Biała
siedziała
przy wyjściu
jaskini wpatrując
się
gdzieś
w przestrzeń
zamyślona.
Widać
było
po niej, że
znów niedawno płakała.
Z jej gardła
w końcu
wydarło
się
ciche westchnięcie,
a lampion przyczepiony do jej ogona przygasł. Poczuła
to, wyraźnie…
Śmierć,
znów, to bolało.
Chciała
mieć
nadzieję,
że
umarł
ktoś
inny, a nie członek
stada… Chciała
myśleć,
że
to ktoś
zupełnie
inny stracił
życie…
Jednak nie mogła
okłamywać
sama siebie, nie chciała
tego… Domyślała
się,
że
tym razem to ktoś
z SV, miała
takie wewnętrzne
przeczucie o tym… Po prostu to wiedziała. Oderwała
spojrzenie jasnoniebieskich ślepi od nieboskłonu,
po czym przeniosła
je do środka
jaskini gdzie znajdowała
się
reszta stada. Brakowało
tu tylko jednej osoby… Jednej, jedynej wadery, która aktualnie tyle znaczyła
po śmierci
Venus i każdy
pokładał
w niej nadzieję…
Kitsune wzięła
głęboki
oddech i potrząsnęła
nieznacznie łbem
czując
jak oczy zaczynają
ją
znowu piec. Nie mogła
znowu płakać…
co da jej płacz?
Nic. Jej płacz
przecież
nie wróci życia
tym wszystkim, którzy je stracili w tak krótkim czasie.
Sama nawet nie zauważyła,
kiedy wstała
i ruszyła
powoli w stronę
lasu. Poruszała
się
bezszelestnie, stawiając
swoje patykowate łapki
po poszyciu. Szła
przed siebie kierowana przeczuciem, które po prostu mówiło
jej gdzie powinna iść.
W końcu
zobaczyła
z daleka czyjąś
sylwetkę
leżącą
bez ruchu na ziemi. Wzięła
parę
oczyszczających
wdechów, a serce zaczęło
bić
jej szybciej z przerażenia.
Generalnie spodziewała
się
tego widoku, jednak i tak to był dla niej szok.
-Oh, Saph… - zdążyła
powiedzieć
tylko ledwo słyszalnym
szeptem, po czym podeszła
jeszcze bliżej
ciała
wadery. Przekręciła
nieznacznie łeb
na bok, tak jak czasem robiły to małe
szczeniaczki. Jeszcze do końca nie doszedł
do niej fakt, że
następna
Alpha jej stada nie żyje.
Filigranowa pół
wilczyca położyła
się
obok ciała
martwej, nie przejmując
się
nawet, że
jej białe
futro całkowicie
ubrudziło
się
krwią.
Położyła
łeb
na piersi Saphiry, przyzwyczaiła się już
do wszechobecnej śmierci
panującej
na tych terenach.- …będziemy
tęsknić.
– mruknęła
jeszcze cicho, a po jej pysku spłynęła
już
tylko jedna łza.
Nie miała
siły
więcej
opłakiwać
straconych członków
stada. Przymknęła
nieznacznie ślepia.
„Bedzie dobrze, bedzie dobrze,wszystko sie ułoży na pewno.”, to zdanie tłukło sie
teraz w głowie białej w kółko i w kółko.
Lecz wtedy szara wadera zaczęła iskrzyć na dziwny kolor, a jej sierść się zmieniła. Wtedy podniosła łeb i spojrzała na znajomą jej waderę jak gdyby nigdy nic.
- Tak łatwo się mnie nie pozbędą. - wyszeptała.
Lecz wtedy szara wadera zaczęła iskrzyć na dziwny kolor, a jej sierść się zmieniła. Wtedy podniosła łeb i spojrzała na znajomą jej waderę jak gdyby nigdy nic.
- Tak łatwo się mnie nie pozbędą. - wyszeptała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz