (na marginesie powiem, że nic a nic nie zrobiłam
ze mianami, a odnowiciel Regulaminu jest mi nieznany. Pytanie: Kto to?
:D ). I w nim przykuł mnie tekst, mniej więcej taki: "Jeśli przeczytałeś regulamin, wpisz w komentarzu sekretne hasło". I
proszę mi napisać to tajemnicze słowo. Ale nawet, jak ktoś je znajdzie w
komentarzu, który ktoś napisał przed nim, to proszę i tak przeczytać (i
napisać tajny wyraz).
Stanowiska i Hierarchia
Chciałam się tylko zapytać, czy wszyscy są zapisani i czy w
odpowiednich miejscach? Proszę sprawdzić. I to jest okazja do
zmienienia, dodania sobie, ale także wypisanie się z jakiegoś.
Chciałabym, żeby to było już "odfajkowanie".
Coś w końcu trzeba z nią coś zrobić. Prawdopodobnie już wam wspominałam mój
pomysł o tym, żeby zrobić taką tabelę co trzeba zrobić na jakieś
stanowisko i wymagania. Ale chciałabym, żeby to było zrobione wspólnie,
by nikt nie miał pretensji, że coś zostało zawyżone bądź odwrotnie. Od
razu mówię, że raczej się "nie piekli", więc jak to się zrobi trochę
później, to chyba nie zaszkodzi.
Informacje/Nb
Tą,
jak i inne zakładki trzeba odświeżyć. Mogę się tym zając, ale nie
gwarantuję, że zrobię to teraz (jest już północ, a ja muszę o 7 wstać
*chlip*). W przeciągu tygodnia powinnam się wyrobić. Jeżeli ktoś by miał
więcej czasu i jak by się chciało, to się nie obrażę. Ale nie chcę z
siebie robić jakiegoś nieroba ("za późno, moja droga"-słyszy głos P.M.
Muszę się pośpieszyć, bo zaczyna się wtrącać, i jeszcze by brakowało,
żebym wstawiła tu jego beznadziejną sztukę!) Ta czy siak, spróbuję.
Plusy
Zauważyłam,
że tak mało plusów wstawiamy (no tak, teraz na razie nie, ale mówię tak
ogólnie). A, i bym na śmierć zapomniała! Nagłówek na SZMSV zrobiła
Fire, więc przysługują ją 2 plusy. Jakby też tak było, że byśmy
zapomniały, lub ktoś czułby się niedoceniany, to proszę dać znać.
I
tutaj też mam pomysły. Czemuż nie zrobić by takiej "plusowej promocji"?
Oczywiście nie bd trwać wiecznie, prawdopodobnie krótko i z limitem.
Ale lepiej rydz niż nic. A więc:
-
zaproponowanie sojuszu z jakimś aktywnym, nowym stadem (nie musi być
wataha, czy coś związanego ze zwierzętami), i oczywiście sojusz się
zgodzi i nas doda. Za dodanie 3 sojuszy=1 plus. Limit: można zrobić tak
2x.
-"zwabienie" kogoś do
stada: 2 osoby- 1 plus. limit; nwm jeszcze. Jeżeli ktoś tak wcześniej
zrobił, to proszę pisać. Jeżeli postać nowo dołączona potwierdzi, iż ta
osoba poleciła SV, wtedy zaliczamy. Trudniej będzie z tymi osobami, z
którymi już nie mamy kontaktu. Niby się nie powinno, bo nie mamy
pewności, ale jeszcze zobaczę, jakie inni mają pomysły.
Jeżeli
ktoś ma jeszcze pomysł na takie "promocje", to z chęcią je rozpatrzę
razem z innymi. Może organizować takie coś raz na jakiś czas? Co Wy na
to?
Tereny
Pewnie jak już wiecie, zostały dodane dwa nowe: Dark Roses Garden i
Blood Forest. Pracę wraz z opisami wykonała Saphira. Dziękujemy i
doceniamy!
Twórczość
Chciałam
przypomnieć o konkursach, które są i się pojawią. Przypominam, że za
wzięcie udziału i wygranie jakiegoś miejsca, też można dostać plusy.
Czy
macie jakiś pomysł, co można jeszcze dodać na Twórczość prócz dodawania
prac i konkursów? Propozycje mile widziane (u mnie czarna pustka).
Media
Przyznam,
należy się mi kopniak tak na jakieś parę kilometrów. Strasznie to
zaniedbałam! Wybaczcie! Trzeba to w końcu rozkręcić, a kiedy to nastąpi,
to nie jestem pewna. Spróbuję w jak najbliższym czasie, jak mi czas
pozwoli. Jeżeli macie tu pomysły, to także proszę pisać.
Pogoda
Ją
też należy zmienić, bo według niej nadal jest lato. Trzeba to
poprawić. Kto chciałby się tym zająć? Jakby coś, jak bd mieć czas to
spróbuję, ale też jakby ktoś chciał napisać, to droga wolna. Najlepiej
to zrobić w ciągu paru dni. Bo jak np. ktoś wchodzi i patrzy na "nasze
lato", to może sb pomyśleć, iż o jego nie dbamy. Oczywiście nikogo nie
zmuszam.
KP
Niektórzy
z Was zmieniali swoje KP, niektórzy odeszli etc. Też bd trzeba zmienić.
Prośba dla Was: czy możecie sprawdzić, czy linki nie zostały pomylone,
albo zaktualizowany link do waszych postaci? (lewa strona bloga, gdzie
są wypisane wadery, basiory i szczeniaki)
Chat
Cóż
przyznać, nie wiem, czy ktoś zagląda, czy nie, bo sama nie sprawdzałam.
Ale chyba nie był odwiedzany... Ale stop! Chyba kiedyś widziałam, że
Sash na niego wchodzi. Zdałoby się na niego częściej wchodzić. Może coś
zorganizować na chacie? Wspólne spotkanie, polowanie, przygodę? Żeby się
znowu ożywiło. A skoro już mówimy o chatach to jest jeszcze wolf-chat.
Może kiedyś też coś tam zorganizować?
Pomysł-sojusze
Mamy
te sojusze, ale co nam z nich? A więc sobie pomyślałam, żeby coś razem
napisaliśmy z jakimś zaprzyjaźnionym stadem. A skoro trwa wojna... Tak
sobie pomyślałam, żeby poprosić ich o pomoc, a przy okazji poznamy się
bliżej. Czy nie macie nic do SPS (Stado Psich Serc). Ja tam mogę
spróbować załatwić i nie będzie mi to sprawiać żadnego kłopotu. Mogę
nawet teraz napisać prośbę. Ale chcę najpierw zapytać Was o swoje zdanie
(a, i żeby nie było, to nie chce że coś tam, żeśmy słabi, więc prosimy
innych o pomoc, tylko chcę uściśnić więzi przyjaźni z innymi stadami).
No to chyba jak na razie tyle. Jakbym o czymś zapomniała, to dopiszę.
(Jeej,
i nie dałam się P.M.! *cieszy się* "Czy jesteś tego pewna?"-słyszy
figlarny głos. *jęk Terry* P.M. trzyma duży młotkiem, którym ma zamiar
ją walnąć. "Ok, spadam, bo mnie dowie" *biegnie, gdzie pieprz rośnie. Ma
nadzieję, że w końcu znajdzie roślinę, na którą P.M. ma alergię*)
15 paź 2013
Krew, błoto i ból.
Bitwa rozpoczęła się na dobre - nie ma już odwrotu. Czy umrzesz, czy przeżyjesz zależy teraz tylko od tego, jakie masz umiejętności i czy masz przy sobie kogoś kto mógłby pomóc ci w potrzebie. po pokonaniu 2 wilków ledwo uszłam z życiem. Stanęłam do walki z basiorem z blizną pod pyskiem. Był już trochę poharatany, ale niestety ja też. Bez dalszych wstępów rzuciłam mu się do gardła, ale on zrobił szybki unik i spróbował tego samego ciosu na mnie, ale na moje szczęście, chcąc podskoczyć do niego po nieudanym ataku poślizgnęłam się, przez co nie trafił.
- No nieźle mi się trafiło. Niezdarna wilczyca! - warknął.
- Przymknij pysk bo w niego oberwiesz! - wydarłam się na całe gardło. Basior był pewny zwycięstwa, ale ja skupiałam się tylko i wyłącznie na przeżyciu, a jego spokój i opanowanie działał mi na nerwy. - Chodź tu to cię rozszarpię!!
