Alternatywny tekst

6 lis 2013

Ostateczne starcie część I

Musiała się otrząsnąć. Musiałą walczyć. Musiała przeżyć. Musiała pokonać Sunev. Musiała ratować watahę...
Przeskoczyła przez kopczyk czerwonego prochu, który stopniowo zaczął już rozwiewać wiatr. Zignorowała to wspomnienie, zignorowała również uporczywy głos głowie, i popędziła przed siebie szukając wzrokiem Sunev. Starała się nie patrzeć na martwe ciała, nie czuć swądu krwi, nie słyszeć wrzasków i skomlenia. Była obojętna na wszystkie bodźce zewnętrzne, nic innego nie istniało. W końcu ją zobaczyła: stała na niewielkim wzniesieniu, nie zwracając najmniejszej uwagi na walczące w dole wilki: bawiła się niebieskim płomieniem, który przeskakiwał jej z łapy do łapy.Wyglądała, jakby w ogóle nie walczyła, ale pod okiem miała długą, krwawiącą ranę. Po dłuższej chwili podniosła wzrok, obiegła nim dokoła i zatrzymała się dopiero na sylwetce Venus. Na jej pysk wstąpił złośliwy uśmiech, a potem wystrzeliła na przód. Czarna wadera chciała rzucić się za nią w pogoń, jednak wkrótce widok przesłonił jej tłoczące się na polanie wilki. Szlag!
Starała się przedrzeć przez tłok, ale, jak mogła przewidzieć, nie została potraktowana obojętnie. Już po kilku sekundach poczuła palący ból w okolicach łapy. Na jej lewej kończynie szczęki zaciskał wrogi wilk.
 - Puszczaj mnie! - Warknęła z czystą wściekłością, a w jej zdrowym oku zapłonął mały ognik.
 Basior nie puścił jej jednak, a zacisnął uścisk mocniej, powodując potworny ból. Zaczął ciągnąć ją w swoją stronę, i mimo usilnych starań, nie potrafiła nic na to zaradzić: po chwili padła na ziemię, wijąc się jak schwytane w pułapkę zwierzę.
 - Puszczaj! Puszczaj! - Krzyczała, wbijając pazury przednich łap w ziemię. Próbowała uderzyć przeciwnika kulą ognia, ale nie potrafiła: widocznie blokował jej magię. Szarpała więc dalej, a z kończyny strużkami spływała czerwona ciecz, mieszając się z ziemią.

Może pomóc? Ooj, wiem, że potrzebujesz mojej pomocy. Nigdy nie byłaś do końca niezależna. Na prawdę chcesz zginąć w tak prymitywny sposób? Wykrwawić się? Udusić? I to jeszcze z łap takiego prymitywnego osobnika?

