Siedziałam nad krystalicznie czystą wodą. Wokół panowała głucha cisza, nocna ciemność ogarnęła krainę.
Lubię tak siedzieć. Uwielbiam samotność, oczywiście pod warunkiem, że siedzę sama ze sobą od czasu do czasu, a nie całą wieczność. Choć sama to może niezbyt trafne określenie, towarzyszy mi moja ukochana natura. Drzewa, woda, wiatr, księżyc...
Musiałam się nieco uspokoić, ochłonąć. Wspomnienia mojego dzieciństwa są gorsze od wszelkich koszmarów, jakie śniły mi się po nocach. Gdy o tym pomyślę... przechodzą po mnie ciarki...
Po chwili wstałam i wskoczyłam do wody. Rozległ się głośny plusk.
"Mam nadzieję, że ich nie obudziłam..."
Zanurzyłam pysk. Woda była wyjątkowo czysta, toteż jedyne, co przeszkadzało mi w przypatrywaniu się wodnemu życiu było złe oświetlenie, ale i z tym sobie poradziłam. Niestety, jako iż ciśnienie jest wyjątkowo wredne, musiałam pływać tuż pod taflą wody, ponieważ głębiej musiałabym nurkować powoli, a na to nie starczy mi powietrza... á propos powietrza, poczułam ucisk w głowie, gardle i płucach. Instynktownie podniosłam łeb, machnęłam łapami i wynurzyłam się. Spojrzałam w stronę wchodu. Nieboskłon przybrał ciepłą, żółtą barwę, co zwiastowało nadejście dnia. Postanowiłam jeszcze raz zanurkować. Zanurzyłam się ponownie, tym razem w poszukiwaniu ryb...
...położyłam na ziemię ostatnią łuskowatą. Wataha jeszcze spała. Wataha, czyli, nie licząc mnie, pięć osób. Venus, Terra, Santino, Deyana i Xae.
"Może kiedyś dołączy więcej osób?"
Szczerze mówiąc pomimo niezbyt przyjemnego snu nie byłam ani trochę zmęczona.
"Hm... śniadanie złowione, co teraz robić?"
Nie byłam przyzwyczajona do nadmiaru wolnego czasu. Zawsze wtedy wędrowałam w poszukiwaniu... bliżej nieokreślonego cosia z funkcją rozbawiania (?) czy też walczyłam z wilkami, które także z bliżej nieokreślonego powodu chciały mnie zabić. W każdym razie, jedyną rzeczą, jaka przyszła mi do głowy, była przechadzka po terenie i dalsze jego eksplorowanie.
Wyszłam na zewnątrz, rzuciłam okiem na teren, by zobaczyć, czy może jakiś królik nie jedzie swoim BMWiewórką z zawrotną prędkością i alkoholem we krwi (?). Moje kroki skierowały się ku lasowi. Wkroczyłam w gęstwinę krzaków i drzew. Zaczęłam przechodzić każdy kąt lasu, poznawać go dokładnie, a wróciłam po dwóch godzinach. Przed jaskinią widziałam już gromadkę. Santino i Deyana bawili się wesoło, a Venus rozmawiała z Xae i Terrą. Ciekawa o czym mówią, podeszłam.
-Elen, jesteś! Chodź, idziemy na polowanie - powitała mnie Venus.
-Zgoda. Mamy jakieś stałe miejsce polowania? - zapytałam.
-Zawsze chadzamy gdzie indziej, ale dziś akurat idziemy na łąkę. Jest wiosna, więc kopytne chętnie skubią trawę - odpowiedziała Terra.
Kiwnęłam głową.
-A więc chodźmy.
W trawie stało całe stado Karibu.
-Xae podejdzie stado od tyłu, Terra z lewej, Elen z prawej, a ja ruszę z przodu - zaplanowała Venus.
Udaliśmy się na nasze pozycje. Skradając się rzecz jasna. Alpha czekała aż ustawimy się na miejscach, po czym ruszyła wprost na nasz dzisiejszy obiad. Stado uciekło na wszystkie możliwe strony, a my wkroczyliśmy do akcji. Terra, Xae i ja mieliśmy świetną pozycję, gdyż Karibu uciekając od Venus biegły wprost na nas, a my mieliśmy okazję na nie wskoczyć. Poszło szybko, nasza trójka załapała w pułapkę po jednym kopytnym, a Venus dogoniła któregoś z pozostałych. Przytargaliśmy je na miejsce i zaczęliśmy jeść. Oczywiście przyłączyły się do nas szczeniaki. Resztki zostawiliśmy w jaskini na następny dzień.
[Ja nie szczeniak! xD a notka spoko. Aha i zapomnialabym. Pierwsza!]
OdpowiedzUsuń*wskozyla Elen na grbiet* jakos polubilam to miejscowe *szczerzy sie do El, ktorej przestaje powoli przeszkadzac obecnosc niebiesko uchej na sobie*
(Oj, wiem, ale... no tak mi się jakoś skojarzyłaś ze szczeniakiem ^^ Szczególnie po tym siedzeniu na moim grzbiecie.)
Usuń(Tu Venus, tyle ze logowac mi sie nie chce xD
OdpowiedzUsuńWszystko cacy, tyle że mamy jesień. Na watasze panuje realny czas.)
(Spoko, nie wiedziałam, nie napisałaś w regulaminie [albo ja jestem ślepa] :P)
UsuńSuper notka! Dziękuję za dodanie mojej postaci w Twą opowieść. :)
OdpowiedzUsuńPs: Dowiedziałam się na polskim, że "mi się" to nie jest błąd. Kiedyś dziewczyny z mojej klasie znalazły w książce tekst, w którym 2 razy powtórzyły się "mi się". Pan na to odparł, że to nie ortograf, tylko my dużo razy powtarzamy ten zwrot.
Sorka, że tak krótko skomentowałam Twoją notkę. Po prostu nie mam zastrzeżeń. A dzięki Tobie od razu dzień mi się ( wiem, "misie" XD) poprawił. :)
(Nawet nie wiesz jak się cieszę, że poprawiłam Ci humor :) To dla mnie czyta przyjemność, a jeśli jeszcze kogoś tym uszczęśliwię, to jestem naprawdę zadowolona ^^
UsuńPS Yeah, wiedziałam, że to nie błąd :P)