- Spróbuj! - zaczął mnie już tak wnerwiać, że miałam ochotę rozerwać mu tę śliczną mordkę i rzuciłam się do ataku. Bez trudu ominął wszystkie 6 ciosów, po czym uderzył mnie łapą, tak, że padłam na ziemię, ale szybko si podniosłam. - Mogłabyś na poważnie?
- Słuchaj co się do ciebie mówi, baranie! - chciałam obejść się bez płomieni, bo jakkolwiek by mi się wymsknęły, mogło by być źle, a poza tym padał deszcz, przez co musiałam włożyć 4 razy większy wysiłek w utrzymanie go w takim mokrym miejscu. Całe moje ciało zaczęło płonąć żywym ogniem.
- No nareszcie. - wyszeptał, po czym przyjął pozycję bojową. teraz znowu było trudniej, bo musiałam skupić się też na utrzymaniu ognia, ale jeśliby go tym trafiła, może i mogłabym skończyć z tym ogniem i zadać mu jakieś poważniejsze rany. Na pysku pojawił mi się szeroki uśmiech - jednak mam niezłe pomysły. Basiora zaciekawiło moje zachowanie, ale nie tracił czasu. Szkoda tylko, że było już za późno. W jednej chwili wystrzelił w górę jak z procy i zaczął dziwnie wymachiwać łapami. - Szz ty!! - wrzasnął, a ja parsknęłam śmiechem. Na chwilę ziemia wokół niego stała się tak gorąca, że niemal poparzyła mu łapy. Przez ten deszcz nie mogłam utrzymać tego gorąca dłużej niż przez pół minuty, tak więc po chwili się uspokoił natychmiast ruszając do ataku. Tuż przede mną wyskoczył i uderzył od góry do czego zrobiłam szybki unik w lewo. Nie zwolnił ani na chwilę - wręcz przeciwnie. Przyspieszył, jednak ja cofając się do tyłu i atakując nie oberwałam za bardzo. Po chwili zorientowałam się, że coś jest nie tak, byłam już jakieś 7 metrów dalej od miejsca, w którym go spotkałam i cały czas pchał mnie w jednym kierunku. Nagle usłyszałam krzyk - "Stój!! Fire!!". Zatrzymałam się gwałtownie, a byłam tak zaskoczona, że mój ogień niemal zgasł, ale szybko go odnowiłam. Przeskoczyłam nad basiorem, ale ten wiedział co chcę zrobić i złapał mnie za tylną łapę zaciskając szczęki. Ból był nie do zniesienia - miałam wrażenie, że łamie mi kości, ale nie dałam się i powiększyłam zasięg ognia, tak, że oberwał w pysk i wydarł się czując poparzenie na pysku. Natychmiast odskoczył dalej krzycząc. Gdy tylko spróbowałam wstać, odezwała się rana z poprzedniej walki - mocno oberwałam, ale rana zdążyła w miarę zaschnąć. Teraz jednak znów się otworzyła, a krew lała się z niej powolnymi strumyczkami. Łapa chyba jednak była złamana, bo nie mogłam na niej stanąć, więc stałam tylko na trzech. Wtedy zorientowałam się, o co chodziło. Tuż przy miejscu gdzie stałam wył wielki szpikulec z lodu. To właśnie w tamtą stronę szła. Wściekłam się. Rzuciłam się na basiora i zanim dosięgły go moje kły, oberwał płomieniami po pysku, po czym wszystkie zgasły, a ja w końcu miałam szansę. Wgryzłam się w jego tchawicę, ale kiedy on padł, poczułam w karku kujący ból, który momentalnie przeszył całe ciało. Zrobiło mi się zimno i upadłam na ziemię całą w błocie i krwi. Biała wilczyca, podobna bo mnie stała nade mną i warczała zaczęłam się powoli podnosić, ale ona dopchnęła mnie do ziemi i znów celowała w szyję, ale tym razem coś ją zaatakowało. Obróciłam się zdezorientowana w stronę walki. Oruko walczył z nią, chociaż sam nie najlepiej się trzymał. Walka trwała długo, a basior już sobie nie radził. Zaczął ostro obrywać, ale po chwilowym przypływie sił złapałam wilczycę za łapę i rzuciłam o drzewo. Wszędzie było czuć zapach krwi i wilczego mięsa. Utrzymywanie ognia w deszczu, otwarta rana, złapana łapa... wszystko złożyło się w jeden wielki ból i brak sił. Położyłam się na ziemi i nie ruszałam, nie miałam siły. Poczułam, jak ktoś mnie podnosi.
- Idziemy zrobić coś z tą twoją łapą, bo jak tak dalej pójdzie to przegramy... - na początku wydawało mi się to dziwne - w końcu obaj pokonaliśmy już po kilka wilków. Dopiero po dłuższym zamyśleniu jego słowa nabrały sensu. Całę SV było już wykończone, a SS miało jeszcze kilkanaście wilków, które były chyba tylko brudne, żadnych poważniejszych ran. Nie mieli już z kim walczyć, my nie mieliśmy już prawie wilków, które nadawałyby się do pokonania choćby takiego jednego. Zacisnęłam zęby. Gdy dotarliśmy na miejsce, zobaczyłam już jedną z nas, półmartwą.
- N-Nera?! - krzyknęłam. - Ona? W takim stanie? No teraz to już koniec z wami!
- Powiedziała wilczyca ze złamaną łapą! - dodał Oruko. Po szybkim usztywnieniu łapy i opatrzeniu głębokiej rany wróciłam do gry. Miałam ochotę rozszarpać ich wszystkich, tylko czy sama to przeżyję...
- No nieźle mi się trafiło. Niezdarna wilczyca! - warknął.
- Przymknij pysk bo w niego oberwiesz! - wydarłam się na całe gardło. Basior był pewny zwycięstwa, ale ja skupiałam się tylko i wyłącznie na przeżyciu, a jego spokój i opanowanie działał mi na nerwy. - Chodź tu to cię rozszarpię!!
- Spróbuj! - zaczął mnie już tak wnerwiać, że miałam ochotę rozerwać mu tę śliczną mordkę i rzuciłam się do ataku. Bez trudu ominął wszystkie 6 ciosów, po czym uderzył mnie łapą, tak, że padłam na ziemię, ale szybko si podniosłam. - Mogłabyś na poważnie?
- Słuchaj co się do ciebie mówi, baranie! - chciałam obejść się bez płomieni, bo jakkolwiek by mi się wymsknęły, mogło by być źle, a poza tym padał deszcz, przez co musiałam włożyć 4 razy większy wysiłek w utrzymanie go w takim mokrym miejscu. Całe moje ciało zaczęło płonąć żywym ogniem.
- No nareszcie. - wyszeptał, po czym przyjął pozycję bojową. teraz znowu było trudniej, bo musiałam skupić się też na utrzymaniu ognia, ale jeśliby go tym trafiła, może i mogłabym skończyć z tym ogniem i zadać mu jakieś poważniejsze rany. Na pysku pojawił mi się szeroki uśmiech - jednak mam niezłe pomysły. Basiora zaciekawiło moje zachowanie, ale nie tracił czasu. Szkoda tylko, że było już za późno. W jednej chwili wystrzelił w górę jak z procy i zaczął dziwnie wymachiwać łapami. - Szz ty!! - wrzasnął, a ja parsknęłam śmiechem. Na chwilę ziemia wokół niego stała się tak gorąca, że niemal poparzyła mu łapy. Przez ten deszcz nie mogłam utrzymać tego gorąca dłużej niż przez pół minuty, tak więc po chwili się uspokoił natychmiast ruszając do ataku. Tuż przede mną wyskoczył i uderzył od góry do czego zrobiłam szybki unik w lewo. Nie zwolnił ani na chwilę - wręcz przeciwnie. Przyspieszył, jednak ja cofając się do tyłu i atakując nie oberwałam za bardzo. Po chwili zorientowałam się, że coś jest nie tak, byłam już jakieś 7 metrów dalej od miejsca, w którym go spotkałam i cały czas pchał mnie w jednym kierunku. Nagle usłyszałam krzyk - "Stój!! Fire!!". Zatrzymałam się gwałtownie, a byłam tak zaskoczona, że mój ogień niemal zgasł, ale szybko go odnowiłam. Przeskoczyłam nad basiorem, ale ten wiedział co chcę zrobić i złapał mnie za tylną łapę zaciskając szczęki. Ból był nie do zniesienia - miałam wrażenie, że łamie mi kości, ale nie dałam się i powiększyłam zasięg ognia, tak, że oberwał w pysk i wydarł się czując poparzenie na pysku. Natychmiast odskoczył dalej krzycząc. Gdy tylko spróbowałam wstać, odezwała się rana z poprzedniej walki - mocno oberwałam, ale rana zdążyła w miarę zaschnąć. Teraz jednak znów się otworzyła, a krew lała się z niej powolnymi strumyczkami. Łapa chyba jednak była złamana, bo nie mogłam na niej stanąć, więc stałam tylko na trzech. Wtedy zorientowałam się, o co chodziło. Tuż przy