- Stój dziób! - Ryknęła w myślach. Musiała prędko coś wymyślić. Skręciła się w bok, i kłapnęła zębami tuż obok ucha napastnika. Brakło ledwie kilku centymetrów! Spróbowała jeszcze raz, ale na nim nie robiło to najmniejszego wrażenia.  - Niech to szlag... - Kolejna próba, ponownie nieudana. Jakim prawem udawało mu się tak skutecznie blokować jej przypływ magii? Była zmęczona, ale na pewno nie na tyle, żeby dać się pokonać takiemu amatorowi! 
Zwiększyła moc jeszcze bardziej, czując, że przeciwnik słabnie coraz bardziej. Po dłuższej chwili nie mógł już wytrzymać, rozluźnił nieco ucisk, a Venus poczuła, jak ucieka z niej ciepło - z tylnych łap buchnęły płomienie, brutalnie parząc pysk basiora. Wilczyca nie czekając długo, rzuciła mu się do gardła, kończąc jego parszywy żywot. Rozejrzała się za Sunev. Nigdzie jej nie widziała, więc ponownie zaczęła biec, z trudem łapiąc równowagę na trzech kończynach. Że też nie uważała na lekcjach lecznictwa!
Przeskoczyła nad jednym żołnierzem, nie dając się schwycić jego zębom. Wylądowała po drugiej stronie, przetoczyła się kawałek, i znowu pomknęła dalej. W końcu ją zobaczyła: stała na uboczu, wisząc nad jakimś ciałem: otaczała ją dziwna aura, a do pyska wpływała tajemnicza, biała mgiełka. Venus nie widziała nic więcej, więc biegła dalej: i nareszcie zobaczyła, co wyrabia jej siostra. Stała nad ciałem jakiejś wadery, i czarna z przerażeniem stwierdziła, że jest to Elenore. Z której Sunev wysysa duszę.
 - SUNEV, PRZESTAŃ! - Krzyknęła z przerażeniem, i mimo palącego bólu w łapie rzuciła się w jej kierunku. 
Wilczyca przerwała na chwilę, spoglądając na pędzącą na nią siostrę. Uśmiechnęła się tylko, i ze smakiem oblizała pysk, jakby właśnie zjadła coś, co bardzo jej smakowało.
 - Twoja koleżanka miała bardzo smaczną duszę. Jedną z najlepszych, jakich smakowałam.
Venus w pół drogi straciła równowagę, zatoczyła się, i upadła z głośnym łoskotem na grunt, zarywając o niego pyskiem. Przez łzy straciła siłę, żeby się podnieść, zaś kark i całe plecy bolały ją okropnie, więc zdobyła się tylko na podniesienie umorusanego ziemią pyska.
 - Siostro, dlaczego? DLACZEGO?!
 - Teraz już wiesz, jak to jest. Czujesz się, jak ja. Ty, ojciec, matka, cała ta przeklęta rodzina, zniszczyliście mi życie!
 - Chcieliśmy cię chronić...
 - Chronić przed czym?! - Wybuchnęła Sunev, groźnie szczerząc długie kły.
 - Przed nim! On był zły, zepsuty do cna, udawał tylko troskliwego, tak na prawdę chciał po prostu wyssać z ciebie duszę!... tak jak ty z niej...
 - Mylisz się, siostrzyczko. Zawsze się mylisz. Zawsze podejmujesz pochopne decyzje. Gdyby nie ta twoja chora arogancja, ta wadera pożyłaby sobie jeszcze trochę. Rozejrzyj się dokoła. Co widzisz? Bo ja widzę rzeź, rzeź niewinnych wilków, które walczą w twoim imieniu. Które za ciebie umierają. Umierają za DIABŁA!
 - Sunev, proszę... - Czarna wadera zmrużyła powieki, spod których płynęły słone łzy, znacząc ślady na brudnym futrze. Gdyby tylko były w stanie zmyć z niej wszystkie złe uczynki...
 - Wstań. Wstań i walcz, mówię! Chcę widzieć jak umierasz podczas potyczki ze mną, a nie jak marny pies! WSTAWAJ, DO CHOLERY!
W ciało Venus uderzyła potężna fala energii, która odrzuciła ją kilka metrów w kierunku toczącej się dalej walki. Słyszała z daleka okrzyki przerażenia, trwogi, ostatnie wydechy pobratymców... Dlaczego?
 - S - sunev... - Sapnęła z wysiłkiem, kiedy nad jej postacią pojawił się cień siostry. Błyskała kłami w świetle księżyca.
 - Podnieś się, Venus. Podnieś, i chociaż umrzyj godnie. Całe twoje życie było brudne, więc niech chociaż śmierć będzie uczciwa!
Wadera poczuła delikatne mrowienie na ciele. Została podniesiona na równe nogi przez magię telepatyczną Sunev. Odczuła nagły przypływ sił, jakby jakaś siła wyższa rzuciła w nią nową nadzieją. Raz jeszcze spróbowała się rozmówić z siostrą, postępując krok na przód.
 - To na prawdę nie musi się tak skończyć... możemy rozejść się w pokoju...
 - Nie, nie możemy. Nie stchórzysz chyba teraz jak marny kundel? I ty śmiesz zwać się wilkiem! Alfą!
 - Proszę cię, siostro... - Zaczęła raz jeszcze, jednak w pół słowa przerwał jej głośny krzyk.
 - Fiend! - Rozległo się w powietrzu, a w kierunku Venus wystrzelił obłok błękitnego ognia.
 - Taihen! - Krzyknęła również, i jak na zawołanie pojawiła się natychmiast chmura stłoczonych ze sobą, czerwonych płomieni.
Po chwili z falujących skier zaczęły formować się kształty: z niebieskich powstał majestatyczny smok, z szkarłatnych zaś feniks. Stworzenia starły się ze sobą pośrodku drogi, odbijając przy tym nieco w górę. Po całej okolicy rozszedł się jaśniejący błysk dwukolorowego światła, który niemal oślepiał. Przez powietrze niosły się wibrujące ryki i skrzeki ścierających się ze sobą smoka i feniksa.

***
Czuję, że to jest pozbawione jakiegokolwiek sensu, ale musiałam coś napisać. Pozwolę wam łaskawie napisać jeszcze po jednym poście i w końcu to skończymy, bo ciągnie się już szmat czasu, jakby nie było. Sił brak, weny brak, ale notka jest, wiec cieszcie swoje mordki, póki możecie c:

SeeYa

5 komentarzy:

  1. Cieszymy mordki i czekamy na więcej. Biorę się za notkę, ale mam pytanie - chyba mogę wprowadzić jedną postać? Troszku nam pomoże :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yup, wprowadzaj. Tylko żeby nie było zbyt dużego... no wiesz... rozpierdzielu xp I proszę mi tutaj nie przeszkadzać Venus i Sunev, sprawy rodzinne xD

      Usuń
    2. Nie martw się Venus, trudne sprawy to nie do mnie xD Rozpierdzielu nie będzie, dużo się nie zmieni... a tak poza tym - jakie jest twoje AKTUALNE gg? Bo nie wiem, czy to co mam jest dobre, a mam 5 xD Buja, jutro piszę notkę, bo czekałam na odpowiedź, a teraz nie zdążę xD

      Usuń
    3. Moje GG sie zjeeeeeee... zepsuło. Coś się popierniczyło i nie działa, także.... xp

      Usuń
  2. TRUUUUDNEE SPRAAAAWYY!!

    JAk skończy się walka Venus vs Sunev?
    Kto wygra tą siostrzaną bitwe?
    Venus czy Sunev?
    Venus?
    Sunev?
    Sunev?
    Venus?
    Czy nasza kochana Alpha?
    Czy może też wredna Sunev?

    Tego wszystkiego powinniśmy dowiedzieć sie już niedługo w następnych notkach!

    Cya!
    Waszaa kochana komentatorka, która przez chorobę wariuje już pierwszego dnia w domu
    ~Saszka
    :DD

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Jill