Alternatywny tekst

4 maj 2014

Nobody important


Biała siedziała przy wyjściu jaskini wpatrując się gdzieś w przestrzeń zamyślona. Widać było po niej, że znów niedawno płakała. Z jej gardła w końcu wydarło się ciche westchnięcie, a lampion przyczepiony do jej ogona przygasł. Poczuła to, wyraźnie… Śmierć, znów, to bolało. Chciała mieć nadzieję, że umarł ktoś inny, a nie członek stada… Chciała myśleć, że to ktoś zupełnie inny stracił życie… Jednak nie mogła okłamywać sama siebie, nie chciała tego… Domyślała się, że tym razem to ktoś z SV, miała takie wewnętrzne przeczucie o tym… Po prostu to wiedziała. Oderwała spojrzenie jasnoniebieskich ślepi od nieboskłonu, po czym przeniosła je do środka jaskini gdzie znajdowała się reszta stada. Brakowało tu tylko jednej osoby… Jednej, jedynej wadery, która aktualnie tyle znaczyła po śmierci Venus i każdy pokładał w niej nadzieję… Kitsune wzięła głęboki oddech i potrząsnęła nieznacznie łbem czując jak oczy zaczynają ją znowu piec. Nie mogła znowu płakać… co da jej płacz? Nic. Jej płacz przecież nie wróci życia tym wszystkim, którzy je stracili w tak krótkim czasie.
Sama nawet nie zauważyła, kiedy wstała i ruszyła powoli w stronę lasu. Poruszała się bezszelestnie, stawiając swoje patykowate łapki po poszyciu. Szła przed siebie kierowana przeczuciem, które po prostu mówiło jej gdzie powinna iść. W końcu zobaczyła z daleka czyjąś sylwetkę leżącą bez ruchu na ziemi. Wzięła parę oczyszczających wdechów, a serce zaczęło bić jej szybciej z przerażenia. Generalnie spodziewała się tego widoku, jednak i tak to był dla niej szok.
-Oh, Saph… - zdążyła powiedzieć tylko ledwo słyszalnym szeptem, po czym podeszła jeszcze bliżej ciała wadery. Przekręciła nieznacznie łeb na bok, tak jak czasem robiły to małe szczeniaczki. Jeszcze do końca nie doszedł do niej fakt, że następna Alpha jej stada nie żyje. Filigranowa pół wilczyca położyła się obok ciała martwej, nie przejmując się nawet, że jej białe futro całkowicie ubrudziło się krwią. Położyła łeb na piersi Saphiry, przyzwyczaiła się już do wszechobecnej śmierci panującej na tych terenach.- …będziemy tęsknić. – mruknęła jeszcze cicho, a po jej pysku spłynęła już tylko jedna łza.
Nie miała siły więcej opłakiwać straconych członków stada. Przymknęła nieznacznie ślepia.  „Bedzie dobrze, bedzie dobrze,wszystko sie ułoży na pewno.”, to zdanie tłukło sie teraz w głowie białej w kółko i w kółko.
Lecz wtedy szara wadera zaczęła iskrzyć na dziwny kolor, a jej sierść się zmieniła. Wtedy podniosła łeb i spojrzała na znajomą jej waderę jak gdyby nigdy nic.
- Tak łatwo się mnie nie pozbędą. - wyszeptała. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonany przez Jill