miejscu gdzie stałam wył wielki szpikulec z lodu. To właśnie w tamtą stronę szła. Wściekłam się. Rzuciłam się na basiora i zanim dosięgły go moje kły, oberwał płomieniami po pysku, po czym wszystkie zgasły, a ja w końcu miałam szansę. Wgryzłam się w jego tchawicę, ale kiedy on padł, poczułam w karku kujący ból, który momentalnie przeszył całe ciało. Zrobiło mi się zimno i upadłam na ziemię całą w błocie i krwi. Biała wilczyca, podobna bo mnie stała nade mną i warczała zaczęłam się powoli podnosić, ale ona dopchnęła mnie do ziemi i znów celowała w szyję, ale tym razem coś ją zaatakowało. Obróciłam się zdezorientowana w stronę walki. Oruko walczył z nią, chociaż sam nie najlepiej się trzymał. Walka trwała długo, a basior już sobie nie radził. Zaczął ostro obrywać, ale po chwilowym przypływie sił złapałam wilczycę za łapę i rzuciłam o drzewo. Wszędzie było czuć zapach krwi i wilczego mięsa. Utrzymywanie ognia w deszczu, otwarta rana, złapana łapa... wszystko złożyło się w jeden wielki ból i brak sił. Położyłam się na ziemi i nie ruszałam, nie miałam siły. Poczułam, jak ktoś mnie podnosi.
- Idziemy zrobić coś z tą twoją łapą, bo jak tak dalej pójdzie to przegramy... - na początku wydawało mi się to dziwne - w końcu obaj pokonaliśmy już po kilka wilków. Dopiero po dłuższym zamyśleniu jego słowa nabrały sensu. Całę SV było już wykończone, a SS miało jeszcze kilkanaście wilków, które były chyba tylko brudne, żadnych poważniejszych ran. Nie mieli już z kim walczyć, my nie mieliśmy już prawie wilków, które nadawałyby się do pokonania choćby takiego jednego. Zacisnęłam zęby. Gdy dotarliśmy na miejsce, zobaczyłam już jedną z nas, półmartwą.
- N-Nera?! - krzyknęłam. - Ona? W takim stanie? No teraz to już koniec z wami!
- Powiedziała wilczyca ze złamaną łapą! - dodał Oruko. Po szybkim usztywnieniu łapy i opatrzeniu głębokiej rany wróciłam do gry. Miałam ochotę rozszarpać ich wszystkich, tylko czy sama to przeżyję...
11 paź 2013
Walka w naszych sercach.
Nawet jeśli się starasz,
jeśli chcesz pomóc i wydostać coś z głębi przepaści,
nie licz na czyjąś pomoc.
Walcz sam o to co chcesz zdobyć,
jednak jeśli ci się uda,
nie oczekuj braw.
***
Każdy zawalił sprawa jest prosta i tyle. Nikt nie pisze i nie chce pisać. A ten kto wytrwale namawia inne osoby do pisania jest i tak potępiany. Najlepiej niech każdy weźmie się za siebie sam prawda? Szkoda tylko, że nie którym osobom brak siły, weny i własnej woli. Ja się nie poddam. Będę walczyć, dopóki starczy mi tchu i ducha walki.
***
Ciemność nastała i zabrała mi światło. Nawet blask księżyca nie świecił już srebrzystym blaskiem. Burzowe chmury zasłoniły niebo. Od czasu do czasu przez krzyki wilków, które dosięgały najgorszych ran , przedzierał się odgłos grzmotu. Walka między dwoma watahami trwała już od dłuższego czasu. Krew lała się strumieniami. Róże które rosły na terenie walki piły wilczy, czerwony nektar bólu. Cierpienie, udręka, gorycz, lament, zał, smutek i płacz. To właśnie te uczucia przeważały w wilczych sercach. Bronienie swojej watahy, rodziny, a może po prostu walka dla zachcianki? Ponoć ci co mają czułe serca, są słabi. Trzeba jednak pamiętać, że dobroć jest ich przewodnikiem i pozwala zwalczyć każde zło. Czy warto ryzykować własne życie? Tak, o ile wiesz, że ryzykujesz je dla tego co kochasz najbardziej. Bez ryzyka nie ma życia. Świat jest pełen niespodzianek i nie zliczonych historii losu. Każdy wyznacza własną ścieżkę. To właśnie twój wybór, którą drogę wybierzesz . Często jest tak, że od jednej sytuacji zależy nasze całe życie. Słuchajmy więc serca, co nam w duszy gra i nie żałujmy niczego.
