O tym, że zawaliliście, i nie było was o 16:00, wiem. Czemu? Tego akurat nie. Ale do cholery, tyłki w troki i mi pisać!
*~*~*~*~*~*
Był to dzień dość chłodny, deszczowy. Venus wyszła z jaskini, kiedy uderzył ją przerażający swąd gnijącego mięsa. I nie był to zapach typowej padliny sarny czy jelenia. Poszła jego śladem, aż przed nią niby to z ziemi pojawił się wilczy trup. Waliło od niego krwią, zgnilizną, wokoło latały muchy. Ale to nie było najgorsze. Nieszczęsny osobnik pozbawiony był gałek ocznych, miał zmasakrowany bok, a wszystkie cztery kończyny miał ucięte. Trup obmywany był przez deszcz, który stawał się coraz gęstszy, ograniczając widoczność niemal do zera. W dodatku niby znikąd pojawiła się lodowata mgła. Po plecach alfy przebiegł zimny dreszcz, to nie było naturalne, oj nie. Wadera rozejrzała się dokoła. Straciła rozeznanie w terenie. Zaraz, skąd to ona... posłyszała mrożący w krew żyłach ryk.
-Cudownie.-szepnęła do siebie przyjmując pozycję bojową.
Wtedy z mgły wyłonił się wilk. Był wysoki, masywny o szarej sierści. Początkowo wyglądał jak każdy zwykły przedstawiciel tego gatunku, więc niczego nie podejrzewająca Venus podeszłą doń, by zapytać czy orientuje się w tej mgle. Jakże wielki błąd wtedy popełniła! Postać wysunęła z grubej łapy pazury z których sączyła się krew, i pokazała rząd pokaźnych kłów w dzikim uśmiechu. Nim alfa zdążyła zareagować, stwór wymierzył jej siarczysty cios w pysk, pod wpływem którego upadła na grunt. Wilczycy zakręciło się w głowie, i nim zdążyła opanować wirujący obraz, otrzymała kolejny cios. Jęknęła przeciągle, i zaczęła się czołgać, kiedy coś chwyciło ją za łapę do siebie. Venus zaczęła się szarpać i syczeć wściekle, uciszył ją jednak paraliżujący ból w kończynie. Zaraz... to coś ją chciało zjeść! Ona nie jest ofiarą, lecz myśliwym, i nie może pozwolić by było inaczej. Skupiła się, zaczęła intensywnie myśleć, i poparzyła stwora, przez co puścił ją rycząc. Głupia ona, czemu nie wpadła na to wcześniej! Moc ognia, też mi filozofia. Aż tu nagle coś zaczęło trzaskać, syczeć, jak masło na patelni, i przed Venus ponownie stanął ten dziwny wilk. Jego łapy były czerwone, a po chwili zaczęły płonąć.
-Mather Fucker!-wrzasnęła zdezorientowana alfa.
Wtedy poczuła mrowiący ból na pysku. Zrobiło jej się duszno, gorąco. Ona płonie! Zaczęła się wić jak wąż, krzyczeć, maćąć łapami, co jednak nie przyniosło skutku. Do pyska dostał się ogień, którego o dziwo opanowac nie mogła, a przecież była Magiem Ognia.
-I Don't wanna Die!-krzyknęła-Nie chcę umierać!
*~*~*~*~*~*~*~
Okey, gały wypalone, ale coś tam nabazgrałam... teraz wy!
Rosita:
OdpowiedzUsuńSuper notka. Jutro wyślę ci na maila moją, jak
dam radę ją skończyć c:
Ja się usprawiedliwiłam. Miałam koncert. A notka super ^^
OdpowiedzUsuń