Mrok, noc, a może jaskinia lub tunel? Nie wiem. Wędrowałam długo w ciemnościach mojego własnego snu, poszukując z niego wyjścia. Choć odrobiny światła w egipskich ciemnościach.
-Pomocy!!!- krzyknęłam jednak odpowiedziała mi cisza. Szłam przed siebie niczego nie świadoma. Nagle w oddali zobaczyłam małą iskierkę światła. Zaczęłam do niej biec. Iskierka oddalała się z każdym krokiem. Nagle coś zepchnęło mnie w dół. Czułam jak cała grawitacja pcha mnie w ciemne zakątki. Byłam niczym wrzucona od studni bez dna. Nagle pojawiły się obrazy niczym fotografie. Całe moje życie przeleciało mi przed oczyma, jednak ktoś musiał źle nastawić film, gdyż wspomnienia były coraz bardziej odległe. Wojna, szykowanie się do ataku, spędzanie czasu z watahą, wspólne polowania, przywitanie się z wszystkimi członkami watahy, wspólna wędrówka razem z Venus do jaskini, mojego nowego domu. Uczenie się pod okiem mistrza, niebieskiego tygrysa, wojna, ogień, siedzenie w jaskini z ojcem i matką... Wspomnienia zaczęły coraz szybciej wirować w mojej głowie. Ból uderzał za każdym razem z podwojoną siłą. Nawet nie zauważyłam kiedy przestałam spadać...
~ Nera
***
Srebrne szpony i białe kły rozrywały ciało każdego wilka, który stanął na jego drodze. Stworzył barierę wokół siebie i Nery. Wziął ją na plecy i przeniósł do terenów SV, gdzie niektóre wilki opatrywały rany wojowników. Podszedł do jaskini. Pewnie od razu któryś z wilków rzuciłby się na niego, gdyby nie to, że przyprowadził Nerę.
-Zaopiekujcie się nią...Proszę.- spojrzał błagalnie w oczy wilczycy i gdy ta skinęła głową, podszedł jeszcze do białej wilczycy. Najdziwniejsze było to że mimo wszystko jej przemiana nadal się utrzymywała. Nachylił się do niej i wyszeptał.
-Gdy wrócę, masz żyć. Jeśli nie wrócę, wiec, że i tak będę przy tobie na zawsze. - dotknął na pożegnanie nosem jej policzka i wyszedł z jaskini. Rozprostował skrzydła i wzleciał w górę, wtapiając się w ciemność.
-Czas odkupić swoje winy.
~Draco
***
Notki udało mi się tylko tyle nabazgrać.
Cóż wymyślić, gdy leży się zaklętym w głębokim śnie?
Chyba tylko to.
Notka napisana specjalnie na odratowanie bloga.
Jeśli się wam nie podoba to trudno, ale jak ja coś obiecuję to zazwyczaj dotrzymuje słowa.
Nadzieja umiera ostatnia.
Miejmy nadzieje, że płomień Stipant Veritatis nie zgaśnie tak szybko.
Niech odrodzi się na nowo, jak feniks,
który raz na tysiące lat musi zmienić się w popiół by móc powstać kolejny raz.
Choć historia lubi powtarzać się dwa razy, złapmy za ster losu i zmieńmy jego kierunek, razem, raz na zawsze.
8 paź 2013
NIEE :C
- SAPHIRA DO MNIE!
- Huh? O co chodzi?
- Powiem krótko i zrozumiale..... ZWALNIAM CIĘ!
- NIEEE!; C
* jeb na ziemię i wali łapami jak opętana.*
TA WATAHA UPADA. CO JEST Z WAMI LUDZIE?!
ODEZWIJCIE SIĘ!
Subskrybuj:
Posty (Atom)